Mamy swój program i chcemy go realizować. Jedyna możliwa zmiana, która może zliberalizować dzisiejsze prawo aborcyjne, to jest powrót do zasad sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego - powiedział w "Faktach po Faktach" wicepremier i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Lider ludowców odniósł się do słów wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego.
We wtorkowym wydaniu "Faktów po Faktach" wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL, odniósł się do słów wicemarszałka Sejmu i współprzewodniczącego Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego, który dzień wcześniej w TVN24 mówił o projektach dotyczących liberalizacji prawa aborcyjnego.
- Mam już tego osobiście dość, moje koleżanki i koledzy z klubu i z mojej formacji również (...). Nie będziemy brali na siebie tego, że ustawy, które złożyliśmy pierwszego dnia w Sejmie, dotyczące tak naprawdę prawa do własnego ciała, do aborcji do 12. tygodnia oraz depenalizacji całego procesu aborcyjnego, blokuje Szymon Hołownia z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem - powiedział Czarzasty.
Na wtorkowej konferencji prasowej Szymon Hołownia mówił, że "nie ma żadnego blokowania przez kogokolwiek ustaw". Stwierdził, że współprzewodniczący Nowej Lewicy "kłamie" w tej sprawie.
Kosiniak-Kamysz: nikt nie blokuje, każdy ma swoje priorytety
- Dzięki temu, że różne środowiska potrafiły dojść do porozumienia, pomimo różnic i różnego programu w niektórych aspektach, jest spójna, dobra koalicja - powiedział w TVN24 Kosiniak-Kamysz. - I sprawy światopoglądowe, to widzieliśmy od samego początku, nie są w umowie koalicyjnej, więc trudno od kogokolwiek wymagać, żeby realizował program innej formacji politycznej - dodał.
Jednocześnie zaznaczył, że "nikt nie blokuje, każdy ma swoje priorytety". - Mamy swój program i chcemy go realizować. Jedyna możliwa zmiana, która może zliberalizować dzisiejsze prawo aborcyjne, to jest powrót do zasad sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego, bo moim zdaniem jest szansa, po pierwsze, że uzyskujemy większość w Sejmie, a po drugie, że będzie akceptacja prezydenta dla tej ustawy. I drugi krok, rozpisanie referendum - mówił Kosiniak-Kamysz.
Na pytanie, dlaczego Trzecia Droga czeka na prezydenta w tej sprawie, gość TVN24 odparł, że "bez prezydenta i tak te ustawy nie wejdą w życie".
Kosiniak-Kamysz prezentuje wyniki zamówionego sondażu
- Ja jestem bardzo zainteresowany, żeby ten projekt, który przygotowujemy w ramach Trzeciej Drogi, wszedł w życie. Do tego jest potrzebny też drugi krok, czyli zapytanie, kto powinien w tej sprawie zdecydować - mówił Kosiniak-Kamysz.
- I my, PSL, pomiędzy 13 a 15 lutego przeprowadziliśmy sondaż na próbie 1054 osób. 63 procent respondentów odpowiedziało, że chce udziału w referendum, a nie żeby politycy (decydowali w tej sprawie - red.), politycy to tylko 13 procent. Sędziowie Trybunału (Konstytucyjnego) - 8 procent, "nie wiem" - 16 procent - powiedział.
Wicepremier przekazał, że drugie pytanie dotyczyło wyrażenia chęci wzięcia udziału w takim referendum. - 79 procent odpowiedziało, że tak; 9 procent, że nie; 12 procent, że nie wiem - poinformował.
- Dlaczego zrobiliśmy to badanie? Bo ta dyskusja będzie obecna. Uważam, że powinien być panel obywatelski, który przygotuje moim zdaniem trzy pytania - dodał Kosiniak-Kamysz.
Zapytany, czy sprawa ewentualnego powrotu do tak zwanego kompromisu aborcyjnego miałaby się znaleźć w referendum, gość TVN24 zaprzeczył. - Uważam, że to jest pierwszy krok, dlatego mówimy o dwóch - dodał.
Na pytanie, dlaczego nie udało się przejść pierwszego kroku, Kosiniak-Kamysz odparł, że "środowiska związane z Lewicą nie są zainteresowane ani referendum, ani powrotem do zasad sprzed (wyroku) Trybunału Konstytucyjnego".
Prawo aborcyjne w Polsce
W świetle obecnych przepisów aborcja legalna jest w dwóch przypadkach: ciąży będącej następstwem gwałtu oraz w wypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety. Trzecia przesłanka legalności aborcji - gdy badania prenatalne wskazywały na duże prawdopodobieństwo poważnego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu - została uznana za niezgodną z konstytucją przez Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej w październiku 2020 roku.
W listopadzie ubiegłego roku, na samym początku nowej kadencji, do Sejmu wpłynęły dwa projekty Lewicy dotyczące liberalizacji przepisów aborcyjnych. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania. Swój projekt w tej sprawie złożyła też Koalicja Obywatelska.
"My stąpamy twardo po ziemi"
Kosiniak-Kamysz powiedział w "Faktach po Faktach", że nie popiera żadnego z projektów Lewicy w tej sprawie.
- Sprawy bezpieczeństwa kobiet są bardzo ważne i my, w przeciwieństwie do innych środowisk, stąpamy twardo po ziemi. Mówimy, że to, co jest możliwe, trzeba zrobić natychmiast. My jesteśmy gotowi - zadeklarował Kosiniak-Kamysz w TVN24.
Jeśli dostanę sygnał "od szefa Lewicy i innych koleżanek i kolegów, żeby przyjąć naszą ustawę, bo to jest i tak krok w lepszą stronę, to jestem na to gotowy choćby jutro" - zaznaczył. - Tylko że nie mam takiego sygnału - dodał.
Dopytywany, kiedy ten projekt będzie gotowy, Kosiniak-Kamysz odpowiedział: "jesteśmy gotowi go złożyć w ciągu 10 dni". - Pracujemy nad nim i chcemy go łączyć z wnioskiem o referendum i tutaj potrzebne jest wsparcie koalicjantów. Na razie nie ma wielkiego entuzjazmu z ich strony - ocenił lider PSL.
Kosiniak-Kamysz o proteście rolników: audyt przeprowadzony społecznie na tych ośmiu latach
Szef PSL odniósł się też w TVN24 do odbywających się w całym kraju protestów rolników.
Tu wymienił "trzy sprawy, które zawalili nasi poprzednicy". - I myślę, że duża część polskiego społeczeństwa rozumie powody tego protestu - powiedział.
- To są, po pierwsze, relacje z Ukrainą. Nie potrafili ani w Brukseli wynegocjować embarga na niektóre produkty czy ograniczenia sprowadzania niektórych produktów. Zboże ukraińskie zalało Polskę. Przez miesiące nie było żadnych regulacji, wjeżdżały miliony ton. Jest nadwyżka około 20 milionów ton w Europie, nie tylko w Polsce - mówił.
- Druga rzecz. W tym samym czasie, jak nasi poprzednicy wojowali szabelką, to Rumunii i Bułgarzy podpisali bilateralną umowę o licencjonowaniu niektórych produktów. Czyli jak przekracza się jakąś wartość produktów, która jest dostarczana, to jest to wstrzymywane. Oni tego nie zrobili, my to nadrabiamy - dodał.
- Nie mówmy, że w dwa miesiące można naprawić coś, co zostało zawalone przez miesiące otwartej granicy, wwiezione miliony ton. Przecież to zboże już tutaj jest. Ono nie wjeżdża teraz, przez ostatnie dni, tylko wjechało przez ostatnie tygodnie, bo tranzyt za rządów PiS-u był dopuszczalny przez Polskę - zwracał uwagę Kosiniak-Kamysz.
Według szefa PSL "ten protest jest podsumowaniem, takim audytem, który społecznie rolnicy przeprowadzili na tych ośmiu latach". - I nie damy sobie powiedzieć, że przez dwa miesiące doszło do radykalnego pogorszenia sytuacji rolników, bo cena zboża jest na poziomie 1997-1998 roku. Koszty produkcji są radykalnie wyższe, nie ma opłacalności - stwierdził.
- Co zrobić? Unia Europejska musi podjąć inne decyzje. Musi być nie tylko ograniczenie wwożenia i sprzedaży zboża, ale takich produktów jak jaja, drób, cukier, mrożonki owoców. Musimy to wywalczyć na poziomie europejskim - podkreślił gość "Faktów po Faktach".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24