Pan Paweł, doktorant Uniwersytetu Wrocławskiego, przyjechał do Torunia, wsiadł do prawie pustego autobusu komunikacji miejskiej. Co ważne - miał przy sobie małą torbę. Skasował bilet i usiadł, a torbę położył na siedzeniu obok. Wtedy przyszli kontrolerzy i zaczęły się problemy. Za położenie torby na siedzeniu musiał zapłacić aż 160 zł mandatu, bo jak usłyszał, "tak przewiduje regulamin". Wytłumaczono mu także, że gdyby sam usiadł, zajmując oba siedzenia, kary by nie było.