Nie on nagrywał, nie on ujawnił nagranie, ze sprawą "nie ma nic wspólnego", a w ogóle to mu "po prostu wszystko wisi" - Władysław Serafin, jeden z bohaterów nagrania ujawnionego przez "Puls Biznesu", odcina się od zarzutów o polityczną prowokację, która ma zaszkodzić liderom PSL-u. To on czuje się "bezlitośnie wkręcony w intrygę", ale zaznacza, że "niczego się nie obawia". - Prawdopodobnie potrzebne jest odejście kolejnego lidera chłopskiego. (...) Leppera zamordowano, teraz kolej na mnie - ocenia.