W środę o godzinie 14.30 sejmowa komisja śledcza do spraw Amber Gold ma przesłuchać byłego szefa MSW Jacka Cichockiego na posiedzeniu niejawnym. We wtorek podczas zwyczajnego przesłuchania Cichocki nie chciał mówić o kwestiach dotyczących działań służb specjalnych w sprawie Amber Gold.
Cichocki został wezwany na przesłuchanie na posiedzeniu niejawnym w sprawie - jak poinformowała szefowa komisji - informacji dotyczących działania służb specjalnych m.in. dotyczących syna byłego premiera Donalda Tuska - Michała Tuska w związku z jego pracą dla związanych z Amber Gold linii lotniczych OLT Express.
O tych kwestiach Cichocki nie chciał mówić podczas wtorkowego przesłuchania przed komisją śledczą odwołując się do "praktyki działania tych służb". Cichocki powiedział, że nie chce "wejść na śliski grunt, który określa ustawa o informacji niejawnej dotyczącej pracy służb" oraz jego wiedzy na temat bezpieczeństwa państwa.
Cichocki zapowiedział, że jest dyspozycji komisji i zapowiedział, że stawi się na przesłuchanie niejawne.
Przesłuchanie byłego szefa MSW
Podczas wtorkowego przesłuchania Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) pytał Cichockiego kiedy pierwszy raz dowiedział się o Amber Gold, również jako o piramidzie finansowej. Cichocki odpowiedział, że usłyszał o Amber Gold i zobaczył "rzucające się w oczy" reklamy w latach 2011-2012. Rzymkowski dopytywał Cichockiego, co wiedział przed 24 maja 2012 roku, kiedy to ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk wysłał do najważniejszych osób w państwie, w tym do Cichockiego, informację o zagrożeniu związanym z funkcjonowaniem Amber Gold. Świadek odpowiedział, że przed tą datą miał wiedzę "taką, którą pewnie mógł pozyskać ze źródeł otwartych", czyli z mediów czy reklam. - Jeżeli chodzi o działalność przestępczą być może nie wykluczam, ale to mówimy o wydarzeniach sprzed wielu lat, być może także z mediów wyczytałem informacje o tym, że spółką interesuje się prokuratura i KNF - powiedział Cichocki. Dopytywany, czy podjął jako szef MSW jakieś działania odpowiedział, że nie podejmował ich przed majem 2012 r.
"Premier nie ma nic do zrobienia"
Cichocki na pytanie, czy o aferze Amber Gold i zależnych spółkach lotniczych z grupy OLT rozmawiał z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem, odpowiedział: na pewno rozmawiałem w związku z notatką ABW". Dodał, że ta rozmowa miała miejsce w pierwszej połowie czerwca 2012 roku. - Przedmiotem tej rozmowy była notatka, jej treść oraz moja rekomendacja, co należy w tej dziedzinie zrobić - powiedział Cichocki. Dodał, że jego rekomendacja była jednoznaczna - taka, jaką by udzielił obecnemu premierowi. - Tutaj premier nie ma nic do zrobienia, natomiast trzeba zapewnić wszelkie działania, żeby służby, które są zaangażowane w sprawę, mogły odpowiednio wykonywać swoje czynności, żeby skoordynować te służby i udzielić wsparcia prokuraturze, która powinna podjąć niezwłoczne działania, aby - jeżeli potwierdzają się tezy z notatki - przerwać przestępczą działalność - powiedział Cichocki. Dodał, że po zapoznaniu się z notatką ABW podjął rozmowy z szefem Agencji, pytał go, na jakim etapie jest sprawa i czy współpraca z prokuraturą rozwija się właściwie. Relacjonując rozmowę z Bondarykiem, powiedział, że na jakimś już etapie Agencja wskazywała, że może dojść do popełnienia przestępstwa na dużą skalę oraz prania brudnych pieniędzy i że te ustalenia ABW przekazuje prokuraturze. Cichocki dodał, że prosił Bondaryka, żeby skoordynował działania z Ministerstwem Finansów.
Notatka ABW
W maju 2012 r. ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk wysłał notatkę dotycząca Amber Gold m.in. do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska oraz ministra finansów Jacka Rostowskiego. Była to informacja z art. 18 ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji RP. W piśmie poinformowano, że w ocenie Agencji Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express i że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.
Pytania o Michała Tuska
Cichocki pytany, czy przed sporządzeniem notatki przez ABW wiedział o tym, że syn ówczesnego premiera, Michał Tusk, pracował dla OLT Express i jednocześnie w gdańskim porcie lotniczym, odparł, że trudno mu w tym momencie odpowiedzieć, kiedy taką wiedzę posiadł i czy czytał na ten temat jakiś materiał prasowy przed wybuchem afery Amber Gold. Dopytywany, czy kiedykolwiek Donald Tusk rozmawiał z nim o aktywności zawodowej Michała Tuska, odpowiedział, że nie przypomina sobie takiej rozmowy.
"Premier oczekiwał ode mnie wiedzy na temat podjętych działań"
Wiceprzewodniczący komisji Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15) pytał Cichockiego, czy ówczesny premier oczekiwał od niego precyzyjnych informacji dotyczących sprawy spółki Amber Gold i spółek lotniczych z grupy OLT.
- Na pewno rozmawialiśmy na ten temat i premier oczekiwał ode mnie wiedzy na temat działań, które były podejmowane przez służby wtedy, kiedy przygotowywaliśmy pełną informację dla Polaków w sierpniu 2012 roku w Sejmie - odpowiedział Cichocki.
Cichocki: nie miałem sygnałów o zaniechaniach
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, czy po notatce ABW Cichocki prosił Działoszyńskiego, aby zebrał informację na temat tego, co o Amber Gold, OLT Express oraz szefach spółki Marcinie i Katarzynie P. wie policja. Były szef MSW zeznał, że polecił w rozmowie komendantowi, aby wszystkie informacje przekazał prokuraturze. Wassermann dopytywała, skąd świadek wiedział, że są takie materiały. Cichocki odpowiedział, że "nie wiedząc tego, prosiłem generała Działoszyńskiego o podjęcie takich działań". Dodał, że w sprawie "liczył się czas". - Gdybym ja zaczął od tego: "panie generale, niech mi pan przygotuje dossier, a ja poczekam", to byłoby stratą czasu i tu słusznie pani przewodnicząca miałaby do mnie pretensje. Ja prosiłem: "panie generalne, jeżeli macie coś w Trójmieście, to współpracujcie, przekażcie, sprawa jest bardzo ważna". Przyznał, że "jeżeli chodzi o działania policji z komendy wojewódzkiej w Gdańsku ws. Amber Gold, to zasługują na negatywną ocenę". Dodał, że w sierpniu 2012 roku "nie miał żadnych sygnałów od komendanta policji, od kogokolwiek innego, że były tam jakieś zaniechania".
"Nie było potrzeby rozliczeń"
Zapytany przez posłankę Wassermann, czy przed debatą sejmową z sierpnia 2012 r. ówczesny premier Donald Tusk żądał informacji na temat działań policji, Cichocki odpowiedział, że premier Tusk polecił mu "zebranie informacji o działaniach, jakie były podejmowane i przedstawienie tego w Sejmie". Były to - jak wskazał - informacje od ABW i komendanta głównego policji. Świadek zeznał, że nie miał wglądu do wewnętrznych materiałów CBŚ ws. śledztwa dotyczącego Amber Gold. Przyznał, że działania CBŚ zaczęły się w czerwcu 2012 roku. Wassermann spytała, czy to były działania adekwatne do czasu trwania afery, a były szef MSW odpowiedział, że "nie robił szczegółowej oceny działań CBŚ w tej kwestii w tamtym okresie". Cichocki dopytywany, czy po wystąpieniu premiera w sierpniu 2012 roku otrzymał polecenie oceny działalności policji ws. Amber Gold., odpowiedział, że "takiego konkretnego zadania nie było". Dodał, że po działaniach CBŚ śledztwo przejęły ABW i prokuratura. Pytany, czy było rozliczenie gdańskiej komendy wojewódzkiej policji i CBŚ odpowiedział, że "nie było potrzeby podejmowania rozliczeń". Stwierdził, że w sierpniu 2012 roku miał informację, że policja zadziałała ws. Amber Gold pozytywnie.
Nazwisko byłego szefa MSW w zeznaniach
Nazwisko Cichockiego pojawiało się już podczas dotychczasowych przesłuchań przed komisją śledczą. W czerwcu ubiegłego roku Marcin P., zeznając przed komisją, stwierdził, że ówczesny doradca zarządu Amber Gold Emil Marat uprzedzał go o czynnościach ABW związanych z jego spółką. Dodał też, że Marat mówił mu o możliwości wykorzystania kontaktów z politykami z KPRM. Według Marcina P., być może powoływał się on właśnie na Cichockiego. Marat, zeznając przed komisją w połowie września ub.r., przyznał, że wraz ze współpracującym z Amber Gold adwokatem Pawłem Kunachowiczem rozważali spotkanie z Cichockim i rozmowę na temat tego, jak firma Amber Gold i linie OLT Express są "rozbijane". Zaznaczył jednak, że P. nie naciskał na taką rozmowę. Marat powiedział, że on nie znał Cichockiego, a Kunachowicz poznał go w młodości w drużynie harcerskiej. Z kolei sam Kunachowicz mówił przed komisją śledczą w listopadzie ub.r., że Cichockiego znał 30 lat temu, byli razem w harcerstwie, przez ostatnie 30 lat ich drogi się nie spotkały i że nie powoływał się na znajomości z nim.
"Słowa Marcina P. są dla mnie niewiarygodne"
Szefowa komisji śledczej Malgorzata Wassermann (PiS) prosiła Cichockiego o ustosunkowanie się do fragmentu zeznań Marcina P. w sądzie: "to oni przynosili mi wiedzę o tym, co się dzieje w ABW, od ministra Cichockiego i polityka, który miał być koordynatorem ds. służb specjalnych odpowiedzialnym za ABW".
- Dla mnie słowa Marcina P. są w żaden sposób niewiarygodne - odpowiedział Cichocki.
Następnie przewodnicząca komisji pytała Cichockiego, czy kontaktował się z nim w 2012 r. Emil Marat. Świadek odpowiedział, że nie. Wassermann spytała Cichockiego, czy kontaktował się z nim Kunachowicz - świadek również w tym przypadku odpowiedział przecząco.
Cichocki pytany, czy wiedział, że Marat i Kunachowicz "powoływali się, że będą u niego interweniować ws. Amber Gold" także zaprzeczył. Powiedział, że o tej sprawie dowiedział się z prac komisji śledczej.
Cichocki podkreślił, że nie zna Marata i Kunachowicza. Zaznaczył, że Kunachowicza ostatni raz wiedział 30 lat temu. - Chyba jak państwo widzieliście kogoś 30 lat temu, to dzisiaj możecie uczciwie powiedzieć, że go nie znacie - powiedział świadek.
Wassermann oceniła, że najbardziej zadziwiające jest, że w przypadku, gdy dwóch ludzi powołuje się na urzędującego ministra, nie ma ani jednego śladu w żadnej służbie próby wyjaśnienia tej kwestii.
- Powiem więcej, prokuratura prowadząca sprawę Marcina i Katarzyny P. nigdy nie przesłuchała pana Marata i pana Kunachowicza na żadną okoliczność również związaną z powoływaniem się na pana - powiedziała do Cichockiego przewodnicząca komisji.
"Tusk miał zastrzeżenia do służb"
Jacek Cichocki był pytany przez posła Witolda Zembaczyńskiego o to, czy po wybuchu afery Amber Gold ówczesny premier Donald Tusk zlecił szefowi MSW dokonanie reform.
- Pan premier bardzo jednoznacznie zdefiniował (...) swoją pozytywną ocenę dla Agencji (Bezpieczeństwa Wewnętrznego - red.), która działała w trybie doraźnym od momentu, kiedy linie lotnicze (OLT Express - red.) planowały rozpoczęcie swojej działalności. Natomiast miał zastrzeżenia do ABW i innych służb, że nie zadziałały prewencyjnie, żeby wskazać zagrożenie, które narasta dla polskich obywateli - powiedział były szef MSW.
Cichocki doprecyzował, że chodziło o ocenę działań od marca 2012 roku, kiedy ABW zaczęła intensywnie działać ws. Amber Gold. Dodał, że ocena odnosi się do stanu wiedzy na sierpień 2012 roku. Były szef MSW zaznaczył, że dzięki działaniom ABW prokuratura zaczęła się "bardziej" zajmować sprawą.
Małgorzata Wassermann (PiS) stwierdziła wówczas, że czas między sierpniem 2011 r. a majem 2012 r. to okres "kompletnej bezczynności ABW". Dodała, że pozwolono szefowi Amber Gold Marcinowi P. wyprowadzić pieniądze.
- W sytuacji, gdy mówimy o tym, że kilkanaście tysięcy Polaków traci swoje oszczędności - ja unikam sformułowania, że coś działało bardzo dobrze, bo nie działało bardzo dobrze - zaznaczył Cichocki.
Zapytany przez Zembaczyńskiego, kto ponosi odpowiedzialność za możliwość narastania afery Amber Gold świadek odpowiedział, że "problem zaczął się jeszcze w momencie, kiedy prokuratorzy usilnie, jeszcze za poprzednich rządów 2005-2007, zgłaszali wnioski o karę w zawieszeniu" dla Marcina P. Jak dodał, "potem mieliśmy problemy z kuratorami sądowymi, którzy - jeden o którym pamiętam - nie wypełniał swoich obowiązków, poświadczył nieprawdę".
- Później na pewno mieliśmy problem kuriozalny, jeżeli chodzi o prokuraturę rejonową w Gdańsku (...), gdzie czynności, które wskazał wprost sąd nie zostały zlecone funkcjonariuszom komendy rejonowej, którzy chcieli dokonać tych czynności - mówił.
"Instytucjonalne problemy"
Kolejne instytucjonalne problemy, które wskazał Cichocki to: działania gdańskiej komendy wojewódzkiej i prokuratury. - To są bardzo konkretne problemy bardzo konkretnych prokuratur i konkretnych prokuratorów, bo w tym czasie takich parabankowych przedsięwzięć, które ocierały się lub wprost były oszukańcze było więcej i wtedy prokuratorzy we współpracy z KNF-em (Komisja Nadzoru Finansowego - red.) zadziałali szybciej - mówił.
Dodał, że również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów mógł ocenić reklamę Amber Gold jako nieuczciwą.
"Nie poczuwam się do odpowiedzialności karnej"
Zembaczyński spytał, czy Cichocki jako szef MSW powinien ponieść odpowiedzialność za funkcjonowanie podległych mu służb. - Jeżeli będzie odpowiedzialność polityczna, to będę ją ponosił, natomiast jeżeli chodzi o odpowiedzialność karną, to nie poczuwam się tutaj do odpowiedzialności karnej - powiedział Cichocki.
Przewodnicząca komisji ponowiła pytanie zadane na początku przesłuchania, czy świadek dostał polecenie od premiera Tuska wykonania audytu działań podległych sobie służb i policji po wybuchu afery Amber Gold. Cichocki odpowiedział, że "tak sformułowanego polecenia nie dostał".
Przyznał, że inni ministrowie m.in. finansów i sprawiedliwości otrzymali od premiera polecenie przeglądu działań podległych sobie instytucji ws. Amber Gold i wyciągnięcie wniosków systemowych i dyscyplinarnych.
Dopytywany przez Wassermann, jakie on sam dostał polecenie odpowiedział: - Dostałem polecenie, żeby sprawdzić działanie służb i jednostek, które nadzorowałem. Jak podkreślił, "nie chodziło o audyt w policji".
Cichocki zeznał również, że po przekazaniu w maju 2012 notatki przez ABW spotkał się z ówczesnym szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem. Jak dodał, rozmawiał również z komendantem głównym policji o wszelkim wsparciu: informacyjnym, przekazaniu materiałów, każdym innym wsparciu, jakiego prokurator będzie potrzebował. - Bo miałem świadomość, że sprawa jest duża, poważna i będzie wymagała dużego zaangażowania - powiedział.
Piramida finansowa
Amber Gold powstała na początku 2009 roku i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem. W połowie 2011 roku spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express. Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej, firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
Autor: js,kb/AG / Źródło: PAP