Prokuratura podjęła śledztwo ws. "willi Kwaśniewskich" - dowiedział się nieoficjalnie dziennikarze portalu tvn24.pl.
Powodem podjęcia ma być niewyczerpanie możliwości dowodowych i potrzeba dokonania na nowo niektórych z ustaleń śledztwa. Decyzja o podjęciu tego postępowania zapadła dziś w Prokuraturze Regionalnej w Katowicach.
- Postępowanie prowadzi Prokuratura Regionalna w Katowicach, dokąd odsyłam po szczegóły - potwierdziła nasze informacje Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej.
"Willa Kwaśniewskich"
Przypomnijmy, że w 2010 r. umorzyła prowadzone od 2007 r. postępowanie w sprawie legalności majątku Kwaśniewskich. Śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa.
To śledztwo było pokłosiem tzw. taśm Oleksego, nagranych jesienią 2006 r. przez ochronę znanego biznesmena Aleksandra Gudzowatego. Były premier podczas rozmowy z właścicielem Bartimpexu wyrażał wątpliwości, czy były prezydent jest w stanie wytłumaczyć się ze swojego majątku. Fragment ujawnionego w 2007 r. nagrania Prokuratura Krajowa przesłała do Katowic z poleceniem wszczęcia postępowania.
W ramach śledztwa sprawdzano m.in., czy małżeństwo Kwaśniewskich nie uchylało się od opodatkowania. Prokuratura przyjrzała się domom w Kazimierzu i Wilanowie oraz działce na północy Polski. Jak ustalili prokuratorzy, dom w Wilanowie i działka zostały kupione legalnie i były wykazywane w oświadczeniach majątkowych. Dom w Kazimierzu nigdy nie był własnością byłego prezydenta i jego małżonki.
Dlaczego przyglądają się prezydenckiej parze?
Jakich dokładnie możliwości dowodowych nie wyczerpano w umorzonym śledztwie oraz jakich ustaleń trzeba dokonać na nowo? Nie udało nam się tego dzisiaj ustalić.
We wcześniejszym, umorzonym (a dziś podjętym) postępowaniu prokuratorzy weryfikowali źródła dochodów Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Zwrócili się do Urzędu Skarbowego Warszawa-Ursynów i ZUS-u o nadesłanie dokumentacji, która umożliwiałaby ustalenie wysokości dochodów małżeństwa.
Zeznania podatkowe Jolanty Kwaśniewskiej nie wzbudziły podejrzeń prokuratorów. Jednak zeznania jej męża - tak, zwłaszcza trzy wpłaty z sierpnia, października i listopada 2006 r. na łączną kwotę ponad 600 tys. zł. W żadnych dokumentach nie wskazano, kim były osoby wpłacające i za co były prezydent odebrał tak wysoką zapłatę. US zaczął więc kontrolę Kwaśniewskiego. Ostatecznie okazało się, że "tajemnicze" wpływy były honorariami za prowadzenie sympozjów. Prowadzący czynności weryfikowali kolejne zdania nagranej rozmowy Oleksego z Gudzowatym i próbowali je uwiarygodnić. Dlatego zaczęli przyglądać się nieruchomościom i terenom, do których Kwaśniewscy oficjalnie się przyznawali, oraz cenom, za jakie udało im się wejść w ich posiadanie.
Ostatecznie te tropy również doprowadziły donikąd. Podobnie jak prześwietlenie historii feralnej działki w Kazimierzu Dolnym - jej poprzednich i obecnie figurujących właścicieli, dokumentów oraz zeznań składanych do urzędów skarbowych.
Operację w sprawie majątku prowadziło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Celem było kupienie domu w Kazimierzu Dolnym, których prawdziwymi właścicielami - według przyjętej wersji śledczej - miało być małżeństwo Kwaśniewskich. Tomasz Kaczmarek - wtedy agent Biura - w ramach operacji wystąpił jako biznesmen zainteresowany kupnem domu. CBA chciało iść za pieniędzmi. Biuro zakładało, że gotówka za dom trafi bezpośrednio do małżeństwa Kwaśniewskich.
Nie udało się jednak udowodnić, że pieniądze ze sprzedaży domu za 3,1 mln zł miały trafić do małżeństwa Kwaśniewskich jako rzeczywistych właścicieli domu. Jedynym wymiernym efektem "operacji specjalnej" było wyłączenie do odrębnego postępowania próby zatajenia przed urzędem skarbowym kwoty 1,6 mln zł z tytułu sprzedaży działki (ta część pieniędzy miała być przekazana "pod stołem").
- Podjęcie tego śledztwa to dobra decyzja prokuratury. Uważam, że poprzednie śledztwo - prowadzone w kierunku prania brudnych pieniędzy - zostało po prostu skręcone. Jolanta Kwaśniewska nawet nie została przesłuchana - mówi nam dzisiaj Maciej Wąsik, wiceminister koordynator służb specjalnych, wtedy nadzorujący operację CBA.
Prokurator Rafał Nagrodzki, który umarzał wcześniejsze śledztwo, napisał w uzasadnieniu jego umorzenia: "W śledztwie niniejszym wyczerpano istniejące aktualnie możliwości dowodzenia. Wpierw podkreślić należy (…) podstawowy problem w gromadzeniu materiału dowodowego, a więc skromność, niespójność, nielogiczność i wprost, co do części wypowiedzi, oczywistą niezgodność z rzeczywistością, relacji J.O. (Józefa Oleksego - red.) zarejestrowanej na cyfrowym nośniku danych".
Autor: Maciej Duda, Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl