Okazuje się, że Steve Witkoff złamał protokół, ponieważ poszedł na spotkanie z Władimirem Putinem bez protokolanta z Departamentu Stanu - mówił w "Rozmowach na szczycie" w TVN24+ Marcin Wrona, korespondent "Faktów" w Waszyngtonie. Przypomniał, że "po tym spotkaniu na Kremlu Witkoff miał powiedzieć, że deal jest w zasięgu ręki i Putin zaproponował zamianę terytoriów". Marcin Wrona zwrócił przy tym uwagę, że przez brak protokolanta "nie ma żadnych dowodów na to, że Putin coś takiego powiedział, że zgodził się na jakieś gwarancje bezpieczeństwa Zachodu, czyli na coś, na co się wcześniej nie godził". - To wygląda tak, jakby Witkoff dał się kompletnie ograć, ponieważ nie ma żadnego pisanego dowodu z tego spotkania, nie wiadomo, co tam naprawdę powiedział Putin - podsumował. Zdaniem Jacka Stawiskiego, "wygląda na to, że głównym negocjatorem największego mocarstwa świata z Rosją jest dyplomata amator, ktoś, kto w ogóle nie zajmował się dyplomacją". Jak stwierdził, "to jest poziom obecnego analizowania polityki Putina nie tylko przez Witkoffa, ale przede wszystkim przez Trumpa". Marcin Wrona wspomniał ponadto o rzeczniczce Białego Domu, która ostatni brutalny rosyjski atak na Kijów uzasadniała tym, że "Ukraina też przeprowadza ataki dronowe na Moskwę". - Rzeczniczka Białego Domu, zwana złośliwie "panią minister od specyficznej prawdy", głosi takie poglądy, które są miodem dla uszu Rosjan – ocenił Jacek Stawiski.