Kandydat PiS na prezydenta, wbrew deklaracjom, nie ma jednego mieszkania, tylko dwa. Co więcej, jedno z mieszkań miał otrzymać w dowód wdzięczności za opiekę nad starszym mężczyzną - panem Jerzym. Ten jednak od ponad roku przebywa w domu opieki społecznej, a Nawrocki o tym nawet nie wiedział. Kandydat PiS pytany o tę sprawę i ujawnienie oświadczenia majątkowego stwierdził, że zrobi to, gdy będą możliwości prawne. Minister sprawiedliwości mówił w "Kropce nad i" zapewniał, że wspomniany dokument można ujawnić w każdej chwili. - Fakt jest taki, że procedura odnosząca się do takich osób jak Rzecznik Praw Obywatelskich czy prezes IPN zakłada, że takie oświadczenia wysyła się do pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i to on sprawuje taką pieczę nad tym i weryfikuje te oświadczenia majątkowe pod względem ich zgodności. Natomiast naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, żeby osoba kandydująca na urząd prezydenta prowiedziała: ok, drodzy rodacy, proszę - to jest moje oświadczenie majątkowe - tłumaczył Adam Bodnar. Jak dodał, "nie ma co się zasłaniać jakimiś innymi procedurami". Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny pytany o ewentualne znamiona prawno-karne sprawy mieszkania Karola Nawrockiego mówił, że prokuratura będzie musiała to zbadać, gdy wpłynie do niej zawiadomienie w tej sprawie. - Natomiast z punktu widzenia etycznego, to oczywiście cała historia budzi potężne wątpliwości - ocenił Bodnar. Komentując zarzuty polityków PiS, jakoby to służby miały stać za wypłynięcie sprawy mieszkań kandydata Nawrockiego, stwierdził, że to "kolosalna bzdura".