Celem Rosji w tej wojnie jest od początku podporządkowanie sobie Ukrainy. To nie jest wojna o terytorium, a o suwerenność – nie ma wątpliwości dr Daniel Szeligowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jak przekonywał w podcaście "Ciekawe czasy" w TVN24+, ciągnące się od tygodni negocjacje mające doprowadzić do – choćby chwilowego – zawieszenia broni między Rosją a Ukrainą, są dla obu stron rodzajem gry, nie tylko ze sobą nawzajem, ale również z kluczącą w tej sprawie administracją amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa. – Rosjanie nie palą mostów i nie chcą być oskarżeni o zerwanie tych rozmów, jednocześnie stawiając zaporowe, maksymalistyczne wymogi pod adresem Ukrainy, i tutaj się nic nie zmieniło – powiedział gość Kuby Kucharczyka. Jak podkreślił, długoterminowym celem Władimira Putina jest rozbiór terytorialny Ukrainy, zmiana władzy w Kijowie, powstrzymanie dążenia Ukrainy ku zachodnim strukturom politycznym oraz jej rozbrojenie i tym samym pozostawienie jej na pastwę Kremla. W geopolityczną grę wokół negocjacji gra również ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski, który – po przegranej, zdaniem dr. Szeligowskiego – potyczce z Trumpem w Gabinecie Owalnym próbuje dziś przekonywać, że jego kraj jest gotowy do rozejmu, a tymczasem Rosja taką gotowość jedynie udaje. Czy administracja Donalda Trumpa zajmie wreszcie jednoznaczne stanowisko i nałoży na Rosję sankcje uniemożliwiające dalsze finansowanie wojny? To niewykluczone – odpowiada Daniel Szeligowski, ale zastrzega, że Europa nie powinna liczyć na zmiany za oceanem i uzależniać od ich prawdopodobieństwa swojej własnej strategii w zakresie wspierania Ukrainy. W programie poruszono również wątek konsekwencji, jakie dla kontynuowania przez Rosję ostrzałów rakietowych terytorium Ukrainy będzie miał bezprecedensowy ukraiński atak za pomocą dronów na lotniska wojskowe w głębi Federacji Rosyjskiej. Mowa była również o sytuacji na froncie w Donbasie, gdzie rosyjskie wojsko robi niewielkie postępy kosztem znaczących strat w ludziach i sprzęcie. – Nie obawiam się upadku Ukrainy, ale obawiam się, że w razie kontynuacji wojny wyjdzie z niej jeszcze bardziej osłabiona – ocenił gość "Ciekawych czasów". (Źródło zdjęcia w playerze: Służba Bezpieczeństwa Ukrainy.)