W Grotowicach pod gniazdem znaleziono dwa bieliki. Jeden był w stanie agonalnym, drugi już nie żył. Na razie nie wiadomo, co się stało. Bielik, który przeżył, miał jednak objawy zatrucia.
W sobotę, 9 marca, podczas kontroli przeprowadzanej przez Komitet Ochrony Orłów pod gniazdem został znaleziony dorosły bielik w agonalnym stanie. Drugi, który już nie żył, leżał kilkadziesiąt metrów dalej.
Ptak został przebadany przez lekarza weterynarii z Opola i jest leczony W tej chwili znajduje się w wolierze zewnętrznym w ośrodku.
- Ptak już stanął na nogi, nie je jeszcze samodzielnie, ale też nie zwraca pokarmu. Więc poprawa jest bardzo duża, a rokowania znacznie lepsze niż w sobotę, kiedy po niego jechałam. Wtedy miał bezwładne nogi i jedyne, po czym było widać, że żyje, to było mruganie - opowiada w rozmowie z tvn24.pl Marta Węgrzyn, założycielka Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi".
Ptaki są zatruwane, nie zawsze umyślnie
- Ten żywy miał objawy zatrucia. Widać to po stanie wątroby i nerek. Drugi nie wiadomo, czy został zatruty. Tylko podczas sekcji udało się zauważyć rany po walce. Może był osłabiony po zatruciu i wtedy zaatakował go jakiś lis - dodaje Węgrzyn.
Zatrucia ptaków zdarzają się w regionie co roku. - Rocznie mam jednego lub dwa bieliki, które mają potwierdzenie zatrucia. Pierwszy powód to działanie umyślne. Na stawach miałam taką sytuację, kiedy właścicielowi nie podobało się, że bieliki latają i łowią tam ryby, dlatego postanowił je otruć - tłumaczy Węgrzyn.
- Jest też drugi powód, nieumyślny, kiedy ludzie mają problem z lisami, myszami, gryzoniami i trują te zwierzęta. Prawda jest taka, że po tym taki gryzoń ma tę trutkę w sobie i inne zwierzę, które go zje nawet traci życie - wyjaśnia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi"