Rosja zaczęła wycofywać zaawansowane systemy obrony powietrznej i inny sprzęt wojskowy z baz w Syrii i przerzucać do Libii - podał "Wall Street Journal", powołując się na amerykańskich i libijskich urzędników. Zdaniem nowojorskiego dziennika, w ten sposób Moskwa usiłuje utrzymać swoją obecność na Bliskim Wschodzie po upadku reżimu Baszara al-Asada.
"Wall Street Journal" przekazał, powołując się na amerykańskich i libijskich urzędników, że rosyjskie samoloty transportowe przerzuciły elementy systemów rakiet ziemia-powietrze S-300 i S-400, w tym radary, z Syrii do baz położonych na wschodzie Libii. Obszar ten jest kontrolowany przez generała Chalifa Haftara, przywódcę Libijskiej Armii Narodowej walczącej z władzami w Trypolisie.
Według amerykańskiego dziennika, Rosja ogranicza obecność militarną w Syrii, gdzie przez lata korzystała z bazy lotniczej w Humejmim w Latakii i bazy morskiej Tartus w zamian za wsparcie, jakiego udzielała Baszarowi al-Asadowi. Po obaleniu dyktator znalazł schronienie w Moskwie.
CZYTAJ też: Rosjanie "rejterują z Syrii"
Kamień węgielny
Syryjskie bazy były kamieniem węgielnym zdolności Moskwy do pokazu siły na Bliskim Wschodzie i w Afryce, służyły za centrum logistyczne do przerzutu wojsk, najemników i broni. Baza morska w Tartusie była jedynym punktem dyslokacji rosyjskiej marynarki wojennej na Morzu Śródziemnym, w bazie tej m.in. remontowano i zaopatrywano w paliwo okręty.
"Teraz Rosja najwyraźniej próbuje wykorzystać kolejnego starego partnera w Libii, aby zachować wpływy na Bliskim Wschodzie i wesprzeć obecność marynarki wojennej w rejonie, gdzie USA i inne państwa członkowskie NATO mają bazy i okręty wojenne" - napisał "Wall Street Journal".
Rosja - przypomniał amerykański dziennik - jest już obecna w Libii. Na jej terenie znajdują się między innymi najemnicy prywatnej firmy wojskowej Grupa Wagnera, która ma bliskie powiązania z generałem Haftarem. Najemnicy Grupy Wagnera wykorzystali obiekty, kontrolowane przez Libijską Armię Narodową, w tym bazę lotniczą, jako węzeł tranzytowy do innych państw afrykańskich.
Rosyjscy urzędnicy spotkali się z Haftarem
W zeszłym roku wysocy rangą rosyjscy urzędnicy (w tym zastępca ministra obrony Junus-Bek Jewkurow) spotkali się z Haftarem, aby omówić długoterminowe umowy dotyczące korzystania z infrastruktury portowej w Bengazi lub Tobruku, które znajdują się ponad 600 km od Grecji i Włoch. Moskwa rozważa modernizację portu w Tobruku, aby przerzucić w to miejsce okręty wojenne - powiedział jeden z amerykańskich urzędników, cytowanych przez "Wall Street Journal".
Haftar od lat zwraca się do Rosji o systemy obrony powietrznej, aby wzmocnić kontrolę nad wschodnią częścią kraju i przeciwstawić się wspieranym przez Turcję siłom Trypolisu. Jest jednak mało prawdopodobne, aby Zachód pozwolił Rosji na rozszerzenie swojej obecności w Libii - odnotował nowojorski dziennik.
Jeden z rozmówców gazety przyznał, że nie jest jasne, czy rosyjskie uzbrojenie, w tym systemy S-400, pozostanie w Libii, czy zostanie odesłane z powrotem do Rosji.
Według analityków, cytowanych przez "Wall Street Journal", bazy lotnicze i morskie w Libii nie zrekompensują w pełni tego, co Rosja może stracić w Syrii. Według byłego oficera rosyjskich sił powietrznych Gleba Irisowa, który służył w bazie Humejmim, Libia, jako punkt tankowania rosyjskich samolotów, oznacza m.in. ograniczenie masy transportowanego sprzętu.
Źródło: Wall Street Journal, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru