Poszukiwany listem gończym Henryk Stokłosa, podejrzewany o milionowe wyłudzenia nienależnych zwrotów podatkowych za łapówki, mógł cieszyć się nie tylko życzliwością pilskiej policji, ale również lokalnego wymiaru sprawiedliwości - donosi "Nasz Dziennik"
Przez wiele lat zdecydowana większość skarg kierowanych do Prokuratury Rejonowej w Chodzieży była niemal natychmiast umarzana. Dziś okazuje się, twierdzi "ND", że gros doniesień o przestępczej działalności Stokłosy opierało się na prawdziwych przypuszczeniach. Mieszkańcy powiatu pilskiego chcą wyjaśnienia kulis bulwersującej bierności przedstawicieli chodzieskiej prokuratury. "Nasz Dziennik" dotarł do informacji dotyczących kilku spraw, którymi w minionych latach przedstawiciele lokalnej pilskiej społeczności próbowali zainteresować tamtejszy wymiar sprawiedliwości. Prawie we wszystkich przypadkach sprawę marginalizowano i wyciszano.
- Zastępca prokuratora generalnego, prokurator Jerzy Engelking, zlecił Prokuraturze Apelacyjnej w Poznaniu przeprowadzenie lustracji celem sprawdzenia prawidłowości pracy Prokuratury Rejonowej w Chodzieży w sprawach dotyczących pana Stokłosy - dowiedziała się gazeta w Biurze Prasowym Ministerstwa Sprawiedliwości.
Źródło: "Nasz Dziennik"