W dramatycznej sytuacji znalazł się Szpital Rejonowy w Raciborzu. Brakuje specjalistów na tamtejszych oddziałach pediatrycznym i neonatologicznym - alarmuje "Dziennik Zachodni".
Dyrekcja obawia się, że jeśli w ciągu najbliższych miesięcy nie uda się zatrudnić nowych lekarzy, nie będzie miał kto leczyć dzieci. Teraz pracuje tam dwóch pediatrów, a to stanowczo zbyt mało.
Ci, którzy zostali, już buntują się przeciwko warunkom pracy. Żeby oddział prawidłowo funkcjonował, potrzeba sześciu lekarzy. Rodzice dzieci także obawiają się, że nadejdzie dzień, kiedy nie będzie miał kto leczyć ich pociech.
– Nie chcę sobie nawet wyobrazić takiej sytuacji – mówi Małgorzata Drzymała, mama 7-miesięcznego Karolka. – Ten oddział jest tutaj bardzo potrzebny. Przecież w Raciborzu mamy nowy dobrze wyposażony szpital. Dziwię się, że młodzi lekarze nie chcą tu leczyć – dodaje.
Dr Maria Trzeciak, szefowa Ośrodka Kształcenia Kadr przy Śląskim Centrum Zdrowia Publicznego w Katowicach alarmuje: – Leczenie dzieci to coraz większy problem. Wśród pediatrów jest luka pokoleniowa. Starsi odchodzą na emerytury, młodych jest za mało. A jeśli już wybiorą pediatrię, to pracują w dużych miastach, a problem w rejonowych czy powiatowych szpitalach jest coraz większy. To nie jest tylko problem Raciborza – mówi.
W ubiegłym roku na pediatrii szkoliło się tylko 56 lekarzy, a mogłoby 131. Także w neonatologii wykorzystana jest tylko połowa miejsc. Powodzeniem wśród młodych lekarzy cieszą się za to: interna, diabetologia, gastroenterologia, kardiologia, alergologia i okulistyka.
Rekord biją młodzi dentyści - na każde miejsce specjalizacyjne z ortodoncji przypada aż 13 chętnych! Młodzi lekarze wolą się specjalizować w dziedzinach, które dają lepsze widoki na karierę i dobry zarobek.
Źródło: "Dziennik Zachodni"