- Wirus może się osadzać nawet na hostii, a udzielanie komunii wiąże się z taką sytuacją, że ktoś zarażony może przekazać wirusa. Oczywiście, że - jak napisał arcybiskup Dzięga - Jezus nie zaraża. Ale musimy wziąć pod uwagę wszystkie te okoliczności, w których sprawowana jest Eucharystia i udzielana komunia. Tu po prostu chodzi o zdrowy rozsądek - mówił ksiądz profesor Albert Wierzbicki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Duchowny był w sobotę gościem "Kropki nad i".
KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL >>>
Głównym tematem sobotniej rozmowy była postawa Kościoła wobec pandemii koronawirusa. Gość Moniki Olejnik został poproszony o odniesienie się do słów Metropolity Szczecińsko-Kamieńskiego arcybiskupa Andrzeja Dzięgi, który zachęcał wiernych do przyjścia w niedzielę do kościoła. "W razie potrzeby, woda w kropielnicach jest wymieniana dosłownie każdego dnia. Nie lękajcie się sięgać z wiarą po wodę święconą. Nie lękajcie się świątyni. Nie lękajcie się Kościoła" - pisał w liście opublikowanym na stronie kurii.
- Jestem przekonany, że są to słowa bardzo nieodpowiedzialne. Czas jest ekstremalnie nadzwyczajny. W innych okolicznościach woda święcona i obecność w tłumie kościelnym nikomu nie zaszkodzi. Jeśli tego typu przesłanie kieruje się do wiernych, to ja pytam o odpowiedzialność i o rozum arcybiskupa - ocenił ks. prof. Wierzbicki.
W liście hierarchy padały też stwierdzenia: "Bóg jest ponad wirusem" czy "Chrystus nie roznosi zarazków ani wirusów".
- Wirus może się osadzać nawet na hostii, a udzielanie komunii wiąże się z taką sytuacją, że ktoś zarażony może przekazać wirusa. Oczywiście, że - jak napisał arcybiskup Dzięga - Jezus nie zaraża. Ale musimy wziąć pod uwagę wszystkie te okoliczności, w których sprawowana jest Eucharystia i udzielana komunia. Tu po prostu zachodzi zdrowy rozsądek. Ja nawet nie nazwałbym tego pobożnością, bo to nie ma nic wspólnego z pobożnością. To jest tumanienie wiernych - stwierdził gość "Kropki nad i".
"Niepotrzebne są w tym czasie wielkie celebracje liturgiczne"
Ks. prof. Wierzbicki skomentował też opinie przedstawiane przez niektórych katolickich publicystów, którzy twierdzą, że Kościoła i liturgii "nie można traktować jako szpitala zakaźnego" oraz wypowiedź wicepremiera i ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina, który w programie Moniki Olejnik stwierdził wcześniej, że nie można opuszczać kościoła, bo jest on "szpitalem dla duszy".
- Nie można oddzielać duszy i ciała. Człowiek jest jednością. To jest po prostu mówienie ludziom bredni: "Kościół jest miejscem bezpiecznym, bo to jest strefa ducha". Nie da się tego tak podzielić. To są bardzo nieodpowiedzialne wypowiedzi - ocenił duchowny. - Trzeba stawać po stronie rozumu. Wiara bez rozumu jest po prostu ślepa. I może naprawdę wiele krzywdy wyrządzić - dodał.
Jego zdaniem jedną z przyczyn takiego podejścia niektórych duchownych czy publicystów jest klerykalizm. - Czyli oderwanie części duchownych, niektórych także wymienianych tutaj biskupów, od wiernych i od tego, co przeżywają. Być może biskup nie chodzi do sklepu, apteki, nie chodzi po ulicach. Nie wie, jak świat wygląda - mówił ks. prof. Wierzbicki.
Jak dodał, papież Franciszek nie zatracił kontaktu z ludźmi i dlatego "rozumie, że jest to czas szczególny" - Czas, w którym nie tylko powinniśmy czuć się jakoś szczególnie przygnębieni, ale też czas, w którym powinniśmy okazywać sobie wzajemną czułość i odkrywać piękno i kruchość rzeczy małych. Dlatego niepotrzebne są w tym czasie wielkie celebracje liturgiczne - ocenił duchowny.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Wielkanoc w czasach epidemii
Duchowny przypomniał też o zaleceniach Watykanu dla włoskich diecezji z regionów najbardziej dotkniętych epidemią koronawirusa, by rezygnować z obrzędów Wielkiego Tygodnia. - Jak żyję 60 lat, to z czymś takim się jeszcze nie spotkałem. W okresie wielkich wojen sprawowano liturgię, więc to powinno nam dawać do myślenia, że spotkała nas wyjątkowa sytuacja - przyznał ks. prof. Wierzbicki.
W sobotę Konferencja Episkopatu Polski przygotowała zalecenia dla biskupów, w których radzono, żeby w tradycyjny sposób nie święcić pokarmów w trakcie Wielkanocy. Wierni powinni zrobić to samodzielnie w domu. Czy takie rozwiązanie będzie zrozumiałe dla polskich duchownych i wiernych?
- Niestety nasza polska religijność jest bardzo zrytualizowana. Lubimy rytuały. One oczywiście mają sens. Ale pokarm jest jak najbardziej tą drogą, którą wirus może się przenosić, zwłaszcza, gdy przyjdzie tłum ludzi. To jest bardzo dobry krok - przyznał ks. prof. Wierzbicki. Jak dodał, obecna sytuacja jest okazją, by nasza religijność stała się bardziej "wewnętrzną i duchową".
- Każdy chrześcijanin, który jest ochrzczony może równie dobrze poświęcić pokarm - tak jak często w domach modlimy się przed posiłkiem. Takiej Wielkanocy nam wszystkim życzę - zaznaczył.
Koronawirus w Polsce
W sumie w Polsce potwierdzono 452 przypadki zakażenia koronawirusem. Pięć osób zmarło. Jedna osoba wyzdrowiała.
Premier Mateusz Morawieckie poinformował w piątek o wprowadzeniu stanu epidemii. Zdecydowano o przedłużeniu zamknięcia wszystkich placówek oświatowych i szkół wyższych do świąt Wielkanocy. Wcześniej wszystkie placówki oświatowe w kraju miały być zamknięte do 25 marca. Szef rządu przekazał też, że zostaną zaostrzone kary za złamanie kwarantanny. Grzywna wzrośnie z pięciu tysięcy do 30 tysięcy złotych.
Koronawirus SARS-Cov-2 wywołuje chorobę o nazwie COVID-19. Objawia się ona najczęściej gorączką, kaszlem, dusznościami, bólami mięśni i zmęczeniem.
Autorka/Autor: kk/b
Źródło: TVN24