Prezydent USA Donald Trump powiedział o swojej decyzji podczas rozmowy z dziennikarzami na pokładzie Air Force One podczas powrotu z wizyty w Szkocji, określając ją jako oficjalne ogłoszenie. Dzień wcześniej mówił o 10-12 dniach, skracając wcześniej wystosowane 50-dniowe ultimatum ze względu na brak postępów.
- Potem (po 10 dniach) nałożymy sankcje i cła. Nie wiem, czy to wpłynie na Rosję, czy nie, bo on (Władimir Putin) oczywiście chce Ukrainy - powiedział amerykański prezydent.
Trump wyjawił, że nie otrzymał żadnej odpowiedzi ze strony Rosji od czasu ogłoszenia wcześniej 50-dniowego ultimatum, i ocenił, że to "wielka szkoda" bo - jak ocenił - "oba kraje tracą łącznie 7 tysięcy żołnierzy każdego tygodnia".
Zapowiedź sankcji USA na Rosję. "Prezydent był cierpliwy"
Prezydent nie podał szczegółów planowanych restrykcji, lecz z wcześniejszych wypowiedzi może wynikać, że będą to m.in. 100- procentowe cła na towary z krajów kupujących od Rosji ropę naftową, co dotknęłoby takie kraje, jak Chiny i Indie. Pytany jednak, czy obawia się ich wpływu na ceny ropy naftowej, Trump stwierdził, że nie, bo USA wydobywają duże ilości surowca i jeśli będzie trzeba, będą wydobywać go więcej.
Komentując deklarację Trumpa, rzeczniczka prasowa Departamentu Stanu Tammy Bruce powiedziała podczas wtorkowego briefingu, że prezydent może nie czekać na upływ 10 dni i podjąć działania wcześniej. Pytana o możliwe skutki uboczne nałożenia ceł na Chiny czy Indie odparła, że takie mogą się pojawić, ale są brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji.
- Prezydent był cierpliwy, ale niektórzy ludzie mogli to źle zinterpretować. Ale myślę, że teraz minął już czas na błędne interpretacje - powiedziała Bruce.
Autorka/Autor: sz/akw
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/TOLGA AKMEN / POOL