Powodzie błyskawiczne to bardzo niebezpieczne zjawisko, które coraz częściej występuje w naszym kraju - ostrzegają eksperci. Obecnie ze skutkami poważnych zalań i podtopień zmagają się mieszkańcy południowych i południowo-wschodnich regionów Polski.
Po ulewnych opadach deszczu najtrudniejsza sytuacja wystąpiła w województwach pomorskim i warmińsko-mazurskim. W Tolkmicku strażacy wypompowują wodę z zalanych terenów, a w Elblągu i Nowym Dworze Gdańskim pod wodą zostały ulice oraz kilkaset domów. Intensywne opady deszczu po raz kolejny do Polski przyniósł niż genueński. Tym razem głównym zagrożeniem były krótkotrwałe ulewy powodujące gwałtowne wezbrania w rzekach i ciekach wodnych.
- Zjawisko powodzi błyskawicznych, z którymi mamy coraz częściej do czynienia, jest bardzo groźne dla mienia i życia, bo potrafi zaskoczyć, zwłaszcza na terenach górskich i podgórskich (...) Z niewielkiego cieku wodnego w kilkadziesiąt minut potrafi zrobić się rwąca, wielka rzeka, niosąca różne przedmioty, ogromne ilości szlamu i błota. Z niepozornej, na co dzień spokojnej i urokliwej rzeczki robi się piekło - powiedział Artur Surowiecki z Laboratorium Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB oraz Stowarzyszenia Skywarn Polska (Polscy Łowcy Burz).
>>> CZYTAJ W TVN24+: Czy Genua boi się niżów genueńskich?
Czym różni się "zwykła" powódź od błyskawicznej
Ekspert wyjaśnił, że w przypadku zwykłej powodzi opady zazwyczaj trwają dłużej, ale nie mają ekstremalnego natężenia jak w przypadku opadów związanych z silnymi burzami. Ważne jest, żeby opady trwały przez dłuższy czas i obejmowały znaczny obszar, na przykład kilka województw. Deszcz początkowo wsiąka do gruntu, ale później przez to, że ziemia jest już nasycona wodą, spływa ona do rzek, co inicjuje falę wezbraniową.
- Natomiast w przypadku powodzi błyskawicznych mówimy o zdarzeniach nagłych, bardzo szybko rozwijających się, ale jednocześnie obejmujących niewielki obszar. Zwykle jest to zlewnia jakiegoś większego potoku, ewentualnie małej rzeki górskiej – stwierdził Surowiecki. Dodał, że to zjawisko wywołują zazwyczaj opady konwekcyjne, czyli charakteryzujące się dużą intensywnością oraz krótkim czasem trwania. - Mogą mieć ekstremalny przebieg. Godzinowa suma opadu może w skrajnych sytuacjach osiągać od 50 do 100 litrów na metr kwadratowy - doprecyzował. Według Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej opady konwekcyjne występują też na stosunkowo niewielkich obszarach, a w okresie letnim często towarzyszą im burze, silny wiatr oraz grad.
"Musimy cały czas monitorować rozwój sytuacji meteorologicznej"
Surowiecki ostrzegł, że nawet niewielkie cieki wodne, zwłaszcza w górach i terenach w dużym stopniu zurbanizowanych, są narażone na gwałtowne wezbrania. Ponadto nie wszystkie takie tereny zalewowe są oznaczone na mapach.
- Musimy cały czas monitorować rozwój sytuacji meteorologicznej, obserwować bieżące komunikaty, ostrzeżenia i prognozy meteorologiczne. A w dniach, w których prognozowane są gwałtowne opady, zwłaszcza pochodzenia konwekcyjnego, najlepiej śledzić na bieżąco dane z radarów meteorologicznych - powiedział.
Zdaniem eksperta będziemy mieli do czynienia z okresami pogody wyjątkowo suchej lub bardzo suchej przeplatanej z okresami gwałtownych opadów, które mogą prowadzić do lokalnych podtopień. W tym roku pierwsza powódź błyskawiczna miała miejsce już w kwietniu. Takie zdarzenie wystąpiło w Pawłosiowie w woj. podkarpackim po przejściu superkomórki burzowej. W ubiegłym roku z tym zagrożeniem dwukrotnie zmierzyli się mieszkańcy okolic Bielska-Białej i Cieszyna. Z kolei w sierpniu 2024 roku wystąpił specyficzny rodzaj powodzi błyskawicznych - tak zwane powodzie miejskie związane z dużą ilością powierzchni nieprzepuszczalnych w obrębie miast. Przyczyną tych wszystkich zdarzeń były nawalne opady powstałe na skutek oddziaływania głębokiej konwekcji atmosferycznej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Adam Warżawa