Do Sejmu wpłynął projekt ustawy dotyczący walki z epidemią zastępujący projekt lex Hoc. W projekcie nie ma mowy o żadnych obowiązkach. Zakłada on natomiast między innymi, że pracodawca będzie mógł żądać od pracownika raz w tygodniu podania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu oraz, że zakażony pracownik będzie mógł złożyć do pracodawcy wniosek "o wszczęcie postępowania w przedmiocie świadczenia odszkodowawczego" za zakażenie się od pracownika, który nie poddał się testowi. Projekt został skierowany do pierwszego czytania w komisji zdrowia.
O projekcie dyskutowali goście "Kawy na ławę".
OGLĄDAJ "KAWĘ NA ŁAWĘ" W INTERNECIE W TVN24 GO
Dera: nie będę się wypowiadał w sprawie ustawy, której jeszcze nie maAndrzej Dera z kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy stwierdził, że "na razie rozmawiamy o czymś, co gdzieś funkcjonuje w kuluarach Sejmu". - Daleko jeszcze do końca tego procesu legislacyjnego, więc ja nie będę się wypowiadał w sprawie ustawy, której jeszcze nie ma - powiedział.
Eurodeputowana Prawa i Sprawiedliwości Anna Zalewska powiedziała, że "komisja zdrowia będzie pracować, będzie mogła odnosić się do poszczególnych elementów tej ustawy". - My ją nazywamy krótko, że jest to projekt protestowy, czyli jest kolejnym elementem, który próbujemy dołożyć do zorganizowanego od dwóch lat systemu opieki nad chorymi na covid - mówiła.
Jak dodała, "chcemy upowszechnić testy, by były dostępne nie tylko w aptekach, ale właściwie wszędzie". Dopytywana, odparła, że wedle założeń ustawy trzeba by było wykonywać około 2-2,5 miliona testów dziennie. - Jesteśmy na to przygotowani - zapewniła.
Katarzyna Lubnauer (Koalicja Obywatelska) stwierdziła, że "oczywiście powinna być możliwość powszechnego testowania, natomiast ta ustawa to kuriozum". - Lex konfident, lex Kaczyński czy ustawa o powszechnym donosicielstwie to pomysł, jak zerwać wszystkie wspólnotowe więzi w miejscu pracy - oceniła. Posłanka zaprezentowała przykład. - Nauczycielki pracujące w szkole mają udowadniać, że się zaraziły od koleżanki, a nie od któregoś z dzieci. To bzdura - stwierdziła.
- Ten projekt jest wyraźnie niedostosowany do czasu i do odmiany koronawirusa, którą mamy obecnie. Ona jest mniej groźna, natomiast też chroni przed nią szczepienie.
W opinii Lubnauer "tej ustawy nie da się naprawić". - To jest taki bubel, że trzeba by ją napisać od nowa - dodała.
Według posłanki Polski 2050 Joanny Muchy ta ustawa, nawet gdyby weszła w życie, nie jest w stanie w żaden sposób pomóc, i nie będzie mieć wpływu na obecną, piątą falę zakażeń. - Zanim ją przeprocedujemy i prezydent będzie miał szansę ją podpisać, będzie już po wszystkim - oceniła.
- Mam głębokie przekonanie, że ta ustawa została napisana tak, żeby opozycja nie mogła jej poprzeć, i żeby pan Kaczyński mógł powiedzieć, że opozycja nie współpracuje. I tak naprawdę to jest chyba jedyny cel tej ustawy. A być może jest jeszcze drugi, by skłócić ze sobą Polaków, czyli żeby zamiast widzieć odpowiedzialność państwa PiS, widzieli własną wobec siebie odpowiedzialność - stwierdziła Mucha.
Jej zdaniem projekt ustawy "to kuriozum i potworek legislacyjny".
Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z Lewicy ocenił, że "w sprawie tej ustawy przechodzimy - na szczęście niespokojnie - wobec absurdu i głupoty".
- Ta ustawa mówi na przykład coś takiego: jeżeli w zakładzie pracuje 3000 ludzi, z czego 2000 się testowało, a 1000 nie, to jeżeli ten testowany zachoruje, to ma prawo z tego 1000 nietestowanych wskazać kogoś, kto według niego go zaraził. To może być Zosia, Krzyś, a może Franciszek. Może być ktoś, kogo nie lubi, a może być ktoś w ogóle przypadkowy - mówił Czarzasty.
Jak kontynuował, "ta osoba ma prawo podać wskazaną osobę do wojewody, żeby wojewoda nakazał zapłacić jej pięć razy najniższe wynagrodzenie, czyli 15 tysięcy złotych". - To jest granica głupoty i absurdu - dodał.
Eurodeputowany Polskiego Stronnictwa Ludowego Krzysztof Hetman stwierdził, że nie zgadza się, że "ta ustawa wzbudziłaby jakiekolwiek niepokoje społeczne, bo może wzbudzić tylko powszechny śmiech". - I mogłoby być śmiesznie, gdyby nie było strasznie - dodał.
- PiS-owi chodzi tylko o to, żeby poudawać dwa, trzy, cztery tygodnie, dopóki piąta fala nie przetoczy się przez Polskę, że cokolwiek robią w sprawie pandemii. Wszyscy wiedzą, że jest to kuriozalny projekt i bubel - powiedział.
Goście "Kawy na ławę" odnieśli się również do eskalującego konfliktu Rosji z Ukrainą.
Andrzej Dera stwierdził, że "wolna, suwerenna Ukraina jest kluczem naszego bezpieczeństwa". - i politycznie, i gospodarczo musimy robić wszystko, żeby Ukrainę wspierać - dodał.
Katarzyna Lubnauer zwróciła w tym kontekście uwagę na spotkanie prawicowych polityków w Madrycie, w którym brał udział premier Mateusz Morawiecki. Oceniła, że to "zlot przyjaciół Putina". - Ta polityka jest niespójna i głupia. To jest zdrada stanu - oceniła.
W odpowiedzi Anna Zalewska oceniła, że "najbardziej prorosyjską politykę prowadzą Niemcy". - Angela Merkel przy premierze Mateuszu Morawieckim mówiła, że musimy dokończyć Nord Stream 2 - powiedziała. - Chcę podkreślić, że jeśli chodzi o Ukrainę, działamy wspólnie z NATO i Unią Europejską - dodała.
Zdaniem Krzysztofa Hetmana "Polska ma wiele narzędzi, żeby wspierać Ukrainę". - Mamy przewodnictwo w OBWE i natychmiast powinna być zorganizowana w Warszawie konferencja pokojowa dotycząca Ukrainy. Trzeba umiędzynarodawiać to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą - wskazał.
CZYTAJ WIĘCEJ: RAPORT - ROSJA - UKRAINA. SYTUACJA NA GRANICY I PRZYCZYNY KONFLIKTU
Włodzimierz Czarzasty powiedział, że "bezpieczeństwo Polski to bezpieczeństwo Ukrainy". - Zapomnijmy o tym, że na Ukrainie będą walczyć wojska amerykańskie, bo tak nie będzie, więc my musimy sami bardzo mocno myśleć w ramach naszych sojuszy - stwierdził.
W ocenie Joanny Muchy "problem polega na tym, że właściwie nie ma głosu polskiej dyplomacji, podczas gdy Polska powinna być liderem, jeśli chodzi o front związany ze wzmacnianiem Ukrainy". - Dzisiaj mamy taką sytuację, że polska dyplomacja nie wie, w którą stronę ma iść - komentowała.
Autorka/Autor: pp/dap
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24