Dzisiaj wszyscy możemy być dumni z tego, że ani na chwilę nie zwątpiliśmy w swoją dziennikarską misję i nie daliśmy się zastraszyć przewodniczącemu Krajowej Rady Radiofonii Telewizji - powiedział w poniedziałek w TVN24 Mariusz Smolarek, redaktor naczelny Radia ZET. Skomentował w ten sposób decyzję sądu, który uchylił karę nałożoną na jego stację przez KRRiT. - Decyzja Świrskiego zmierzała do zastraszenia naszego medium i wymuszenia autocenzury - ocenił Mariusz Gierszewski, autor materiału, po którego publikacji przewodniczący KRRiT zdecydował o karze.
Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił w poniedziałek karę w wysokości 476 tysięcy złotych, nałożoną na Radio ZET przez przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Radio ZET kontra KRRiT. "Zwycięstwo demokratycznych zasad nad autorytarnymi zapędami"
"To zwycięstwo niezależnych mediów"
- To jest, dobry dzień dla nas wszystkich, dla dziennikarzy, bo to zwycięstwo niezależnych mediów, których rolą w demokratycznym państwie jest przecież patrzenie władzy na ręce i przekazywanie informacji swoim odbiorcom - powiedział na antenie TVN24 Mariusz Smolarek, redaktor naczelny Radia ZET, był w poniedziałek gościem stacji TVN24, komentując decyzję sądu.
Jak mówił, przedmiotem sporu z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji "nie były wcale pieniądze". - To nie była ta blisko półmilionowa kara, ale wartości, takie jak wolność słowa i niezależność dziennikarska, bo przecież o tym mówiliśmy za czasów rządów PiS - przypomniał redaktor naczelny Radia ZET. - Cieszymy się dzisiaj, że niezawisły sąd uznał naszą rację, a co za tym idzie istotę funkcjonowania mediów w systemie demokratycznym - powiedział Smolarek.
Jak zaznaczył, "bardzo możliwe, że pan przewodniczący będzie odwoływał się od tej decyzji". - Czekamy - dodał.
"Celem działania pana przewodniczącego było wywołanie efektu mrożącego"
W ocenie Smolarka "oczywiste jest to, że celem działania pana przewodniczącego było wywołanie efektu mrożącego i zamknięcie ust niezależnym dziennikarzom, którzy za rządów PiS mieli odwagę, podnosić tematy niewygodne dla ówczesnej władzy".
- Dzisiaj wszyscy możemy być dumni z tego, że ani na chwilę nie zwątpiliśmy w swoją dziennikarską misję i nie daliśmy się zastraszyć przewodniczącemu Krajowej Rady Radiofonii Telewizji - powiedział redaktor naczelny Radia ZET.
Zwrócił uwagę, że "drakońska kara, najwyższa w historii polskiej radiofonii", nałożona na jego stację "nie wywołała efektu mrożącego, który miała wywołać, ale też przede wszystkim nie uruchomiła autocenzury". - Nasi dziennikarze ani na chwilę nie ustali w swojej pracy. To wszystko było możliwe dzięki, odwadze i nieugiętości niezależnych mediów w Polsce - podkreślił.
Gierszewski: decyzja Świrskiego zmierzała do wymuszenia autocenzury
Decyzję sądu komentował także dziennikarz Radia ZET Mariusz Gierszewski. To właśnie on ustalił, że głośna afera z wybuchem granatnika w gabinecie komendanta policji doprowadziła do spadku zaufania Amerykanów dla polskich służb. W efekcie Secret Service nie zdecydowała się skorzystać z pomocy Polaków, gdy Zełenski był potajemnie transportowany przez nasz kraj do USA, gdzie miał się spotkać z prezydentem Joe Bidenem.
- Pan Maciej Świrski wyszedł ze swoich kompetencji, czyli oceniał, co jest prawdą, a co nie jest prawdą, nie mając do tego żadnych narzędzi. Oparł się na własnych przekonaniach - powiedział Gierszewski.
Zwrócił uwagę, że materiał dotyczył tajnych spraw i służb specjalnych. - Z tego co wiem, to pan Świrski nie ma ani dostępu do materiałów tajnych, nie ma też w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji żadnej komórki tajnej, która mogłaby ściągnąć z polskich służb jakieś materiały, aby móc ocenić nasz materiał. Więc oparł się tylko na własnych przekonaniach. Generalnie cała jego decyzja zmierzała do zastraszenia naszego medium i wymuszenia autocenzury, czegoś najgorszego, co może się zdarzyć w mediach - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Radio Zet