Są ochroniarzami, stewardesami, analitykami, lekarzami. W Biurze Ochrony Rządu, które odpowiada za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie, pracuje kilkadziesiąt pań. Ale żadna z nich nie jest kierowcą. Dlatego BOR poszukuje kobiet, które mogłyby zasiąść za kierownicami VIP-owskich limuzyn - dowiedział się "Super Express".
Kierowcy Biura to elita. Mają świetne samochody, które opanowali do perfekcji. Wożą nimi najważniejszych ludzi w państwie. Wśród ponad 100 kierowców nie ma kobiet. - Co więcej, nie ma ani jednej chętnej do takiej służby. Panie za kierownicami limuzyn bardzo by się nam przydały - mówi "SE" ppłk Mirosław Depko, odpowiedzialny w Biurze Ochrony Rządu za szkolenie samochodowe.
Instruktorzy liczą, że może dzięki gazecie znajdzie się jakaś dobra kandydatka. Chętna musiałaby jednak być naprawdę mistrzem kierownicy. Niedawno „Super Express” podglądał, jak na lotnisku niedaleko Szczytna szkolą się kierowcy Biura. Potrafią ze swoimi maszynami dokonywać cudów. Wychodzenie z poślizgów, szaleńcze ucieczki czy wyskakiwanie w biegu - to tylko niektóre z umiejętności, jakie muszą posiąść.
W BOR pracuje kilkadziesiąt kobiet. Niektóre zajmują się ochroną osobistą kobiet-polityków. Dlaczego są lepsze niż faceci? - Są sytuacje, w których kobieta sprawdza się lepiej. Gdy Hanna Suchocka była premierem, irytowało ją, że nasi oficerowie wchodzą z nią do sklepu z bielizną. Do tego agentki ochrony mniej rzucają się w oczy od mężczyzn - tłumaczy oficer Biura.
Źródło: "Super Express"