Mieszkaniec Zamościa odpowie za narażenie dwóch nastolatków na utratę życia lub zdrowia. 14-letni chłopiec został trafiony w głowę śrutem z wiatrówki 24-latka. Gdy policjanci przyjechali do domu mężczyzny, ten schował się przed nimi pod kołdrą – nieskutecznie.
Jak podaje policja, 24-latek strzelał w poniedziałek na jednej z ulic w Zamościu. Zgłoszenie wpłynęło od kobiety, która przekazała, że mężczyzna oddał strzały w kierunku jej 14-letniego syna.
Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że dwóch mężczyzn szło na ulicy w kierunku 14-latka i jego kolegi. - W pewnej chwili jeden z nich wyciągnął z kieszeni pistolet gazowy typu wiatrówka i oddał kilka strzałów w ich kierunku. Jeden ze śrutów uderzył 14-latka w głowę, powodując zaczerwienienie i otarcie naskórka. Jego 19-letni kolega nie doznał żadnych obrażeń – podała Dorota Krukowska–Bubiło z zamojskiej policji.
"Nie chciał nikomu zrobić krzywdy"
Po ustaleniu tożsamości podejrzanego funkcjonariusze pojechali do jego domu w gminie Nielisz. Przypuszczając, jaki jest powód wizyty mundurowych, 24-latek schował się pod kołdrą, szybko jednak został odnaleziony i zatrzymany. Policjanci znaleźli na strychu pod sianem i starymi ubraniami czarny pistolet na gaz typu wiatrówka z pustym magazynkiem oraz pudełko ze śrutem.
- Tłumaczył się, że nie chciał nikomu zrobić krzywdy, a śrut trafił 14-latka przez przypadek, ponieważ jedna z kulek odbiła się od ściany i trafiła go w głowę – przekazała Krukowska–Bubiło.
Zatrzymany mężczyzna usłyszał zarzut narażenia 14-latka i jego 19-letniego kolegi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Odpowie też za spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu młodszego chłopaka. Zastosowano wobec niego dozór policyjny z zakazem kontaktowania i zbliżania się do pokrzywdzonych.
Za zarzucane mu czyny grozi do trzech lat więzienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Lubelska policja