Niecodzienna sytuacja w centrum Zgierza. Z przyczepki ciągniętej przez samochód osobowy odpadło podwozie. Toczące się koła "przejechały" przez teren krańcówki tramwajowej i zatrzymał je dopiero pieszy. Na miejsce zdarzenia nie zostali wezwani policjanci. Ale według byłego naczelnika pabianickiej drogówki i byłego biegłego z zakresu analizy i rekonstrukcji wypadków drogowych sprawą powinni się jednak zająć. - Doszło tutaj do zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Wyobraźmy sobie, gdyby ten kierowca jechał szybciej i to podwozie uderzyło w idącego człowieka, wtedy byłoby normalnie prowadzone postępowanie pod kątem wypadku drogowego - komentuje.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek około 14.28 na Placu Kilińskiego w Zgierzu - w samym centrum miasta. Na nagraniu z monitoringu, do którego dotarł nasz dziennikarz, widać samochód osobowy ciągnący przyczepkę. W pewnym momencie odpada z niej podwozie. Pojazd z innym jadącym obok zjeżdżają do pobliskiej zatoczki autobusowej. Urwane podwozie natomiast toczy się najpierw na pętlę tramwajową, później w kierunku przejścia dla pieszych. Na nagraniu widać, że koła zatrzymuje pieszy.
Stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym
Nasz dziennikarz poprosił o komentarz rzecznika policji w Zgierzu. Podkomisarz Robert Borowski przekazał, że na miejsce zdarzenia nie zostali wezwani policjanci. Z kolei według byłego naczelnika pabianickiej drogówki i zarazem byłego biegłego z zakresu analizy i rekonstrukcji wypadków drogowych Andrzeja Janickiego sprawie powinna przyjrzeć się policja. - Uważam, że tam powinna pojawić się policja, żeby to sprawdzić, bo ta przyczepka wygląda mi na "samoróbkę" z "paki" po Polonezie. Policjanci powinni sprawdzić, czy ta przyczepka była sprawna, czy była homologacja, jak została zarejestrowana i zbudowana. Sprawa jest do wyjaśnienia - komentuje były biegły. - Doszło tutaj do zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Wyobraźmy sobie, gdyby ten kierowca jechał szybciej i to podwozie uderzyło w idącego człowieka, wtedy byłoby normalnie prowadzone postępowanie pod kątem wypadku drogowego. Tutaj akurat prędkość była mała, ale strach pomyśleć, gdyby tak się stało na przykład na autostradzie - dodaje Janicki.
Komendant zgierskich strażników miejskich Dariusz Bereżewski, zapowiedział w rozmowie z tvn24.pl, że przekaże policjantom zapis monitoringu "w celu wszczęcia postępowania pod kątem zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Zgierzu