Do 12 lat pozbawienia wolności grozi właścicielowi apteki w Łodzi i zarazem kierownikowi apteki w Zgierzu za zamawianie i sprzedawanie specjalistycznych leków, wykorzystywanych między innymi w transplantologii, neurologii i onkologii. Recepty na medykamenty wystawił lekarz pediatra. Jak dowiedział się dziennikarz tvn24.pl, zarzuty przedstawione przez prokuraturę dotyczą ponad siedmiu tysięcy sztuk leków na kwotę blisko czterech i pół miliona złotych.
Jak dowiedział się nasz dziennikarz, do procederu miało dochodzić od kwietnia 2021 roku do listopada 2023. Mężczyzna był właścicielem apteki w Łodzi i kierownikiem apteki w Zgierzu. O nieprawidłowościach prokuraturę poinformował Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny w Łodzi. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania informuje, że w obu aptekach były zamawiane, a następnie sprzedawane w bardzo dużych ilościach specjalistyczne leki, w limitach, które w znaczny sposób odbiegały od zapotrzebowania ilości leków sprzedawanych w innych aptekach. - Można wręcz powiedzieć, że były to ilości wyczerpujące nawet 90 procent zapotrzebowania całego województwa łódzkiego. Były to leki bardzo specjalistyczne, ordynowane przez transplantologów, neurologów, czy też onkologów, były to leki poddane ścisłej rejestracji zarówno przez producenta jak i przez hurtowników - informuje nas prokurator.
Specjalistyczne leki wypisywał pediatra
Jak dowiedział się dziennikarz tvn24.pl recepty na leki wypisywał lekarz pediatra. Nasze informacje potwierdza prokuratura. - Potwierdzam, recepty na leki wypisywał lekarz pediatra, który de facto nie powinien takich leków wypisywać. Recepty mieli też wypisywać rzekomo lekarze ukraińscy. Te recepty ukraińskie z punktu widzenia formalnego spełniały wymogi, natomiast ich autentyczność budzi wątpliwości i jest weryfikowana - przekazuje Krzysztof Kopania.
Ponad siedem tysięcy opakowań specjalistycznych leków
- Mężczyzna usłyszał zarzut naruszenia przepisów prawa farmaceutycznego. Przestępstwo to polega na sprzedaży leków wbrew warunkom określanym przez prawo farmaceutyczne, zwłaszcza sprzedaży, która nie służyła bezpośredniemu zaopatrzeniu ludności w leki - przekazuje Krzysztof Kopania. Dodaje, że zarzuty obejmują ponad siedem tysięcy stu opakowań leków, na łączną kwotę blisko czterech i pół miliona złotych. - Biorąc pod uwagę ilość sprzedanych leków i ich wartość, a także fakt, że podejrzany uczynił sobie stałe źródło dochodu można mówić o zagrożeniu karą sięgającą 12 lat pozbawienia wolności - informuje rzecznik łódzkiej prokuratury. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. - Prokuratura zastosowała wobec mężczyzny dozór policji. Ma orzeczony zakaz prowadzenia apteki, zakaz zajmowania funkcji kierownika apteki i zakaz kontaktowania się z polskim lekarzem pediatrą, który wystawiał recepty na leki.
Leki były w Polsce dużo tańsze niż w Unii Europejskiej
Prokuratura przekazuje, że według kontroli przeprowadzonej przez Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny wynika, że leki sprzedawane w łódzkiej i zgierskiej aptece były dużo tańsze niż w Unii Europejskiej. - Miarodajne wnioski, gdzie trafiały te leki, będziemy mogli ostatecznie wyciągać, wtedy kiedy dotrzemy do osób, które realizowały poszczególne recepty, a mogło być ich kilka tysięcy - podsumowuje rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej. Jak ustalił nasz dziennikarz, wobec mężczyzny toczy się też postępowanie przed sądem aptekarskim.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock