Prokuratura Okręgowa w Katowicach zdecydowała o wszczęciu śledztwa w sprawie ucieczki Sebastiana M. z Polski. Śledczy będą badać kwestię poplecznictwa polegającego na pomocy w ucieczce z kraju i udzielaniu podejrzanemu pomocy finansowej. Za to przestępstwo polski Kodeks karny przewiduje karę do pięciu lat więzienia. Mężczyzna jest ścigany po tragicznym wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina.
Katowicka prokuratura, która obecnie bada okoliczności jednego z najbardziej bulwersujących wypadków ostatnich lat, podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa 5 listopada, ale dopiero teraz informacja ta dotarła do mecenasa Łukasza Kowalskiego, który reprezentuje rodzinę ofiar tragedii, do której doszło w ubiegłym roku na A1.
Śledztwo - jak przekazała katowicka prokuratura - dotyczy utrudniania postępowania prowadzonego przeciwko Sebastianowi M. poprzez udzielenie podejrzanemu "pomocy w ucieczce z terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz udzielenie mu pomocy finansowej".
Artykuł 239 par. 1 Kodeksu karnego, na podstawie którego katowicka prokuratura wszczęła śledztwo, zakłada ukaranie sprawcy poplecznictwa karą od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Zawiadomienie do prokuratury na rodzinę i znajomych Sebastiana M.
W październiku na tvn24.pl informowaliśmy, że rodzina ofiar wypadku na autostradzie A1 koło Piotrkowa Trybunalskiego (Łódzkie) zdecydowała się złożyć do Prokuratury Okręgowej w Katowicach zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez rodzinę Sebastiana M. i jego znajomych.
- Złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez rodzinę, krąg osób, który jest wokół pana Sebastiana M. Uzasadnieniem dla tego zawiadomienia jest pojawiająca się w przestrzeni publicznej informacja, że pan Sebastian M. dysponuje wraz ze swoją rodziną niemalże nieograniczonymi zasobami finansowymi, ktoś finansował jego ucieczkę do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, jego pobyt już ponad roczny w tym kraju, ktoś finansuje pozwy, które są składane przeciwko internautom. Dlatego też rodzina z pewną dozą zaciekawienia, skąd Sebastian M. dysponuje takimi środkami, poprosiła mnie, żebym takie zawiadomienie złożył - mówił wtedy Łukasz Kowalski. I dodawał: - Zobaczymy, jak prokurator się do tego odniesie, jest w tym zawiadomieniu szereg wniosków dowodowych, które należałoby przeprowadzić i być może ktoś z kręgu osób wokół pana Sebastiana M. finalnie będzie miał postawione zarzuty, tego na ten moment nie wiemy, natomiast wydaje mi się, że pojawiające się w przestrzeni i w opinii publicznej informacje o tym, jakim majątkiem dysponuje pan Sebastian M., powinny być wzięte pod lupę prokuratury.
Sebastian M. przesłuchany przez emirackiego prokuratora
Prokuratura Krajowa poinformowała na początku października, że odbyło się spotkanie z udziałem przedstawicieli Zjednoczonych Emiratów Arabskich i strony polskiej w sprawie ekstradycji Sebastiana M. do Polski. Spotkanie odbyło się w formie wideokonferencji. Udział w nim wziął - jak przekazuje rzeczniczka Prokuratury Krajowej Anna Adamiak - wysoki urzędnik Ministerstwa Sprawiedliwości Zjednoczonych Emiratów Arabskich, dyrektor Biura Współpracy Międzynarodowej Prokuratury Krajowej, kierownictwo Departamentu Współpracy Międzynarodowej i Praw Człowieka Ministerstwa Sprawiedliwości oraz członkowie korpusu dyplomatycznego Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Abu Zabi.
W komunikacie opublikowanym przez Prokuraturę Krajową czytamy, że przedstawiciel strony Zjednoczonych Emiratów Arabskich potwierdził, że Sebastian M. przebywa na terytorium tego kraju. Dodał, że mężczyzna został przesłuchany przez prokuratora wyznaczonego do udziału w postępowaniu ekstradycyjnym, który reprezentuje polską prokuraturę. "Sebastian M. nie przyznał się do popełnienia czynu stanowiącego podstawę wniosku, oświadczając, że podejmowane wobec niego działania przez polską prokuraturę są motywowane politycznie" - czytamy w oświadczeniu, pod którym podpisała się prokurator Anna Adamiak.
Podczas spotkania - jak przekazywano w komunikacie PK - odniesiono się również do pojawiającej się w przestrzeni publicznej informacji o uzyskaniu przez Sebastiana M. statusu rezydenta w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Tragedia na A1
Do tragicznego wypadku na autostradzie A1 w powiecie piotrkowskim doszło 16 września 2023 r. W pożarze auta marki Kia zginęli rodzice oraz ich pięcioletni syn. Bezpośrednio po wypadku strażacy przekazali, że "doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych". 18 września piotrkowska policja wydała komunikat, w którym było napisane, że "kierujący pojazdem kia na chwilę obecną z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się". Brak było informacji, że w wypadku uczestniczyło również bmw.
24 września, w kolejnym stanowisku piotrkowskiej policji, napisano, że w wypadku "brały udział kia i bmw". "Policjanci zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków. Dotarliśmy również do szeregu nagrań z kamer, które mamy nadzieję, pozwolą wyjaśnić, co było przyczyną tej ogromnej tragedii. Przedmiotem tego śledztwa jest również wyjaśnienie, czy zachowanie kierującego bmw miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia" - przekazali wtedy mundurowi.
Za kierowcą bmw wydano list gończy, ujawniony został wizerunek Sebastiana M. Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim zarzuciła mu spowodowanie śmiertelnego wypadku, co zagrożone jest karą do ośmiu lat więzienia. Pełnomocnik rodziny złożył wniosek o zmianę kwalifikacji czynu na zagrożone wyższą karą zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
Sebastian M. zdążył jednak wyjechać z Polski i ostatecznie trafił do Dubaju, gdzie przebywa do dziś.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24