Sebastianowi M. podejrzanemu o spowodowanie tragicznego wypadku na A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina, został uchylony areszt tymczasowy w Dubaju. 9 lutego Prokuratura Krajowa przekazała, że zwróciła się do władz emirackich z propozycją zorganizowania wideokonferencji z sędzią reprezentującym Ministerstwo Sprawiedliwości ZEA zajmującym się tą sprawą, aby uzyskać szczegółowe informacje o toczącym się postępowaniu ekstradycyjnym. Sebastian M. został zatrzymany w ubiegłym roku na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich, w zeszłym tygodniu opuścił jednak areszt.
Informację o wyjściu Sebastiana M. z aresztu w Dubaju potwierdziła polska prokuratura. - Został uchylony areszt tymczasowy w procedurze ekstradycyjnej - przekazała prokurator Anna Adamiak, rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego.
Jak przekazała, władze ZEA zastosowały wobec niego inne środki, które mają zagwarantować jego obecność na terenie tego kraju. - Ma zakaz opuszczania terytorium wraz z odebraniem paszportu - przekazała, dodając, że mężczyzna ma podwójne obywatelstwo - polskie i niemieckie, ale odebrano mu jedynie paszport niemiecki.
- Nie jest człowiekiem wolnym, ale jest człowiekiem na wolności, z ograniczeniami co do poruszania poza teren Zjednoczonych Emiratów Arabskich - mówi Adamiak.
Sebastian M., by opuścić areszt, musiał też zapłacić kaucję.
Nadal jest poszukiwany czerwoną notą Interpolu
Na razie nie wiadomo, kiedy mężczyzna będzie mógł zostać przetransportowany do Polski. - Procedura ekstradycyjna się toczy - powiedziała Adamiak, dodając, że współpraca - pomimo podpisanej umowy o współpracy prawnej w sprawach karnych między Polską a ZEA, jest spowolniona. - Organy nie odpowiadają sprawnie - przyznaje.
Jak dodała, w procedurę mocno zaangażował się miejscowy ambasador. Podejmowane są też próby bezpośredniego kontaktu z sędzią zajmującym się sprawą Sebastiana M. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Mężczyzna cały czas poszukiwany jest czerwoną notą Interpolu. - Pozostanie w systemie, dopóki nie zostanie skutecznie przekazany na terytorium Polski - dodała Adamiak.
Pełnomocnik rodziny: nie ma powodów do paniki
Decyzji sądu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie chce oceniać pełnomocnik bliskich rodziny, która zginęła w wypadku. - Widocznie niezależne sądy Zjednoczonych Emiratach Arabskich uznały, że przetrzymywanie w zamknięciu pana Sebastiana M. nie jest już konieczne. Został zatrzymany na początku października ubiegłego roku, mamy już luty, więc ten okres, który przesiedział w tamtejszym areszcie jest dość znaczny i być może to było jakimś argumentem dla obrony - mówi mecenas Łukasz Kowalski.
Jak dodał, dużo większe obawy rodziłyby u niego, jako pełnomocnika rodziny, informacje, że wymiar sprawiedliwości Zjednoczonych Emiratów Arabskich odmawia jego wydania. - To rzeczywiście mogłoby rodzić mój niepokój. Natomiast zmiana środków zapobiegawczych z izolacyjnych na nieizolacyjne i opuszczenie aresztu przez pana Sebastiana M., kiedy wiem, że dalej jest on do dyspozycji tamtejszego wymiaru sprawiedliwości, a wniosek ekstradycyjny jest procedowany, nie budzi jakiejś mojej specjalnej paniki - powiedział.
Adwokat Sebastiana M. o sprawie
- Jeśli prawdą jest, że mój klient wyszedł z aresztu w Dubaju, to, nie będąc uczestnikiem postępowania ekstradycyjnego w ZEA, nie będę komentował decyzji tamtejszych organów - przekazał Bartosz Tiutiunik adwokat Sebastiana M. - Mogę tylko stwierdzić, że strona polska mogła, stosując normalną instytucję, jaką jest list żelazny, spowodować stawiennictwo Sebastiana M. w Polsce. O to w jego imieniu i na jego prośbę zabiegałem. Jak wiemy tak się nie stało. Mamy teraz sytuację, jaką mamy. Czyli, czekamy na to, co zrobi strona arabska. Tego co zrobi lub może zrobić w tej sprawie Sebastian M. nie będę komentował" - dodał.
Polska prokuratura zwróciła się do władz emirackich
9 lutego Prokuratura Krajowa wydała komunikat dotyczący uchylenia wobec Sebastiana M. aresztu stosowanego w postępowaniu ekstradycyjnym.
"W związku z zaistniałą sytuacją Prokuratura Krajowa zwróciła się do władz emirackich z propozycją zorganizowania wideokonferencji z sędzią reprezentującym Ministerstwo Sprawiedliwości ZEA zajmującym się tą sprawą, aby uzyskać szczegółowe informacje o toczącym się postępowaniu ekstradycyjnym i możliwej dacie jego zakończenia. Wymiana informacji oraz dokumentów pomiędzy polską prokuraturą, a Ministerstwem Sprawiedliwości ZEA odbywa się droga dyplomatyczną" - przekazała rzeczniczka Prokuratora Generalnego Anna Adamiak.
Prokuratura dodała, że strona emiracka nie odpowiedziała dotychczas na propozycję strony polskiej, natomiast zwróciła się o dodatkowe informacje dotyczące przestępstwa zarzucanego Sebastianowi M. w Polsce w celu weryfikacji, czy czyn ten stanowi również przestępstwo na terytorium Zjednoczonych Emiratów Arabskich, co jest warunkiem koniecznym do podjęcia decyzji o wydaniu osoby poszukiwanej. "Nawiązano również współpracę z Ambasadą tego państwa w Polsce" - zaznaczyła rzeczniczka.
Z informacji władz emirackich, na które powołuje się polska prokuratura wynika, że postępowanie ekstradycyjne przed Sądem Apelacyjnym w ZEA trwa około 4-6 miesięcy, od orzeczenia tego sądu przysługuje odwołanie do Sądu Najwyższego, a w przypadku stwierdzenia prawnej dopuszczalności wydania ostateczna decyzja o ekstradycji należy do Ministra Sprawiedliwości.
"Polska prokuratura mając na uwadze okoliczności i rozmiar tragedii spowodowanej zdarzeniem podejmuje wszelkie możliwe działania, aby sprowadzić Sebastiana M. do Polski w celu pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej za zarzucane mu przestępstwo" - podkreśliła.
Podejrzany odmówił poddania się ekstradycji
4 października 2023 roku ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro podpisał wniosek o ekstradycję Sebastiana M. W ZEA trwa związana z tym procedura i decyzję w tej sprawie musi wydać tamtejszy sąd.
Sebastian M. miał odmówić poddania się ekstradycji, podając trzy powody: społeczny hejt związany z jego osobą, osobiste zaangażowanie Zbigniewa Ziobry w sprawę, a także "podporządkowanie sądów czynnikowi politycznemu".
Tragedia na A1
Do tragicznego wypadku na autostradzie A1 w Sierosławiu w powiecie piotrkowskim doszło 16 września. W pożarze auta marki Kia zginęli rodzice oraz ich pięcioletni syn. Bezpośrednio po wypadku strażacy przekazali, że "doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych". 18 września piotrkowska policja wydała komunikat, w którym było napisane, że "kierujący pojazdem kia na chwilę obecną z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się". Brak było informacji, że w wypadku uczestniczyło również bmw.
24 września, w kolejnym stanowisku piotrkowskiej policji napisano, że w wypadku "brały udział kia i bmw". "Policjanci zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków. Dotarliśmy również do szeregu nagrań z kamer, które mamy nadzieję pozwolą wyjaśnić, co było przyczyną tej ogromnej tragedii. Przedmiotem tego śledztwa jest również wyjaśnienie, czy zachowanie kierującego bmw miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia" - przekazali wtedy mundurowi.
Za kierowcą bmw wydano list gończy, ujawniony został wizerunek Sebastiana M. Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim zarzuciła mu spowodowanie śmiertelnego wypadku, co zagrożone jest karą do ośmiu lat więzienia. Pełnomocnik rodziny złożył wniosek o zmianę kwalifikacji czynu na zagrożone wyższą karą zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
Sebastian M. zdążył jednak wyjechać z Polski i ostatecznie trafił do Dubaju, gdzie przebywa do dziś
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim