- To raczej nie był przypadkowy kierunek podróży - ocenia w rozmowie z tvn24.pl mecenas Julia Gerlich, ekspertka m.in. w zakresie postępowań ekstradycyjnych, o ucieczce Sebastiana M. do Dubaju. Rozmówczyni tvn24.pl podkreśla, że państwo to jest jednym z kilku, do których chętnie udają się osoby ścigane w krajach szeroko pojętego Zachodu. Wątpliwości, czy sprawca tragedii na A1 wróci do Polski, spotęgowała niepotwierdzona informacja o tym, że M. dostał złotą wizę. - Decyzja o ekstradycji może mieć w pewnym zakresie wymiar polityczny, a strona emiracka nie musi chcieć się z nią spieszyć - zaznacza prawniczka.
Od tragedii na A1 niedługo minie rok. W poniedziałek na tvn24.pl informowaliśmy, że prokurator prowadzący śledztwo obarcza Zbigniewa Ziobrę odpowiedzialnością za ucieczkę Sebastiana M. do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dwa dni później "Gazeta Wyborcza" ustaliła nieoficjalnie, że ścigany przez polską stronę kierowca bmw otrzymał złotą wizę. Polska dyplomacja na razie nie potwierdziła tych informacji. Tak samo jak informacji o tym, że rzekomo M. odzyskał wpłaconą wcześniej kaucję.
"Do tej pory polskie służby konsularne nie otrzymały żadnej oficjalnej informacji ze strony władz emirackich, by Sebastian M. otrzymał zwrot kaucji. Ambasada RP w Abu Dhabi wystosowała w tej sprawie oficjalną notę dyplomatyczną do władz ZEA z prośbą o informację w tej sprawie. Podobnie jak w przypadku zwrotu kaucji strona polska nie została oficjalnie poinformowana przez władze emirackie o udzieleniu Sebastianowi M. rezydentury w ZEA".
Jeżeli jednak doniesienia okazałyby się prawdziwe - przynajmniej z formalnego punktu widzenia - ekstradycja do Polski wciąż byłaby możliwa.
- Umowa podpisana między Polską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi zabrania wydawania własnych obywateli i azylantów. Rekomendowane są też odmowy w sprawach uchodźców. Lista ta nie obejmuje jednak osób posiadających zgodę na pobyt długoterminowy w ZEA - mówi adw. Julia Gerlich, prawniczka zajmująca się prawami człowieka i ekspertka w zakresie ekstradycji.
CZYTAJ TEŻ: Konferencja, po której Sebastian M. uciekł. Prokuratura o ustaleniach rok po tragedii na A1
Złota wiza to - jak czytamy na oficjalnej stronie emirackiego rządu - długoterminowa wiza pobytowa kierowana do "wybitnych talentów" (takich jak lekarze, naukowcy, filmowcy czy sportowcy) oraz inwestorów i majętnych przedsiębiorców (którzy prowadzą w ZEA biznes wart co najmniej pół miliona dirhamów - nieco ponad pół miliona złotych). Zakładając, że Sebastian M. ją otrzymał, nie będzie musiał przez pięć lat martwić się o zgodę na pobyt. Ale nie tylko.
Złota wiza pozwala rezydentom na opuszczanie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. O ile strona emiracka tego nie zabroniła, Sebastian M. będzie mógł wyjeżdżać za granicę.
Decyzja polityczna
Teoretycznie więc, przed wydaniem decyzji korzystnej dla Polski, Sebastian M. mógłby znowu zniknąć i wymusić na polskiej dyplomacji składanie kolejnego wniosku ekstradycyjnego. Tyle że wcale nie jest pewne, czy Zjednoczone Emiraty Arabskie zgodzą się na wydanie M. do Polski.
- W przeciwieństwie do Europejskiego Nakazu Aresztowania, gdzie decyzję o wydaniu podejmują organy wymiaru sprawiedliwości danego kraju, ekstradycja jest decyzją o charakterze sądowo-politycznym. Stąd w tej sprawie aktywność Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wizyty oraz korespondencja dyplomatyczna - zaznacza mec. Gerlich.
ZEA niekoniecznie musi zależeć na wydaniu kierowcy bmw do kraju. W źródłach zbliżonych do sprawy słyszymy, że Zjednoczone Emiraty Arabskie starają się budować wizerunek kraju bardzo przyjaznego osobom z kapitałem. Z polskiej perspektywy mówimy o sprawcy niewyobrażalnej, okrutnej tragedii na A1, który uciekł przed odpowiedzialnością. Z perspektywy Dubaju ta sytuacja może wyglądać inaczej: młody polski przedsiębiorca dopuścił się nieumyślnego przestępstwa i w zamian za święty spokój ulokował swoje pieniądze w ZEA.
- Niezależnie od emocji, jakie budzi ta sprawa w Polsce, zdarzenie to – zgodnie z informacjami medialnymi – zakwalifikowane zostało jako spowodowanie katastrofy w komunikacji. To przesłane przez stronę polską materiały nadają kontekst samej kwalifikacji. Niekoniecznie na tym etapie postępowania ekstradycyjnego ZEA zna w pełni polską perspektywę – mówi adwokatka.
Potencjalne scenariusze
Rozmówczyni tvn24.pl zaznacza, że istnieje kilka możliwych scenariuszy. Podkreśla, że nie wie, jak ostatecznie zachowa się kraj, w którym zatrzymany został Sebastian M. – W przypadku odmowy wydania Sebastiana M., ZEA winno wskazać podstawę takiej decyzji - mówi mec. Julia Gerlich.
W treści umowy o współpracy między Polską i ZEA jest na przykład przepis wskazujący, że oceniając wniosek ekstradycyjny, należy uwzględnić "wagę przestępstwa ze względu na wiek osoby". Należy też uwzględnić stan zdrowia zatrzymanego. Nie ma jasnego wskazania, o jakie problemy chodzi i jak bardzo muszą wpływać na zdrowie osoby, której wydania domaga się państwo trzecie.
- Jak widać, kryteria te są nieostre, a przez to uznaniowe i podatne na interpretacje - wskazuje ekspertka.
Umowa dwustronna
Umowa o współpracy prawnej w sprawach karnych została podpisana w Abu Dhabi 22 września 2022 r. Dokument wszedł w życie w czerwcu następnego roku, na kilka miesięcy przed tragedią na autostradzie A1.
- Ten akt prawny doprecyzowuje przepisy Kodeksu postępowania karnego w zakresie tego, jak ma przebiegać współpraca w sprawach karnych pomiędzy ZEA a Polską. W odniesieniu do procedury ekstradycji wskazuje m.in. na okoliczności, które uniemożliwiają lub znacząco utrudniają wydania osób ściganych, ale też konkretne dokumenty - mówi adw. Julia Gerlich.
Sprawność przeprowadzenia procedury ekstradycyjnej zależy zatem od tego, jak szybko strona polska będzie kompletować niezbędne dokumenty. W poniedziałek ujawniliśmy, że dopiero w lipcu tego roku strona emiracka otrzymała przetłumaczoną treść ekspertyz przygotowanych na zlecenie piotrkowskiej prokuratury.
- Jak długo może trwać ekstradycja? Nie można na to pytanie łatwo odpowiedzieć. Znam przypadki, kiedy trwała półtora roku, ale są też przypadki, kiedy trwała dziesięć lat albo procedura pomimo wieloletnich starań nie zakończyła się do dziś - kończy rozmówczyni tvn24.pl.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim