Kilkoro dzieci po zabawie w pianie w ośrodku letniskowym skarżyło się na ból i pieczenie oczu. Trafiły do szpitala. Tam stwierdzono ostre zapalenie. Organizator zapewnia, że podczas poprzednich tego typu imprez nikt nie zgłaszał problemów. Kolejne zabawy w pianie zostały jednak odwołane. Policja sprawdza substancję, której użyto do tworzenia piany podczas imprezy.
Zabawa, po której dzieci trafiły do szpitala, odbyła się w sobotę w Ostrowie Warckim (woj. łódzkie). Poszkodowane dzieci są w wieku od sześciu do dziewięciu lat, udzielono im pomocy w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Następnie dzieci z rodzicami wróciły do domów.
- Okazało się, że dziecko nie jest w stanie otworzyć oczu, że towarzyszy mu olbrzymi ból, że go piecze. Z godzinę płukaliśmy oczy wodą, nadal nie był w stanie ich otworzyć. Cały czas płakał. Próbowaliśmy solą fizjologiczną, troszkę to pomagało, ale syn nadal nie otwierał oczu – relacjonuje pani Maria, mama jednego z poszkodowanych dzieci.
Matka chłopca poinformowała, że "w szpitalu stwierdzono chemiczne poparzenie oczu jej syna". Redakcja tvn24.pl próbowała potwierdzić to w ICZMP, jednak dowiedzieliśmy się, że rzecznik placówki przebywa na urlopie i nie ma obecnie nikogo, kto mógłby udzielić takiej informacji.
Policja bada sprawę
Zdarzenie na tzw. piana party potwierdziła Mariola Sucherska z policji w Sieradzu. Jak przekazała w czwartek policjantka, doszło do uszkodzenia ciała czworga małoletnich w postaci ostrego stanu zapalnego oczu. Zgłoszenia na policji dokonało kilkoro rodziców. Policjanci zabezpieczyli środek do robienia piany użyty podczas imprezy, będą ustalać, jaka to substancja.
- Zaniepokojeni rodzice zgłosili ten fakt na policję. Przyjęto zawiadomienie. Prowadzone są czynności, które mają na celu wyjaśnić, czy zabawa, w której dzieci brały udział, przyczyniła się do dolegliwości, na które się uskarżały. Prowadzone jest postępowanie w kierunku uszkodzenia ciała osób małoletnich – przekazała Sucherska.
"Nie zrobiliśmy tego, żeby komuś zaszkodzić"
O sprawę zapytaliśmy w ośrodku Niko Jeziorsko, gdzie odbyła się zabawa. – Zadzwoniła do nas jakaś osoba, nie przedstawiając się z imienia i nazwiska, poinformowała, że dziecko ma zaczerwienione oczy i że prosi o dane produktu, który został zastosowany w trakcie "piana party". Zostały te dane panu przekazane – poinformowała Kinga Chudobińska, pełnomocniczka spółki.
Przedstawicielka ośrodka zaznaczyła, że wcześniej odbywały się w nim takie imprezy i organizatorzy nie dostali wówczas żadnych sygnałów o problemach. – Była wykorzystywana ta sama wyrzutnia, jak również ten sam płyn. Organizator nie był w żadnym zakresie producentem tego płynu. Po informacji od dziennikarzy kontaktowaliśmy się z producentem, który zapewnia, że jest stała specyfikacja i produkt jest zarejestrowany – przekazała Chudobińska. Jak dodała, płyn jest "mniej chemiczny niż inne produkty tego typu".
Nasza rozmówczyni podała, że po informacji przekazanej w sobotę przez rodzica w niedzielę przestano organizować "piana party". – A płyn został zabezpieczony do badania chemicznego – uzupełniła.
Na razie kolejne imprezy nie są planowane, przynajmniej do momentu przebadania płynu. – Na pewno nie chcemy narażać osób na jakieś nieprzyjemności. Nie zrobiliśmy tego, żeby komuś zaszkodzić, tylko żeby urozmaicić dzieciom czas – podkreśla Chudobińska.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne