Policjanci interweniowali wobec 40-latki, która mając w organizmie prawie 3,5 promila alkoholu, zajmowała się swoim dwuletnim dzieckiem. Wykorzystując nieuwagę matki, chłopiec wyszedł z mieszkania i w samej pieluszce chodził po ulicy. Chociaż na szczęście nic mu się nie stało, jego prawowitej opiekunce grożą teraz poważne konsekwencje.
We wtorek wieczorem (22 sierpnia) dyżurny bieruńskiej komendy otrzymał zgłoszenie o małym dziecku, które w samej pieluszce spacerowało samotnie po ulicy. Został poinformowany również o tym, że chłopiec najprawdopodobniej znajduje się pod opieką osoby nietrzeźwej.
Mundurowi pojechali pod wskazany w zgłoszeniu adres. - Dopiero po dłuższym czasie drzwi otworzyła kobieta, od której była wyczuwalna silna woń alkoholu. Badanie alkomatem wykazało, że 40-latka miała w organizmie prawie 3,5 promila alkoholu. W domu oprócz niej znajdował się jej dwuletni syn, został tam odprowadzony przez osobę, która zauważyła go na ulicy - powiedziała PAP młodszy asprant Katarzyna Szewczyk z bieruńskiej policji.
Dodała, że dziecku na szczęście nic się nie stało. Chłopiec trafił pod opiekę rodziny.
O konsekwencjach wobec matki zadecyduje sąd
Śledczy zbierają teraz materiał dowodowy, na podstawie którego sąd podejmie decyzję, czy kobieta swoim zachowaniem naraziła syna na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub nawet życia. Za takie przestępstwo grozi kara do 5 lat więzienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: marikun/Shutterstock