Do pożaru doszło w środku nocy. - 64-letniego mężczyznę obudziły płomienie i wysoka temperatura. Źródło ognia najpewniej było w mieszkaniu, gdzie spała jego żona i teściowa. Obie zginęły - informują strażacy.
Zgłoszenie o pożarze na ul. Roosvelta w Wieluniu (woj. łódzkie) wpłynęło do strażaków dokładnie o 3:24.
- Dowiedzieliśmy się o pożarze mieszkania w bloku wielorodzinnym - mówi mł. kpt. Grzegorz Kasprzyczak z Państwowej Straży Pożarnej w Wieluniu.
Pierwsze zastępy straży pożarnej zobaczyły, że na balkonie płonącego lokalu jest człowiek.
- Tak szybko, jak to było możliwe strażacy ściągnęli go za pomocą podnośnika. Był to 64-latek mieszkający w lokalu, w którym szalał żywioł - tłumaczy mł. kpt. Kasprzyczak.
Mężczyzna był ciężko poparzony. Był jednak przytomny. Mówił, że w środku została jego żona i teściowa.
Bez szans
Zanim jednak można było po nie wejść, strażacy musieli uporać się z ogniem.
- Swoje domy musiało opuścić jedenaście osób, które mieszkały w sąsiedztwie płonącego mieszkania - opowiada Grzegorz Kasprzyczak.
Akcja gaśnicza nie była łatwa. W bloku panowała bardzo wysoka temperatura. Strażakom przeszkadzało też silne zadymienie. Na miejscu działało 12 zastępów straży pożarnej, w tym co drugi z Ochotniczej Straży Pożarnej.
- W końcu udało się przeszukać mieszkanie, z którego uciekł 64-latek. W środku ujawniono zwęglone zwłoki dwóch kobiet. Była to 88-letnia matka i 61-letnia córka - informuje mł. kpt. Grzegorz Kasprzyczak z Państwowej Straży Pożarnej w Wieluniu.
Prokuratura bada okoliczności powstania pożaru. Według strażaków, źródło ognia mogło znajdować się w sypialni obu kobiet.
- Nie miały szans na ewakuację - kończy mł. kpt. Kasprzyczak.
Autor: bż/mś / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: PSP WIeluń