Przed sądem w Łodzi stanie 23-latek oskarżony o zabicie psa i znęcanie się nad nim ze szczególnym okrucieństwem. - Regularnie bił zwierzę z otwartej dłoni oraz pięścią po głowie i innych częściach ciała, kopał po całym ciele, a ostatecznie pozbawił je życia, rzucając nim co najmniej dwa razy o ścianę i raz uderzając psem o mebel - przekazał rzecznik łódzkiej prokuratury. Mężczyźnie grozi do pięciu lat więzienia.
23-latek po tym, jak został podejrzany o brutalne pobicie psa, trafił do aresztu. Od tamtej pory śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty. Powołano między innymi biegłego. Śledczy ustalili, że od lipca 2024 roku do października 2024 roku mężczyzna regularnie bił psa rasy mieszanej o imieniu Tosia.
Bił, kopał, uderzał o ścianę i meble
- 23-latek uderzał zwierzę z otwartej dłoni oraz pięścią po głowie i innych częściach ciała, kopał po całym ciele oraz ciągnął za smycz, a ostatecznie pozbawił je życia, rzucając nim co najmniej dwa razy o ścianę i raz uderzając psem o mebel - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej prokurator Paweł Jasiak.
- Biegły lekarz weterynarii na podstawie zewnętrzno-wewnętrznych oględzin zwłok wskazał, że powodem śmierci psa - suki było wykrwawienie się z powodu licznych pęknięć wątroby, a wszelkie zmiany sekcyjne nosiły znamiona ciężkiego pobicia, a wręcz ciężkiego znęcania się nad zwierzęciem - dodał.
Akt oskarżenia przeciwko 23-latkowi trafił już do sądu. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.
Czytaj też: Zabił kota, uderzając nim o drzewo. Potem wrzucił do wiadra
"Tosia narażona na długotrwały ból i cierpienie"
Prokuratura w postępowaniu dopuściła dowód z opinii biegłego zoopsychologa, który po zapoznaniu się z całością zebranego materiału dowodowego stwierdził, że pies Tosia był narażony na długotrwały ból i cierpienie.
- Z zeznań między innymi sąsiadów wynikało, że zwierzę uciekało przed oskarżonym, piszczało, kiedy ten go dotykał, jak również nie było w stanie utrzymać moczu. W ocenie wskazanego biegłego pies wykazywał silne reakcje lękowe na obecność mężczyzny, co wskazywało długotrwałe bycie ofiarą przemocy. Zoopsycholog zaznaczył, że zwierzę czuło się zaszczute, jak również doświadczało skrajnego stresu emocjonalnego (w tym z uwagi na fakt, że jego właścicielka nie zapobiegła niewłaściwym zachowaniom wobec niego) - przekazał prokurator Jasiak.
W ramach postępowania oskarżona została również 21-letnia partnerka mężczyzny, która mieszkała z nim i była właścicielką zwierzęcia. W ocenie prokuratora świadomie dopuszczała do zadawania psu bólu i cierpienia przez partnera, nie reagowała na to. Po śmierci zwierzęcia ostrzegła oskarżonego, żeby nie wracał do mieszkania, w którym byli funkcjonariusze policji.
Autorka/Autor: pk/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock