- Wysiadłem z auta, żeby lepiej zobaczyć, jak wygląda drogowa bezmyślność - opowiada Paweł. W weekend jechał nad morze. W pobliżu Lisewa (woj. kujawsko-pomorskie) stanął w korku, do którego doszło z powodu kolizji. I przy okazji nagrał kierowców, którzy czekać nie zamierzali i jechali pod prąd - blokując przy okazji korytarz życia.
Autostradowy korek w pobliżu Lisewa nie był długi - do kolizji z udziałem dwóch samochodów osobowych doszło zaraz za zjazdem z autostrady, dlatego wielu kierowców mogło uniknąć stania w korku - po prostu zjeżdżali z niej wcześniej, niż planowali.
- My nie śledziliśmy GPS, dlatego utknęliśmy w korku. Straciliśmy maksymalnie 20 minut, bo służby szybko udrożniły pasy ruchu - opowiada Paweł z Łodzi, który w miniony weekend jechał nad morze.
Na początku jego uwagę zwróciło to, że niemal wszyscy kierowcy stojący razem z nim w korku, sprawnie utworzyli "korytarz życia" .
Pod prąd
Niedługo potem z korytarza życia skorzystał jednak kierowca niebieskiego busa.
- Stał maksymalnie dziesięć minut. Nawrócił i pojechał pod prąd - mówi Paweł.
W podobny sposób z zatoru chciało wydostać się kilku innych kierowców.
- Niektórych udało mi się nagrać. Przykre jest to, że autostradowa głupota dalej ma się świetnie - mówi.
Mandat albo sąd
Za wykroczenie - jazdę pod prąd - grozi mandat do 500 złotych, natomiast jeśli policja stwierdzi, że doszło przy tym do zajechania drogi pojazdowi uprzywilejowanemu, wówczas sprawa trafi do sądu.
Od grudnia ubiegłego roku obowiązują przepisy nakazujące tworzenie korytarzy życia. Weszły w życie tego samego dnia, co przepisy regulujące tzw. jazdę na suwak.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź