Pokonanie torów kolejowych w Zgierzu (woj. łódzkie) jest albo ryzykowne (bo można dostać mandat) albo uciążliwe (bo trzeba nadrabiać dwa kilometry do kładki). Na przejściu, z którego od lat korzystali okoliczni mieszkańcy pojawiły się niedawno barierki i informacja: przejście służbowe. Urzędnicy mówią o bezpieczeństwie, zgierzanie o absurdzie.
Z jednej strony stacji Zgierz Północ jest duże osiedle z wielkiej płyty, z drugiej - domków jednorodzinnych. W linii prostej dzieli je 300 metrów. Ale w praktyce trzeba iść wzdłuż torów do najbliższej kładki i tam przejść na drugą stronę torów. A to prawie dwa kilometry.
Jest też krótsza, chociaż bardziej ryzykowna opcja. I nie chodzi tu wcale o ryzyko wpadnięcia pod pociąg, tylko o ewentualny mandat. Bo na wprost drogi pomiędzy osiedlami jest nowoczesne przejście. Ale dla kolejarzy, nie dla zwykłych mieszkańców. Przypomina zresztą o tym tabliczka: "przejście służbowe".
- Przez lata tu chodziliśmy i było dobrze. Teraz postawili nam ładne barierki chroniące przed przypadkowym wpadnięciem pod pociąg i... zabronili tutaj chodzić - denerwuje się przed kamerą TVN24 jeden z mieszkańców.
PKP: nic się nie zmieniło
Joanna Kubiak z biura prasowego PKP PLK mówi w rozmowie z tvn24.pl, że w Zgierzu nic się nie zmieniło.
- Tam nigdy nie było oficjalnego przejścia. Zawsze można było tam przechodzić tylko służbowo - opowiada.
Służbowe od (nie)dawna przejście cieszy się dużą popularnością wśród "zwykłych" ludzi. Mieszkańcy tłumaczą, że chodzą tędy z przyzwyczajenia. Będą jednak musieli zmienić nawyki, bo w okolicy przejścia pojawiają się coraz częściej pracownicy Służby Ochrony Kolei, którzy wystawiają mandaty - od 20 do 500 złotych.
- Nie wiem, po co miałby tu ktoś z kolei się kręcić. I na czym polega ich przewaga nad zwykłymi ludźmi. Że co, lepiej widzą nadjeżdżający pociąg?! - denerwują się mieszkańcy.
Wyjaśnienie zagadki przejścia jest jednak inne. I nie dotyczy bezpośrednio tego, co dzieje się na torach, tylko na otaczających je nasypach kolejowych.
- Przejście otoczone jest nasypami kolejowymi. Od strony bloków są schody, ale od strony domków trzeba korzystać ze stromej, wydeptanej ścieżki - tłumaczy Robert Chocholski, sekretarz miasta Zgierz.
Jeszcze trochę?
Jak mówią nam mieszkańcy, wcześniej "stroma i wydeptana ścieżka" nie była wystarczającym powodem do wlepiania mieszkańcom mandatów. Co się zatem zmieniło? Zrobiono tu remont.
- Znaki postawiła kolej, która stwierdziła, że dopóki nie będzie można bezpiecznie zejść z nasypu, przejście będzie tylko służbowe - dodaje Chojnacki.
Sekretarz zapewnia, że schody od strony osiedla domków jednorodzinnych pojawią się jeszcze w tym roku.
- Zarezerwowaliśmy już na to pieniądze - podkreśla nasz rozmówca.
Zanim jednak pojawią się schody, mieszkańcy będą nie tylko wyglądać jadącego pociągu, ale też funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolei z bloczkiem mandatów.
- Nie ma patrolów przydzielanych tylko w to miejsce. Mandaty stawiamy "przy okazji", kiedy przejeżdżamy w pobliżu - mówi inspektor Marek Sarna z komendy regionalnej SOK w Łodzi.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź