Nie bawił się dobrze w przedszkolu, więc wziął kurtkę, buty i autobusem miejskim chciał pojechać do mamy. O czterolatku samotnie jeżdżącym komunikacją po Tomaszowie (łódzkie) poinformowali policję pasażerowie autobusu. Funkcjonariusze sprawdzają, czy opiekunowie chłopczyka z przedszkola dopuścili się przestępstwa.
Czteroletni Michałek zdecydował się na podróż w czwartek.
- Jedna z pasażerek ze zdziwieniem zauważyła, że do miejskiego autobusu wsiadł czterolatek bez opieki. Na szczęście zainteresowała się małym podróżnikiem - mówi kom. Katarzyna Dutkiewicz-Pawilkowska, rzecznik tomaszowskiej policji.
Pasażerka autobusu mówiła później policjantom, że chłopiec podczas rozmowy był bardzo kontaktowy. Wyjaśnił kobiecie, że nudziło mu się w przedszkolu i zdecydował się jechać do mamy - pracującej w innej części miasta.
- Kobieta wezwała policję. Funkcjonariusze dowiedzieli się od chłopca, jak się nazywa i gdzie pracuje mama. Czterolatek trafił pod jej opiekę - mówi Dutkiewicz-Pawlikowska.
Nie zauważyli "ucieczki"?
Potem funkcjonariusze pojechali do przedszkola, z którego wyszedł chłopiec.
- Opiekunka dziecka była bardzo zaskoczona jego nieobecnością i wizytą policji - mówi tvn24.pl kom. Dutkiewicz-Pawlikowska.
Mundurowi sprawdzają obecnie, czy w przedszkolu doszło do przestępstwa.
- Chodzi o ewentualne niedopełnienie obowiązku opieki oraz narażenia życia i zdrowia - wyjaśnia rzeczniczka tomaszowskiej policji.
Polski kodeks za to przestępstwo przewiduje karę od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu