Ma ledwie 10 lat, a już może być wzorem dla wielu dorosłych. Miłosz Świerczyński przyjechał z rodzicami do schroniska dla zwierząt w Czartkach (woj. łódzkie) z zapasem karmy dla psów i kotów, którą kupił za pieniądze otrzymane po pierwszej komunii. - Nie byłam zaskoczona, taki już jest Miłosz - przyznaje z uśmiechem mama chłopca.
Przedstawiciele schroniska w Czartkach dostali telefon informujący, że w najbliższym czasie ma pojawić się u nich darczyńca. - Zazwyczaj jesteśmy uprzedzani, że pojawi się przyjaciel zwierząt ze wsparciem. Tym razem jednak przyjaciel ten był bardzo młody, bo ledwie 10-letni - opowiada Juliusz Pająk, zastępca kierownika schroniska.
Ze zgłoszenia wynikało, że kończący trzecią klasę podstawówki Miłosz zdecydował się przeznaczyć pieniądze otrzymane po pierwszej komunii na zakup karmy dla zwierząt. - Z radością przyjęliśmy tę propozycję. Omówiliśmy, jakiej karmy potrzebujemy i umówiliśmy się na konkretny dzień - mówi Pająk.
Czytaj też: Jego ojczym stracił przytomność na autostradzie, on zadzwonił po pomoc. 10-letni Miłosz nagrodzony
Ustalonego dnia w Czartkach pojawił się samochód osobowy z bagażnikiem wypełnionym karmą dla psów i kotów. - Kupiliśmy tyle, ile mogliśmy. Miłosz nie miał wielkiej imprezy po komunii, ale prezentów i tak wystarczyło na to, żeby pomoc była zauważalna - opowiada Sylwia Świerczyńska, mama chłopca.
Motywacja i impuls
10-latek przekazał dary przedstawicielom schroniska i zrobił sobie zdjęcie z mieszkającymi tam zwierzętami. To tradycyjna pamiątka, którą po wizycie otrzymują darczyńcy.
- Miłosz ma ledwie 10 lat, a już jest bardzo mądrą i dojrzałą osobą. Jesteśmy mu wdzięczni, bo wsparcie od takich ludzi motywuje nas do dalszej pracy - podkreśla zastępca kierownika schroniska.
Zaznacza, że wsparcie od chłopca może być "pozytywnym impulsem" dla wielu osób, przede wszystkim dorosłych.
- Chłopiec prezentuje bardzo empatyczną, wrażliwą postawę. Pokazuje, że nie jest głuchy na los zwierząt, z którymi dzielimy ten świat. To bardzo wzruszające i budujące - podkreśla rozmówca tvn24.pl.
Chce pomagać
Mama Miłosza w rozmowie z tvn24.pl zaznacza, że nikt mu nie sugerował, co ma zrobić z pieniędzmi otrzymanymi w ramach prezentu. - Skłamałabym, mówiąc, że byłam zaskoczona. Wiem, jak wrażliwym i dobrym chłopcem jest mój syn. Kiedy zapytaliśmy, czy jest pewien swojej decyzji, powiedziałam, że jestem z niego bardzo dumna - opowiada Sylwia Świerczyńska.
Podkreśla, że Miłosz nie pomaga dla poklasku. Zaznacza, że sprawia mu to autentyczną radość. - Któregoś dnia pojechał na wycieczkę szkolną do Warszawy. Dostał parę złotych, żeby sobie coś kupić na miejscu. Okazało się po powrocie, że pieniądze przekazał potrzebującej osobie, którą spotkał na ulicy. Taki już jest Miłosz - kwituje pani Sylwia.
Chłopiec ma już dwuletniego psa przygarniętego ze schroniska, kota i rybki. Rodzina deklaruje, że liczba domowników w najbliższym czasie jeszcze się powiększy.
Sprawę jako pierwsi nagłośnili dziennikarze Radia Łódź.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Schronisko dla zwierząt w Czartkach