Stephen Gately miał zaledwie 17 lat, gdy - jako członek boysbandu Boyzone - stał się idolem nastolatek. W sobotę w wieku 33 lat zmarł na Majorce.
Wyszedł na kilka drinków, wrócił do domu, położył się spać i już się nie obudził, informuje BBC. Koledzy i menadżer Boyzone, który po kilku latach przerwy znów zaczął razem grać w 2007 r., są zdruzgotani.
Menadżer zespołu jeszcze w poniedziałek widział się Gatelym. - Jestem zdruzgotany, w kompletnym szoku - tłumaczył Louis Walsh. Pozostali koledzy z zespołu zapowiedzieli, że polecą na Majorkę, by towarzyszyć Gately'emu.
Śpiewał, tańczył, pisał książkę
Gately na hiszpańskiej wyspie spędzał wakacje ze swoim partnerem - w 1999 r. ujawnił, że jest gejem - i przygotowywał się do kolejnych występów. Oprócz koncertowania z Boyzone, muzyk w ostatnich latach próbował również sił w karierze solowej.
Dodatkowo stanął na deskach teatrów, gdzie występował w musicalach. Pojawił się także w popularnych telewizyjnych programach, jak chociażby brytyjska wersja "Tańca na lodzie".
W swoim ostatnim wpisie na Twitterze z 6 października napisał, że "jest ciągle zajęty", ale skupia się na zakończeniu swojej książki, więc potem może być spokój.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: www.stephengately.co.uk