- Poczułem ulgę. Bo do tej pory towarzyszyło mi napięcie, czy dorównam ojcu - powiedział Roman Coppola na wieść o nominacji do Oscara, która jest 24. nominacją w historii klanu. Jego ojciec Francis Ford ma sześć Oscarów, jego siostra Sofia jednego, a na liście zdobywców tej najważniejszej filmowej nagrody na świecie są też jego dziadek, ciotka i kuzyn. Czy teraz dzięki scenariuszowi do "Kochanków z Księżyca. Moonrise Kingdom" 48-latek dołączy do nich ze statuetką?
Więcej o najsłynniejszych nagrodach filmowych w serwisie www.tvn24.pl/oscary2013.
Rozpoczniemy nowe życie w bezpiecznej kryjówce daleko od świata - taką decyzję latem 1965 roku podejmują 12-letni zakochani Sam i Suzy. W tym celu on ucieka z obozu skautów, a ona z domu. Księżycowej miłości dwojga nastolatków zaczyna jednak zagrażać poważne niebezpieczeństwo: w pościg za nimi ruszają dorośli i cała banda nieprzychylnych Samowi kolegów z drużyny.
To treść filmu "Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom", który jest mieszanką ekscentrycznej komedii, melodramatu i baśni. Scenariusz do niego napisali wspólnie Wes Anderson i Roman Coppola. Tak udanie, że Amerykańska Akademia Filmowa dała im za niego nominację do Oscara. Dla tego pierwszego to trzecia nominacja, dla drugiego pierwsza.
Od szaleństwa chroniła go cienka linia
- Byłem w samochodzie z bliskimi, gdy usłyszałem tę niesamowitą wiadomość - każdy z nas był tak podekscytowany! Potem wymieniłem maile z Wesem. Obaj jesteśmy zachwyceni - powiedział Roman Coppola na wieść o nominacji.
Wyznał także, że wreszcie... odetchnął. - Wielu ludzi mówiło: "Dostaniesz nominację!", a ja starałem się nie myśleć, czy to się wydarzy. Ale faktem jest, że to cały czas było w mojej głowie. Jest taka cienka linia, która chroniła mnie przed szaleństwem oczekiwań i porównań do mojego ojca. Teraz poczułem ulgę. Bo do tej pory towarzyszyło mi napięcie, czy mu dorównam - zdradził.
Miał powody. Jego sławny ojciec, reżyser Francis Ford Coppola, zdobył sześć Oscarów i dziewięć nominacji, a dzięki jego filmom aż dwunastu różnych aktorów zdobyło tę najważniejszą nagrodę w świecie filmu. W Hollywood szanowany jest na równi ze Stevenem Spielbergiem i Georgem Lucasem (który utrzymuje że postać Hana Solo z sagi "Gwiezdnych wojen" wzorował właśnie na Francisie Fordzie), a w wielu prestiżowych rankingach znajduje się w 10-tce najlepszych twórców filmowych wszech czasów.
Rodzina Coopola jak włoska mafia?
Tymczasem jego syn był do tej pory raczej szarą eminencją w tej branży. Zaczął jeszcze jako dziecko, grając w produkcjach ojca ("Czas Apokalipsy" i w obu częściach "Ojca chrzestnego") oraz w epizodycznej roli w "Mrocznym widmie". Po skończeniu New York University Film School postanowił stanąć po drugiej stronie kamery.
Nie miał jednak odwagi, by od razu zająć się reżyserią, więc wybrał rolę producenta. W 1988 roku zwrócił uwagę na Victora Salvę, dobrze zapowiadającego się wówczas reżysera, i postanowił wyprodukować jego debiut "Dom clownów". Choć horror nie okazał się przebojem, to sprawił, że Roman postanowił sam sięgnąć po kamerę. Zrobił to dopiero w 2001 roku - na debiut wybrał komedię science-fiction "CQ", opowiadającą o reżyserze mającym obsesję na punkcie swojej aktorki. Film nie zachwycił ani widzów, ani krytyków, a zniechęcony nieudanym startem młody Coppola wycofał się z tworzenia autorskich fabuł.
Kręcił reklamy i teledyski, m.in. dla The Strokes, Moby'ego, Air, Daft Punk, Wycleffa Jeana, Phoenix, Arctic Monkeys i Fatboy Slima. Maczał palce w zdjęciach do "To właśnie miłość". - Zawsze chciałem angażować się w rzeczy, które mnie interesują. Ale nigdy nie robiłem żadnych realnych planów. Nigdy nie myślałem: "Będę reżyserem filmowym, jak mój tata" - tłumaczył w rozmowie z "New York Timesem".
Ukrył się w cieniu siostry, Sofii Coppoli. Był drugim reżyserem "Przekleństw niewinności", "Między słowami" i "Marii Antoniny", a także producentem jej nagrodzonego w Wenecji "Somewhere. Między miejscami" i najnowszego "Bling Ring" (prawdziwej historii gangu młodocianych z Los Angeles, którzy w krótkim czasie obrabowali gwiazdy na 3 miliony dolarów). I zapewniał, że nie ma większych ambicji i nie czuje zazdrości, że jego siostra w 2004 roku była pierwszą kobietą, która zdobyła Oscara za najlepszy scenariusz i była nominowana za reżyserię.
Nikt się temu nie dziwił, bo w sławnej filmowej rodzinie Coppola to normalne, że jej członkowie się wspierają. Talia Shire, siostra Francisa Forda, często grała u swojego brata, a za rolę Connie Corleone w "Ojcu chrzestnym II" dostała nawet nominację do Oscara. Carmine Coppola, ojciec Talii i Francisa, który zapoczątkował pokolenie filmu w swojej rodzinie, wielokrotnie pisał muzykę do dzieł swojego syna - za tę do "Ojca chrzestnego II" nagrodzono go Oscarem.
Francis - dziś bardziej hotelarz niż filmowiec - od początku wspiera karierę córki i syna: albo angażując ich do swoich projektów, albo pomagając przy ich autorskich filmach. Pomógł w karierze też swojemu bratankowi Nicolasowi Cage'owi, który najpierw pojawił się w jego dramacie kryminalnym "Rumble Fish" (1983), a rok później w "Cotton Clubie", gdzie wcielił się w rolę gangstera. W 1986 roku zagrał w kolejnym filmie stryja - "Peggy Sue wyszła za mąż". A dziś jest wielką gwiazdą z Oscarem na koncie.
Teraz rodzinną tradycję kontynuują dzieci seniora rodu - zarówno Sofia i Roman zatrudniają swojego kuzyna, aktora Jasona Schwartzmana. Oboje utrzymują, że praca z rodziną całkowicie usuwa obawy na planie, że czegoś nie da się zrobić. - Okres prób odbywa się dużo wcześniej, a poza tym znajomość z kimś, kogo zna się od dzieciństwa, pomaga w szybkim zrozumieniu się nawzajem - zapewniają.
Schwartzman w wywiadzie dla "Hollywood Reporter" potwierdza: - Ponieważ jesteśmy rodziną i znamy się tak długo, mamy wiele wspólnych wspomnień. Jeździmy razem na wakacje, często się widujemy, a nasze dzieci się przyjaźnią, dlatego mamy szeroki wachlarz odniesień do różnych wydarzeń. Roman może powiedzieć do mnie na planie: "Hej, może spróbujesz zagrać, jak ten facet, którego widzieliśmy w Nowym Orleanie?". Inny reżyser nie byłby w stanie mówić mi tego typu rzeczy.
Bez jednego nie byłoby sukcesu drugiego
Jason i Roman pracowali razem przy "Kochankach z Księżyca. Moonrise Kingdom". Pierwszy zagrał jedną z głównych ról, drugi współtworzył scenariusz, a ich kolega Wes Anderson dodatkowo całość wyreżyserował (wcześniej cała trójka spotkała się przy "Pociągu do Darjeeling").
Efekt? "To najlepszy z dotychczasowych filmów Andersona" - zawyrokowali krytycy. Obraz spodobał się też widzom, którzy tłumnie poszli do kin. Film zarobił 67 mln dolarów na całym świecie (przy budżecie w wysokości 16 mln dol.), co zaskoczyło nawet samego reżysera.
- "Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom" zarobili dwa razy więcej niż trzy moje wcześniejsze filmy razem wzięte - Anderson dziwił się w rozmowie z "Los Angeles Times". - Nigdy nie zastanawiałem się, jak nakręcić przebój kasowy. Nie widziałem w tym żadnego sensu, ale dzięki temu filmowi chyba powinienem o tym pomyśleć? Na razie nie mam najmniejszego pojęcia co sprawiło, że okazał się tak dużym sukcesem.
Zapewnił jednak, że nie udałoby się to bez Coppoli. Nad scenariuszem przez lata pracował sam. Miał 11 stron tekstu i mnóstwo wątków spisanych na dodatkowych kartkach. I nie mógł ruszyć dalej. Dopiero, gdy zadzwonił do kolegi, scenariusz został ukończony w miesiąc. - Wezwałem go, gdy byłem naprawdę gotowy na pomoc. Ale dziś wiem, że nie zaszkodziłoby mi, gdybym zadzwonił do Romana miesiąc lub dwa wcześniej - śmiał się.
Obaj wpletli w tekst wątki z osobistych doświadczeń. Książkę podobną do "Coping with the very troubled child" (dosłownie: "Radzenie sobie z bardzo trudnym dzieckiem"), jaką Suzy (w tej roli Kara Hayward) odkrywa u swoich rodziców, w młodości znalazł także reżyser, zdając sobie sprawę, że to właśnie on jest tym problematycznym potomkiem.
W produkcji przemycono też jedno ze wspomnień z dzieciństwa Coppoli. Pomysł nawoływania dzieci za pomocą megafonu przez Laurę Bishop (Frances McDormand) ma źródło w rodzinnym domu znanych filmowców. Eleanor Coppola - matka Romana i Sofii - właśnie w ten sposób przywoływała do porządku swoje pociechy. Miłośnicy twórczości Francisa Forda Coppoli zauważą coś jeszcze - wypowiedź kuzyna Bena (Jason Schwartzman): "Weź ołówek, zostaw Biblię" to nawiązanie do znanej sekwencji z "Ojca chrzestnego": "Zostaw broń, weź cannoli".
"Pomysłowe, skandaliczne, z pazurem"
- Pomysłowe, skandaliczne, pełne życia i zaskakujące, dające uczucie zachwytu i radości, z pazurem - to filmy, które kocham, które chcę oglądać w kinie i które sam chcę robić. I taki jest "Moonrise Kingdom" - ocenił Coppola.
Taka podobno jest też komedia "A Glimpse Inside the Mind of Charles Swan III", którą 48-latek wraca po 12 latach do reżyserii. To film osadzony w barwnej stylistyce lat 70. i koncentruje się na znanym grafiku, którego bajkowe życie zamienia się w piekło rozpaczy po tym, jak porzuca go ukochana. Na nic zdają się wtedy sława, sukces, pieniądze i to, że z łatwością może zdobyć każdą inną kobietę. Bohater zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę kochał tylko ją. A złamane serce sprawia, że musi przewartościować swoją samoocenę.
Nic dziwnego, że do głównej roli reżyser postanowił zatrudnić Charliego Sheena, którego życie przypomina niemal w całości to ze scenariusza, który napisał Roman. Poza tym, panowie znają się jeszcze z dzieciństwa. Spotkali się, gdy ich ojcowie pracowali razem: Martin Sheen był gwiazdą "Czasu apokalipsy", a Francis Ford Coppola reżyserem, zaś chłopcy zagrali w filmie epizodyczne role. Potem przez lata utrzymywali kontakt i zawsze sobie obiecywali, że kiedyś będą współpracować.
- Od początku chciałem go zatrudnić, ale Charlie był trochę nieuchwytny. Jednak kiedy powiedział: "Robię to", całkowicie oddał się roli. Nie mógłby być bardziej profesjonalny i zaangażowany. Jeśli zobaczycie film, zgodzicie się ze mną, że ma niesamowity talent - chwalił aktora.
Zanim "A Glimpse Inside the Mind of Charles Swan III" wejdzie do kin 24 lutego Roman Coppola może dostać pierwszego Oscara w swojej karierze. Ale i tak zapisał się już w historii klanu - jest szóstym jego członkiem, który zdobył nominację do Oscara.
W sumie cała rodzina ma na koncie aż 24 nominacje. Więcej niż ktokolwiek w Hollywood.
OSCARY 2013 - Najlepszy scenariusz oryginalny: "Miłość" (Michael Haneke) "Django" (Quentin Tarantino) "Kochankowie z księżyca. Moonrise Kingdom" (Wes Andreson, Roman Coppola) "Wróg numer jeden" (Mark Boal) "Lot" (John Gatins)
Autor: Agnieszka Kowalska/tr/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: A.M.P.A.S.