- Ciekawe, co pani teraz robi? (...) W niebie jest podobno pani ulubiona Ella Fitzgerald, więc pewnie słucha jej pani teraz, paląc papierosa i pijąc kawę - mówił podczas uroczystości pogrzebowych Wisławy Szymborskiej jej sekretarz, Michał Rusinek. Zmarła w ubiegłą środę poetka została pochowana w grobowcu rodzinnym na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, przy dźwiękach piosenki "Black Coffee" Elli Fitzgerald, której muzyka wybrzmiewała do godz 17. Po uroczystościach odbyło się spotkanie władz i przyjaciół noblistki w Sukiennicach. Wieczorem znajomi i przyjaciele poetki zebrali się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Krakowie (MOCAK) żeby wspominać ją i jej twórczość.
Nie mam teraz odwagi zaglądać do jej rzeczy. Ale ten notesik leżał na wierzchu, więc zajrzałem na czym się kończy. Był tam taki fragmencik: "Łatwo pisać o śmierci. O życiu trudniej. Życie ma więcej szczegółów. Nic ogólnego nie ciekawi". Michał Rusinek, sekretarz Wisławy Szymborskiej
W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyli m.in. prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk, marszałek Sejmu Ewa Kopacz, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, minister kultury Bogdan Zdrojewski oraz posłowie i senatorowie. Obecni byli też wybitni przedstawiciele świata kultury i przyjaciele noblistki. Ceremonię prowadził aktor Andrzej Seweryn.
Ceremonia trwała ok. 40 minut, według organizatorów uczestniczyło w niej ok. 8 tys. osób. Po uroczystości na Cmentarzu Rakowickim przedstawiciele władz i przyjaciele poetki spotkają się w Sukiennicach.
"Ciekawe, co pani teraz robi?"
W trakcie uroczystości przemawiał m.in. Michał Rusinek, który przez kilkanaście lat był sekretarzem noblistki. - Droga pani Wisławo! Patrząc na to, co tu się dzieje i słuchając tego, co tu się mówi, zastanawiam się, co by pani powiedziała na to wszystko - mówił Rusinek. - Pewnie podejrzewałaby pani, że ci wszyscy ludzie są tu przypadkowo, że tylko coś ich zatrzymało w drodze np. na jakiś ważny mecz.
- Mam nadzieję, że nie ma nam pani tego wszystkiego za złe. Jest tu tylu ludzi, bliższych i dalszych przyjaciół, znajomych, nieznajomych, którzy, wiedząc o pani niechęci do wielkich słów, nigdy nie odważyli się powiedzieć pani wprost, jak bardzo są wdzięczni za pani obecność, za pani słowo, to poetyckie i to codzienne, za pani poczucie humoru, za ciepło i cierpką ironię oraz jedyny taki na świecie uśmiech. Dziękuję pani teraz w ich imieniu i swoim imieniu - podkreślił.
Rusinek zaznaczył, że poetka była pogodzona z tym, co miało się stać. - Niedługo przed śmiercią mówiła pani, że miała dobre, długie, ciekawe życie i szczęście do ludzi, do przyjaciół. Była pani za to wdzięczna losowi i pogodzona z tym, co miało się stać. Ciekawe, co pani teraz robi? Zakładała pani, że w wersji pesymistycznej będzie siedzieć pani gdzieś przy stoliku i pisać dedykacje, a w wersji optymistycznej, no cóż, w niebie jest podobno pani ulubiona Ella Fitzgerald, więc pewnie słucha jej pani teraz, paląc papierosa i pijąc kawę. Ale równocześnie, na szczęście dla nas, wciąż może być pani z nami. Zostawiła nam pani sporo do czytania i sporo do myślenia. Dziękujemy, pani Wisławo! - zakończył przyjaciel i sekretarz noblistki.
"Niełatwo żegnać Szymborską"
- Nie jest łatwo żegnać Wisławę Szymborską, bo sama żałowała czasu na ceremonie. (...) Żegnamy poetkę pogodnej strony świata - mówił podczas uroczystości prezydent Bronisław Komorowski. - Chciała mówić i uczyła nas jak mówić, jak mówi zwykły człowiek, prosto, krótko, szczerze, ale nie kryjąc własnych uczuć i emocji. Na pewno żadne wielkie, uroczyste słowo nic nam tutaj dzisiaj nie pomoże - dodał.
Jak zaznaczył, Szymborska "pozostawia nam dar pogodnej refleksji nad nami samymi, nad zwykłym człowiekiem". - Żegnając ją, pragnę podkreślić jedynie to, że pozostawia nam wielki dar, że pozostawia nam zapisaną w wierszach umiejętność dostrzegania wokół siebie tych zwykłych (...) okruchów piękna i radości świata, zawsze wartych zadziwienia, przeżycia a czasem wartych uśmiechu i ironii - powiedział Komorowski.
Była krakowianką z miłości
Po prezydencie głos zabrał prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. - Wisława Szymborska była krakowianką z wyboru, z miłości do tego miasta i była to miłość odwzajemniona - stwierdził. - Ta wzajemność polegała nie tylko na tym, że kolejne władze Krakowa dawały jej dowody tej miłości z honorowym obywatelstwem miasta na czele, ale także spotykała się z miłością ludzi na ulicach, na festiwalach - mówił.
Majchrowski przypomniał, że Szymborska zamieszkała w Krakowie w 1931 r. - W Krakowie kończyła studia, tu przeżyła lata okupacji, tu debiutowała, tu zaczęła pisać - wymieniał. - Była osobą wyjątkową, była osobą skromną. Taką jak każdy z nas mimo zaszczytów, mimo orderów. Nie wywyższała się - podkreślił Majchrowski.
Pożegnał poetkę w imieniu wszystkich mieszkańców miasta, którzy ją kochali: - Pani Wisławo, niech Pani spoczywa w pokoju.
"Była zawsze zwięzła"
W imieniu środowiska literackiego zmarłą żegnał przyjaciel, poeta Adam Zagajewski. - Jak pożegnać kogoś, kogo długo znaliśmy i długo podziwialiśmy? Chciałoby się milczeć, ale postulatem humanizmu jest nie milczenie, a mowa. Wisława Szymborska była humanistką. Przeżyła straszliwą wojnę, poznała dwa totalitaryzmy, ale nie wybrała milczenia - mówił przyjaciel Szymborskiej.
- Wybrała taki sposób mówienia, który nigdy nie prowadził do gadulstwa, tylko do mądrości. Była zawsze zwięzła, nawet w przemówieniu noblowskim, które było nieco za krótkie i musiało być uzupełnione lekturą wierszy. Była poetką dyskretną, ironiczną, niekiedy tragiczną, ale to właśnie jest humanizm - mówić odważnie, także nad przepaścią, nie pozwalać sobie na wygodną, a nieraz modną rozpacz, znajdować pociechę w czymś, co nie ma nazwy, co kryje się w wielkiej sztuce, w wielkiej literaturze, w ludzkiej duszy i w ludzkim rozumie. W twórczości Wisławy Szymborskiej trudno by szukać frazesów, jej wiersze zawsze tchną świeżością, każdy z nich jest małym arcydziełem. Była także z humanistycznej tradycji, z tej Polski, która jest otwarta i tolerancyjna, z Polski wielonarodowej, wieloreligijnej, Polski Jagiellonów - mówił Zagajewski.
- Miała dar pisania dla samotnych i zakochanych, szczęśliwie i nieszczęśliwie, lecz także dla zbiorowości, dla, jak to mówią Grecy - polis. Swoją poezją towarzyszyła polskiej zbiorowości przez kilkadziesiąt lat. (...) Odejście człowieka, przyjaciela, a Szymborska była przyjaciółką dla tysięcy czytelników w Polsce i na świecie, jest zawsze bolesne. Słowa pomagają, ale nie od razu, trzeba czasu. Jako osoba była przyjazna innym, nie należała do tych poetów, którzy wymagają opieki, poetów - straceńców, poetów, którzy przyznają sobie przywilej nieodpowiedzialności czy szaleństwa. To raczej ona pomagała innym. Teraz musimy się zwrócić do jej wierszy, żeby pomogły nam w trudnej chwili, gdy odeszła ich autorka - dodał Zagajewski.
Po pogrzebie spotkanie w Sukiennicach
Po uroczystości na cmentarzu przedstawiciele władz i przyjaciele poetki, laureatki literackiej Nagrody Nobla, spotkali się w Sukiennicach.
- Mam nadzieję, że to spotkanie spodobałoby się Wisławie Szymborskiej. Przebiegało bez smutku, we wspominaniu, ale bez smutku - powiedział Abel Murcia dziennikarzom. - Myślę, że to dla Wisławy Szymborskiej byłoby bardzo ważne - jej sposób patrzenia na świat jest na tyle ciekawy, że my tutaj nie możemy się ograniczyć do takich kategorii jak smutek tylko i wyłącznie - podkreślił tłumacz.
Podobnie o nastroju spotkania wypowiadał się uczestniczący w nim razem z małżonką prezydent Bronisław Komorowski. - Trudno mówić o innych wrażeniach niż poczucie żalu, smutku, ale w przypadku pani Wisławy Szymborskiej uzasadnione jest utrzymywanie nastroju pozytywnego, nawet z okazji uroczystości pogrzebowej - bo taka ona była: pełna radości, akceptacji życia - powiedział dziennikarzom po spotkaniu prezydent Komorowski.
- Wydaje mi się, że właśnie przeżywanie jej pogrzebu bez jakiegoś smutku, wyrażanego depresyjnym nastrojem, jest absolutnie na miejscu - dodał prezydent.
To było "spotkanie ludzi kultury"
Według prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego "spotkanie w Sukiennicach przerodziło się w spotkanie ludzi kultury, podczas którego, korzystając z obecności pana prezydenta i ministra kultury, poruszane są sprawy związane z kulturą". "Wspominana też była Wisława Szymborska, ponieważ zgromadzeni ją znali i cenili" - dodał Majchrowski.
W spotkaniu uczestniczyli m.in. Ewa Lipska, Anna Polony, Anna Dymna, Julia Hartwig, Adam Zagajewski, Anders Bodegard.
Łatwo pisać o śmierci. O życiu trudniej. Życie ma więcej szczegółów. Nic ogólnego nie ciekawi" - te ostatnie słowa zapisane w notesie Wisławy Szymborskiej zacytował jej sekretarz Michał Rusinek podczas spotkania, na którym poetkę wspominali przyjaciele.
"Niepojęty przypadek"
Odbył się także wieczór wspomnień w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie (MOCAK). Spotkanie rozpoczęło się od archiwalnego nagrania wiersza "Chmury", który czytała Wisława Szymborska. Jej poezja powracała podczas spotkania jeszcze kilkakrotnie. Słowom towarzyszyła muzyka w wykonaniu Tomasza Stańki i Marcina Wasilewskiego. Jazzman zagrał fragment swojej nowej kompozycji zatytułowanej "Wislawa".
Poetkę wspominali: Julia Hartwig, Urszula Kozioł, Ewa Lipska, Anna Bikont, Joanna Szczęsna, Anders Bodegard, Ryszard Krynicki, Leonard Neuger, Michał Rusinek, Adam Zagajewski oraz prowadzący spotkanie Jerzy Illg i Teresa Walas. Tytuł spotkania "Niepojęty przypadek" był nawiązaniem do wiersza Wisławy Szymborskiej "W zatrzęsieniu".
- Wiesława Szymborska była poetką, ale była też pięknym, ludzkim poematem. Poematem głębokim i zabawnym, ciemnym i przejrzystym, ironicznym i ciepłym. Obcując z nim mieliśmy świadomość, że obcujemy z ludzkim dziełem sztuki. Wiersze Wisławy Szymborskiej wciąż są żywe, ich serca biją. I będzie się to działo tak długo, póki na tej ziemi choć jeden człowiek będzie je czytał. Ale tamten poemat ludzki zniknął, zaprzepaszczony, zniszczony przez śmierć. Pozostały po nim tylko ślady w naszej pamięci, jakże ułomnej, jakże nietrwałej w końcu także podatnej na śmierć. Pozostaje nam ożywiać te ślady - mówiła prof. Teresa Walas.
"Miałam szczęście do ludzi"
Tłumacz poezji Wisławy Szymborskiej Andres Bodegard mówił o szczęściu, choć jak zauważył nie jest to słowo często używane w wierszach poetki. - Ona parokrotnie mówiła mi, ale też i innym ludziom, o czym jestem przekonany: "wiesz Andrzeju ja miałam szczęście do ludzi" - wspominał Bodegard. - A ja mam szczęście tłumacza i szczęście przyjaciela - dodał Bodegard. Jak wspomniał, noblistka powiedziała mu, że jej "wiersze to naturalne oddychanie".
Joanna Szczęsna, która razem z Anną Bikont napisała biografię Wisławy Szymborskiej mówiła, że kiedy zmarła jej mama, poetka przysłała jej kondolencje. - To były trzy albo cztery zdania. Nie zdawkowe, doskonałe. Zaczęłam płakać. Te zdania otworzyły coś we mnie. Poeci to potrafią - opowiadała. Na drugiej stronie kartki była wyklejanka. "Zaczęłam się śmiać. Ta kartka była jak jej poezja. Rozpacz, smutek, były zwykle wzięte w nawias ironii" - mówiła Szczęsna.
"Łatwo pisać o śmierci. O życiu trudniej"
- Powszechnie wiadomo, że Wisława Szymborska nie lubiła mówić o swojej poezji. Każdy dziennikarz, każdy z nas, kto próbował z nią o tym rozmawiać napotykał może nie mury niechęci, ale różnego rodzaju triki i sztuczki za pomocą, których ona omijała rafy tej tematyki - opowiadał sekretarz noblistki Michał Rusinek. - Kiedyś zażartowałem głupawo, że Miłosz ma lepiej, bo jemu Daimonion szepce wiersze do ucha. Nie roześmiała się. Powiedziała, że ma dziwne sny, w których śnią się jej głosy. Śnią się jej słowa. Miała taki notesik, w którym zapisywała pewnie nie tylko te przyśnione słowa, ale pomysły i frazy do wierszy - mówił Rusinek.
I dodał: - Nie mam teraz odwagi zaglądać do jej rzeczy. Ale ten notesik leżał na wierzchu, więc zajrzałem na czym się kończy. Był tam taki fragmencik: "Łatwo pisać o śmierci. O życiu trudniej. Życie ma więcej szczegółów. Nic ogólnego nie ciekawi" - cytował Rusinek. Jak mówił, kiedy miał się już rozpłakać z tego samego notesu wypadła kartka ze zdaniem "To jeden z tych piłkarzy, którym piłka nie przeszkadza w grze".
"Te wiersze apelują"
Przyjaciele wspominali też moment, gdy poetka dostała literacką Nagrodę Nobla. Jak mówił Anders Bodegard tydzień pobytu w Szwecji był niezwykle trudny, przeładowany wydarzeniami. Jerzy Illg wspominał, że poetka dla której ceremonie były trudne podczas bankietu opowiadała królowi Szwecji po francusku kawały i namówiła go na nawet na zapalenie papierosa.
Poeta Adam Zagajewski mówił, że często ze studentami czyta poezję Szymborskiej. - Coś jest w tych wierszach, co zaprasza do dialogu. (...) Te wiersze apelują do ludzi - powiedział Zagajewski. Bodegard dodał, że w Szwecji podczas ceremonii pogrzebowych bardzo często czytane są wiersze Wisławy Szymborskiej. - To może być pocieszające - dodał.
Wieczór zamknął wiersz "Metafizyka". W salach MOCAK-u były pokazywane zdjęcia z archiwum poetki i o niej filmy. Spotkanie zostało przygotowane przez Instytut Książki i Krakowskie Biuro Festiwalowe.
Droga poetki
Wisława Szymborska urodziła się 2 lipca 1923 w Bninie (obecnie Kórnik) koło Poznania. Początkowo mieszkała w Toruniu, później w Krakowie, gdzie chodziła do szkoły powszechnej i gimnazjum. W czasie wojny pracowała na kolei. Wtedy zaczęła pisać pierwsze opowiadania i wiersze. Po wojnie studiowała polonistykę, a następnie socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.
Debiutowała wierszem „Szukam słowa” opublikowanym w 1945 r. w „Walce”, dodatku literackim do „Dziennika Polskiego”. Pierwszy opublikowany tomik to "Dlatego żyjemy" (1952). Krytycy oceniają, że dopiero wydany w roku 1957 roku tom "Wołanie do Yeti" stał się właściwym debiutem poetki; widoczne są już w nim charakterystyczne cechy jej poetyki - aforystyczność i stosowanie paradoksu jako podstawowej figury retorycznej. Kolejne tomy jej wierszy to: "Sól" (1962), "Sto pociech" (1967), "Wszelki wypadek" (1972), "Wielka liczba" (1976), "Ludzie na moście" (1986), "Koniec i początek" (1993), "Chwila" (2002), "Dwukropek" (2005) i "Tutaj" (2008). Szymborska opublikowała zaledwie około 350 wierszy.
W 1952–66 była współredaktorem „Życia Literackiego”, gdzie 1968–81 prowadziła stały felieton „Lektury nadobowiązkowe”. W 1988 r. współtworzyła Stowarzyszenie Pisarzy Polskich. Od 1995 była członkiem Polskiej Akademii Umiejętności. Doctor honoris causa Uniwersytetu Adama Mickiewicza, od 1998 honorowa obywatelka Krakowa.
W 1991 r. otrzymała Nagrodę Goethego, później Nagrodę Herdera. W 1996 r. otrzymała Nagrodę Nobla, a w 2011 została odznaczona Orderem Orła Białego. W uzasadnieniu werdyktu przyznającego Szymborskiej literacką Nagrodę Nobla w 1996 roku członkowie Szwedzkiej Akademii napisali, że nagrodę przyznano "za poezję, która z ironiczną precyzją odsłania prawa biologii i działania historii we fragmentach ludzkiej rzeczywistości".
Po śmierci poetki medal stał się własnością Uniwersytetu Jagiellońskiego i jest przechowywany w Muzeum UJ - Collegium Maius. Szymborska początkowo ofiarowała złoty medal noblowski Uniwersytetowi Jagiellońskiemu jako depozyt. Teraz, zgodnie z jej wolą, stał się własnością uczelni i jest przechowywany w Muzeum UJ. Cenny eksponat można oglądać na ekspozycji muzeum w tzw. II skarbcu.
Źródło: TVN24, PAP