Zmarła aktorka teatralna Wanda Siemaszko. Miała 93 lata. "Teatr był dla niej całym życiem, jakby niczego poza nim nie miała, a może właśnie miała dzięki teatrowi wszystko" - napisał zespół Teatru Żydowskiego w mediach społecznościowych.
"Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość, że dzisiaj rano 8 czerwca 2024 roku zmarła Wanda Siemaszko, znakomita aktorka związana z Teatrem Żydowskim prawie nieprzerwanie od 1970 roku. Stworzyła u nas dziesiątki ról" - czytamy we wpisie na profilu Teatru na Facebooku.
Na tej scenie stworzyła dziesiątki ról, zagrała m.in. Hudł w "Tewje Mleczarzu" w reż. Chewela Buzgana, Gitł w "Dzbanie pełnym słońca" i Leę w "Błądzących gwiazdach" w reż. Szymona Szurmieja, Szoszę w "Śnie o Goldfadenie" w reż. Jakuba Rotbauma.
Teatr przypomniał że od "Dybuka" w reż. Mai Kleczewskiej, która odkryła aktorkę dla kolejnych pokoleń reżyserek i reżyserów, Wanda Siemaszko prawie nie schodziła ze sceny. U Kleczewskiej zagrała także w "Golemie" i "Berku", spektaklu, w którym była przewodniczką po życiu Berka Joselewicza – przetłumaczyła do niego na język jidysz fragmenty Roty i hymnu Polski.
W ostatnich latach zapisała się w pamięci widzów także rolami w spektaklach Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego "Marzec ’68. Dobrze żyjcie – to najlepsza zemsta", Karoliny Kirsz "Szosza. Opowieść o namiętności", Andreia Munteanu "Chumesz lider", Michała Buszewicza "Akademia Pana Kleksa", Krzysztofa Popiołka "Planeta B" oraz w spektaklach Gołdy Tencer. W Teatrze Żydowskim ostatnią rolą, jaką grała była Miranda w "Der Szturem. Cwiszyn/Burza. Pomiędzy" według Szekspira w reż. Damiana Josefa Necia. "Grana w języku jidysz szekspirowska Miranda była ukoronowaniem jej długiej i gęstej kariery, a także jej pożegnaniem z teatrem" - podkreślono.
Jak dodano, Siemaszko ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie; pracowała w Teatrze im. Stefana Żeromskiego (Kielce-Radom), Bałtyckim Teatrze Dramatycznym im. Juliusza Słowackiego (Koszalin-Słupsk), a także Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie i Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu.
"Dla Wandy Siemaszko teatr był całym życiem"
Dyrektorka Teatru Żydowskiego Gołda Tencer i kierownik literacki Remigiusz Grzela wraz z zespołem podkreślili, że rodzinę Siemaszko stanowił Zespół Teatru Żydowskiego.
"Dla Wandy Siemaszko teatr był całym życiem, jakby niczego poza nim nie miała, a może właśnie miała dzięki teatrowi wszystko. Kiedy wchodziła na scenę, omal 90-letnia, zyskiwała młodzieńczą energię i radość. Była dumna, że w tym wieku gra Szekspira i tę dziewczynę, Mirandę, którą kochała. W ostatnich latach życia nade wszystko kochała współpracę z Mają Kleczewską i bez wątpienia była ważną aktorką spektakli, które Maja zrealizowała w naszym teatrze" – zaznaczyli we wpisie. Mówiła o sobie słowami Szekspirowskiej Mirandy: "Nie jestem Cudem, lecz żywą dziewczyną". "Kochana Wando, pozostaniesz w naszej pamięci właśnie taka, z radością wbiegająca na scenę, kochająca długie rozmowy przy stole i dobre perfumy" – podkreślono we wpisie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Teatr Żydowski/Facebook