Na pięć miesięcy przed galą oscarową w mediach za oceanem rozpoczęła się prezentacja faworytów w wyścigu o prestiżową statuetkę. "Idę" Pawła Pawlikowskiego wśród najlepszych produkcji nieanglojęzycznych umieściły m.in. "Variety" i "The Hollywood Reporter". Jej głównymi rywalami mają być "Mommy" Dolana, szwedzki "Turysta" Ostlunda i antyputinowski "Lewiatan" Zwiagincewa.
1 października zamknięto listę obrazów zgłoszonych do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny Nagradzana na wielu festiwalach "Ida" Pawła Pawlikowskiego jest w tej kategorii faworytem. "Pozostałe z najczęściej typowanych tytułów są godne uwagi zwykle powodu swej inności, ale żaden jej nie dorównuje" - ocenia "Variety" po sondażu przeprowadzonym wśród krytyków.
Warto podkreślić, że to najważniejsze branżowe pismo za oceanem, a swoje badanie przeprowadza wśród ludzi, którzy zdecydują niebawem o przyznaniu poprzedzających Oscary Złotych Globów.
W podobnym tonie piszą o "Idzie" media na Wyspach Brytyjskich. "Telegraph" tytułuje swoją recenzję jednym słowem: "Doskonałość". "Nieskazitelne, cudowne arcydzieło"- ocenia "The Guardian". Film sprzedano do ponad 40 krajów na całym świecie. Przypomnijmy, iż obraz Pawlikowskiego we Francji obejrzało pół miliona widzów, zaś w Ameryce znokautował zarówno głośną "Nimfomankę" Larsa von Triera, jak i ostatni obraz Jima Jarmuscha "Tylko kochankowie przeżyją".
Od czasu trylogii Krzysztofa Kieślowskiego "Trzy kolory" nie było po roku 1989 polskiej produkcji, którą tak zachwyciłby się świat. Przy czym Kieślowski kręcił swoje dzieło po francusku, z aktorami znad Sekwany, "Ida" zaś to dzieło w całości polskie.
Oscar teraz albo nigdy
Polskie filmy dziewięciokrotnie zdobywały nominację do Oscara we wspomnianej kategorii. Jednak nigdy nie udało się im pokonać rywali. Przepadło nawet arcydzieło Andrzeja Wajdy z 1975 roku "Ziemia obiecana". Od początku faworyta upatrywano w "Derusu Uzała" - radziecko-japońskim filmie Akiro Kurosawy, który zresztą zwyciężył.
W 1995 roku byliśmy jeszcze bliżej statuetki i to niejednej. "Czerwony" Krzysztofa Kieślowskiego, otrzymał aż trzy nominacje do Oscara - za reżyserię, scenariusz i za zdjęcia. Niestety, z kategorii, w której miał największe szanse - obraz nieanglojęzyczny - ten szwajcarsko-francusko-polski film z przyczyn proceduralnych został wycofany.
Przed dwoma laty "W ciemności" Agnieszki Holland również liczyło się w walce o statuetkę, ale faworytem od początku było irańskie "Rozstanie" Asghara Farhadiego.
Tak bliski zdobycia Oscara, jak obecnie obraz Pawła Pawlikowskiego, nie był jednak jeszcze żaden rodzimy tytuł. "Jeśli nie teraz, to nigdy" - dało się słyszeć podczas kuluarowych rozmów na tegorocznym Festiwalu Filmowym w Gdyni i trudno się z tym nie zgodzić. O "Idzie" pisaliśmy wielokrotnie. Ta opowieść o wierze, poszukiwaniu tożsamości i paradoksach ludzkiego życia z wielką kreacją Agaty Kuleszy, wygrana na półtonach i pozbawiona dosłowności, zahipnotyzowała widzów w wielu krajach.
Jej kariera zaczęła się w zeszłym roku w Gdyni, a potem szturmem podbiła zagraniczne festiwale filmowe. "Ida" zebrała dotąd ok. 60 nagród, m.in. w Toronto, Londynie, Mińsku, Gijón i Warszawie. Zachwycali się nią tacy filmowcy jak Alfonso Cuarón czy Paul Schrader i wielcy literaccy nobliści jak Mario Vargas Llosa i J.M. Coetzee. "Variety" uznało ten film jednym z pięciu najlepszych pokazywanych w tym roku w amerykańskich kinach.
Z kim polskiemu faworytowi przyjdzie się zmierzyć w wyścigu o złotą statuetkę? Oto najwięksi rywale "Idy".
Cudowne dziecko kina, lawina górska i bracia Dardenne
Drugie miejsce (po obrazie Pawlikowskiego) w rankingu krytyków zajmuje najnowszy film cudownego dziecka kina, 25-letniego Xaviera Dolana. "Mommy" został zgłoszony przez Kanadyjczyków. Młody twórca uhonorowany w Cannes Nagrodą Specjalną Jury dowodzi nim, że jest już ukształtowanym reżyserem. Autor wstrząsającego "Zabiłem moją matkę" powraca do relacji matka-syn, choć tym razem opowieść dotyczy trójkąta. Ta petarda skrajnych emocji, przyjęta w Cannes 13-minutową owacją na stojąco, chyba jest nazbyt obyczajowo odważna, jak na gusta Akademii Filmowej.
Mocnym kandydatem, zdaniem krytyków zza oceanu, jest też nieznany jeszcze w Europie, (pomijając festiwal w Cannes), szwedzki "Turysta" Rubena Ostlunda, zwycięzca konkursowej sekcji "Un Certains Regards". To historia zamożnego małżeństwa z dwójką dzieci, spędzającego weekend w Alpach. Sielankę na ośnieżonych stokach przerywa lawina. I choć wszyscy wyjdą z niej bez szwanku, wydarzy się coś, po czym ich wzajemne relacje staną się piekłem.
Po raz kolejny oscarowej nominacji spodziewać się mogą Belgowie, czyli niezawodni bracia Luc i Jean-Pierre Dardenne z filmem "Two Days, One Night". Obsadzona tu w głównej roli Marion Cotillard wciela się w pracownicę fabryki. Musi przekonać kolegów do zrezygnowania z premii, bo tylko wtedy zachowa swoją posadę. "Variety" nazywa obraz "fantastycznym dramatem społecznym", wieszcząc mu nominację.
Kino antyputinowskie, czyli haczyk na Akademię
Zaskoczeniem - zwłaszcza dla Amerykanów - jest rosyjski kandydat do Oscara,"Lewiatan" Andrieja Zwiagincewa. Po premierze filmu w Cannes, choć film nagrodzono za scenariusz, pisano głównie o jego antyputinowskiej wymowie, nie o walorach artystycznych. Naszym widzom musi skojarzyć się z "Domem złym" Smarzowskiego, tyle że polski film opowiadał o latach stanu wojennego, a Zwiagincew pokazuje współczesną, putinowską Rosję. Oba rysują świat bez perspektyw - rzeczywistość, którą zapełniają wóda, bijatyki i korupcja. Bohatera miażdży przedstawiciel lokalnej władzy, który absolutnie bezkarnie chce go pozbawić domu i postawić w tym miejscu daczę.
Swojej dezaprobaty dla "Lewiatana" nie krył minister kultury Federacji Rosyjskiej Władimir Medinski, który ogłosił, że film mu się nie podoba. Mimo to kandydaturę, wokół której rozpętała się w Rosji afera, wysunął w tajnym głosowaniu lokalny komitet oscarowy.
Jedynym rywalem "Lewiatana" były "Białe noce listonosza Aleksieja Trapicyna" Andrieja Konczałowskiego, nagrodzone w Wenecji Srebrnym Lwem za reżyserię i wysoko ocenione na świecie. Konczałowski jednak zrezygnował w ostatniej chwili na rzecz Zwiagincewa. Tłumaczył, że tak wiele złego powiedział już o Hollywood, że nie wypada, by ubiegał się o Oscara.
Patrząc na obecne relacje Rosji i USA, posłanie antyputinowskiego "Lewiatana" może okazać się jednak strzałem w dziesiątkę. Akademicy rzadko pozostają nieczuli na polityczną wymowę dzieł nawiązujących do bieżących konfliktów.
Jeśli jednak ocenie poddadzą wyłącznie artystyczne walory zgłoszonych produkcji, możemy być spokojni; "Ida" bije na głowę film Zwiagincewa pełen natrętnej symboliki, nie tak wysmakowany jak polskie dzieło.
Niebawem przed nami także nominacje do Europejskich Nagród Filmowych, tzw. Oscarów Starego Kontynentu, gdzie również "Ida" uważana jest za jednego z głównych faworytów. Póki co ogłoszono listę pięciu filmów, które mogą się ubiegać o Nagrodę Publiczności Europejskiej Akademii, i jest wśród nich film Pawlikowskiego. Zachęcamy do głosowania na "Idę".
Głosy oddawać można tutaj.
87. ceremonia wręczenia Oscarów odbędzie się 22 lutego 2015 r.
Autor: Justyna Kobus//plw / Źródło: ”Variety”, „The Guardian”, „Telegraph”, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Opus Film