Pleśń, karaluchy, awarie wind i woda kapiąca z sufitu. Tak mieszkali studenci

Sytuacja w akademiku "Żaczek"
Dom Studencki "Żaczek" Politechniki Warszawskiej
Źródło: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl
Studenci i studentki Politechniki Warszawskiej muszą do końca miesiąca wyprowadzić się z akademika "Żaczek". Lubili to miejsce, choć panujące w nim warunki pozostawiały wiele do życzenia. W ostatnich latach borykali się z przerwami w dostawach wody i prądu, psującymi się windami, pleśnią na ścianach i karaluchami. Straż pożarna uznała, że budynek nie spełnia standardów ochrony przeciwpożarowej i nakazała go zamknąć.
Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • W domu studenckim Politechniki Warszawskiej "Żaczek" od ponad dwóch lat toczyły się prace remontowe. Ich celem było dostosowanie budynku do norm przeciwpożarowych.
  • Studenci skarżyli się na hałas i przerwy w dostawach prądu oraz wody spowodowane pracami. Twierdzą też, że ekipy działały nieudolnie. - To była prowizorka. Wszystko było robione niechlujnie, wiele rzeczy zostało przy tym popsutych. Nazwałabym to kataklizmem - ocenia jedna z mieszkanek "Żaczka".
  • Według samorządu studentów obecny stan budynku jest efektem zaniedbań władz uczelni. Relacje, zdjęcia i nagrania mieszkańców akademika wskazują na to, że w pomieszczeniach była pleśń i karaluchy, a podczas ulewnych opadów woda przeciekała do pionów.
  • Władze uczelni zapowiedziały, że budynek przejdzie generalny remont.

Pod koniec maja studenci i studentki akademika "Żaczek" przy Wołoskiej dowiedzieli się, że niebawem będą musieli się wyprowadzić. Strażacy ocenili, że z uwagi na liczne naruszenia z zakresu ochrony przeciwpożarowej, nie nadaje się on do użytku. W efekcie władze uczelni podjęły decyzję o zamknięciu obiektu i sukcesywnym przenoszeniu jego mieszkańców do innych domów studenckich. Problem dotknął około 400 osób.

To pokłosie kontroli akademika, którą strażacy przeprowadzili na przełomie kwietnia i maja strażacy. - W trakcie czynności zostały stwierdzone nieprawidłowości między innymi w zakresie warunków ewakuacji - wyjaśnia młodszy brygadier Artur Laudy, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.

I wylicza, że chodziło między innymi o przekroczoną długość dojścia ewakuacyjnego o ponad sto procent, brak wyposażenia budynku w urządzenia zapobiegające zadymieniu klatek schodowych, przedsionków przeciwpożarowych oraz poziomych dróg ewakuacyjnych, co stanowi kryterium zagrożenia życia ludzi.

- Ponadto stwierdzono brak pełnego wyposażenia budynku w instalacje przeciwpożarowe, na przykład w system sygnalizacji pożarowej, dźwiękowy system ostrzegawczy, monitoring pożarowy, przeciwpożarowy wyłącznik prądu, wewnętrzną instalację wodociągową i brak potwierdzenia pełnej sprawności technicznej i funkcjonalnej tych instalacji. Niezgodności dotyczą również drogi pożarowej - dodaje.

Z powodu ujawnionych uchybień komendant stołecznej straży pożarnej podjął 23 maja 2025 roku decyzję o zakazie eksploatacji budynku.

Zamknięte drzwi na jednej z klatek schodowych
Zamknięte drzwi na jednej z klatek schodowych
Źródło: Materiały studentów Politechniki Warszawskiej

Akademik w dobrej lokalizacji

"Żaczek" jest jednym z 10 domów studenckich Politechniki Warszawskiej. Tworzą go dwa dziesięciopiętrowe bloki przy Wołoskiej, położone w pobliżu południowego kampusu uczelni. Można powiedzieć, że znajduje się w prestiżowej lokalizacji - tuż obok jest Pole Mokotowskie i osiedla apartamentowców, gdzie mieszkania chętnie kupują celebryci, biznesmeni i sportowcy.

Studenci cenią ten akademik za układ pokoi, nazywanych potocznie "segmentami". Na każdy segment składają się dwa dwuosobowe pokoje, na które przypadają wspólne łazienki (osobne toaleta i prysznic) oraz aneks kuchenny. Dzięki temu można poczuć się jak w wynajmowanym mieszkaniu. Standardowe wyposażenie każdego pokoju to łóżko piętrowe, dwa biurka, dwa krzesła, szafa na ubrania, szafka.

Miesięczny koszt pokoju dwuosobowego dla studentów i doktorantów PW to 560 złotych, natomiast za pokój jednoosobowy trzeba zapłacić 920 złotych miesięcznie. Dla porównania średnia cena wynajmu pokoju na Mokotowie w 2025 roku według portali ogłoszeniowych to około 1400 złotych.

Dom Studencki "Żaczek" Politechniki Warszawskiej
Dom Studencki "Żaczek" Politechniki Warszawskiej
Źródło: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl

Uciążliwy remont. "Nazwałabym to kataklizmem"

Od ponad dwóch lat w "Żaczku" toczyły się prace remontowe, związane z dostosowaniem budynku do przepisów przeciwpożarowych. Obejmowały między innymi wymianę drzwi do segmentów na szersze i instalacji nowego systemu wentylacji. Studenci byli informowani początkowo, że zajmie to maksymalnie 16 miesięcy. Podczas kontroli przeprowadzonej na przełomie kwietnia i maja tego roku strażacy stwierdzili, że remont został wstrzymany.

Dla studentów wiązał się on z wieloma uciążliwościami. Wszystko działo się w trakcie roku akademickiego. Wiele osób musiało na czas prac przenosić się do pokoi na innym piętrze lub z bloku B do bloku A. Jedna ze mieszkanek akademika twierdzi, że remont doprowadził wręcz do pogorszenia warunków panujących w akademiku.

- To była prowizorka. Wszystko było robione niechlujnie, wiele rzeczy zostało przy tym popsutych. Nazwałabym to kataklizmem. Gdy wprowadzałam się w 2019 roku, to był to dość tani akademik, ale spełniał podstawowe funkcje. Aktualna cena jest praktycznie dwukrotnie wyższa i zupełnie nieadekwatna do jego standardu - mówi anonimowo kobieta w rozmowie z tvnwarszawa.pl.

Z zebranych przez nas informacji wynika, że Rada Mieszkańców akademika regularnie spotykała się z jego kierownictwem i firmą remontową, aby zgłaszać wszystkie usterki, zastrzeżenia i uwagi mieszkańców. Członkowie rady zabiegali też o to, aby terminy danych prac remontowych były ustalane z wyprzedzeniem, żeby studenci mogli dostosować do nich swoje plany.

- Rada Mieszkańców pilnowała na każdym kroku trwającego remontu, dzięki temu dużo niedociągnięć i sytuacji potencjalnie szkodliwych wychodziło na jaw. Ta grupa zwyczajnych kolegów i koleżanek wydaje się być jedyną organizacją na terenie akademika, która w stu procentach stała po stronie mieszkańców w ciągu tak wielu miesięcy nieudolnej renowacji - twierdzi studentka.

Hałas i przerwy w dostawach prądu

Kobieta opisuje, że jeszcze przed rozpoczęciem prac zdarzało się, że studenci borykali się z przerwami w dostawach prądu i wody do akademika. Problem ten od kilkunastu lat był nagłaśniany przez mieszkańców akademika, m.in. na internetowych forach. Gdy ruszył remont, takie incydenty stały się częstsze.

- Towarzyszył nam ciągły hałas. Zdarzyło się, że woda zalewała całe piony wzdłuż rur. Były sytuacje, gdy ekipa remontowa przewierciła się przez ścianę, uszkadzając kable i doprowadzając do tego, że ściany były pod napięciem. Pewnego razu zostało zniszczone podłączenie prądu do sieci miejskiej, co spowodowało całkowite odłączenie akademika od sieci na prawie dwie doby. Funkcjonował wtedy tylko i wyłącznie dzięki generatorowi ustawionemu przed budynkiem - opowiada nasza rozmówczyni.

W marcu 2024 roku budynek został odcięty od zasilania z sieci miejskiej. Prąd dostarczał studentom generator
W marcu 2024 roku budynek został odcięty od zasilania z sieci miejskiej. Prąd dostarczał studentom generator
Źródło: Materiały studentów Politechniki Warszawskiej

Dodaje, że w rezultacie tego incydentu wielu studentów straciło całą posiadaną żywność. - Przy wydarzeniu o takiej skali w końcu pojawiły się silne głosy niezadowolenia. Mieszkańcy zgłaszali, że w takich warunkach nie da się bezpiecznie mieszkać, uczyć się i pracować, nie wspominając już o odpoczynku - zauważa studentka.

Przypomina, że po tym incydencie pojawiły się głosy o tym, że studenci otrzymają odszkodowania, lecz z czasem temat ucichł.

W mediach społecznościowych istnieje grupa, gdzie lokatorzy akademika informowali się o aktualnych utrudnieniach. Dotarliśmy do tych wpisów. Wielokrotnie pojawiał się w nich zarzut niekompetencji ekip remontowych i powtarzających się z tego powodu przerw w dostawach prądu oraz innych problemów.

Korytarz na 10. piętrze, który według studentów zalano podczas remontu
Korytarz na 10. piętrze, który według studentów zalano podczas remontu
Źródło: Materiały studentów Politechniki Warszawskiej

"Najbardziej z butów mnie wywaliło, jak podczas prac po montażu drzwi, gdy nie było nikogo w segmencie i wchodzę do środka, a tam listwa podłączonego przedłużacza leżała w zlewie obok garnka z wodą. Rozumiem wszystko, ale to już stwarzało realne ryzyko" - brzmi jeden z wpisów.

Po ulewach woda wdzierała się do kuchni i wind

Mieszkańcy Żaczka lubili to miejsce ze względu na atmosferę panującą między studentami i poczucie wspólnoty. Warunki w jakich mieszkali, pozostawiają jednak wiele do życzenia.

"Dziś, jak po każdym większym deszczu, znów woda z wentylacji zalała kuchnię" - czytamy w jednym z wpisów na studenckiej grupie. Dotarliśmy także do nagrań, pokazujących tę sytuację.

kapie z sufitu przy zlewie
Woda kapiąca z sufitu podczas ulewy
Źródło: Materiały studentów Politechniki Warszawskiej

- Deszczówka zalewała również szyb windowy. Zdarzyło się też, że ekipa remontowa uszkodziła rury kanalizacyjne i ścieki dostały się do szybu windy - wspomina nasza rozmówczyni.

Skutki ulewy w akademiku "Żaczek"
Źródło: Materiały studentów Politechniki Warszawskiej

Przeprowadzki między piętrami i awarie wind

Opowiada, że w obu blokach znajdowały się stare windy. - Co roku w marcu pojawiała się w nich nowa naklejka informująca o przeglądzie. Ostatni był w marcu 2023 roku. Od tamtej pory windy zaczęły się praktycznie rozpadać. Moim zdaniem nie powinny być dopuszczone do użytku. Zdarzało się, że studenci zatrzaskiwali się w środku i czekali kilka godzin na uwolnienie - mówi studentka.

Studenci twierdzą, że do pogłębienia problemów z windami mogły przyczynić się ekipy budowlane, które korzystały z nich do przewożenia materiałów budowlanych.

Oba bloki "Żaczka" mają po 10 pięter, dlatego każda wind awaria stanowiła poważne utrudnienie. Studenci wielokrotnie musieli zmieniać pokoje z uwagi na toczący się remont i zdarzało się, że w tym czasie mogli korzystać wyłącznie ze schodów. - Bez wzajemnego wsparcia wśród mieszkańców, wiele osób utkwiłoby w kryzysowej sytuacji - zauważa nasza rozmówczyni.

- Klatki schodowe nieustannie były brudne, zastawione narzędziami, drabinami i innym sprzętem. Światła na wielu półpiętrach były zepsute lub słabo działające. Były to czujki ruchu, które czasem nie reagowały przy schodzeniu w dół, więc niejednokrotnie pokonywałam drogę w zupełnych ciemnościach gdy zachodziło słońce - wspomina studentka. Podobne problemy z oświetleniem pojawiały się także na korytarzach.

Po pandemii borykali się z inwazją karaluchów

Dużo emocji wśród studentów wywołały akcje dezynsekcji prowadzone w 2021 roku.

- Przed pandemią karaluchy czy pluskwy zdarzały się w pojedynczych miejscach. Gdy zaczęła się pandemia, powiedziano nam, że mamy się jak najszybciej wynosić. W zasadzie mieliśmy na to dwie doby. Wiele rzeczy zostało porzuconych, łącznie z jedzeniem. To spowodowało, że mocno rozprzestrzeniły się karaluchy. Dostały się nawet do szybów wentylacyjnych. Sama miałam niejednokrotnie przypadki, że z wentylacji w łazience wychodziły karaluchy, kapała z niej woda lub wypadał gruz - opowiada nasza informatorka.

Efekty dezynsekcji prowadzonej w "Żaczku" w 2021 roku
Efekty dezynsekcji prowadzonej w "Żaczku" w 2021 roku
Źródło: Materiały studentów Politechniki Warszawskiej

Jak dodaje, sytuacja została już opanowana, ale ciągnęła się latami. Studenci denerwowali się między innymi na to, że docierały do nich ogłoszenia o dezynsekcji i konieczności opuszczenia pokoi, a ostatecznie akcje były przekładane.

W jednym z wpisów udostępnionych na grupie studentów widzimy pułapki pełne karaluchów. Z opisu wynika, że to efekt dezynsekcji tylko w jednym z segmentów.

Skutki dezynsekcji prowadzonej w "Żaczku" w 2021 roku
Skutki dezynsekcji prowadzonej w "Żaczku" w 2021 roku
Źródło: Materiały studentów Politechniki Warszawskiej

Plamy pleśni "jak obrazy Van Gogha"

Studenci skarżyli się też administracji na pleśń na ścianach. Problem był widoczny zwłaszcza w łazienkach. - Od niewielkich plam do ogromnych, które wyglądały jak obrazy van Gogha. W jednej łazience była czarna plama, która według studentów wyglądała jak Antarktyda - przypomina sobie nasza rozmówczyni.

Pleśń na jednej ze ścian w "Żaczku"
Pleśń na jednej ze ścian w "Żaczku"
Źródło: Materiały studentów Politechniki Warszawskiej

- W ciągu pięciu lat, kiedy mieszkałam w "Żaczku", raz pojawiła się próba usuwania pleśni. Po akademiku chodził pan z jakimś środkiem w wiadereczku i pędzelkiem, którym malował po sufitach. W swojej łazience nie miałam wcześniej problemów z pleśnią, a po jego wizycie cały sufit został zainfekowany. Wyglądało to tak, że każda plama była malowana tym samym pędzlem - opisuje studentka.

Pośród innych przykładów, jakie wyliczali studenci, były też: przeciekające brodziki, odpadające płytki i armatura, klamki odpadające ze starych drzwi i tych, dopiero co wymienionych, stare płyty elektryczne z lat 80., które można było wypożyczyć do aneksu kuchennego, problemy z gniazdkami w aneksach.

"To nie jest Marriott"

- Gdy zgłaszaliśmy nasze problemy do administracji, spotykaliśmy się głównie z przykrym tekstem: to nie jest Marriott i powinniśmy być wdzięczni, że mamy gdzie mieszkać. Dużo zależało od woli danego pracownika, konserwator starał się pomagać jak mógł, ale jego możliwości były ograniczone - wspomina studentka.

Samorząd Studentów Politechniki Warszawskiej obwinił władze uczelni o obecny stan akademika i konieczność jego zamknięcia. "Sytuacja, w której znaleźli się mieszkańcy 'Żaczka' jest wynikiem zaniedbań Politechniki Warszawskiej w zakresie bezpieczeństwa przeciwpożarowego i remontów, mających swój początek w 2009 roku" - pisali w oświadczeniu opublikowanym w związku z decyzją o zamknięciu "Żaczka".

W podobnym tonie wypowiadał się przewodniczący samorządu Jakub Dekowski tuż po nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Mieszkaniowej "Żaczka".

- W przypadku "Żaczka" to jest przynajmniej 16 lat zaniedbań przeciwpożarówki i wszelkich remontów ze strony osób zarządzających Politechniką w latach ubiegłych i obecnych. To doprowadziło do tej sytuacji. Pewnego rodzaju tama pękła i mamy do czynienia z taką sytuacją - powiedział w rozmowie z telewizją TVPW, tworzoną przez studentów Politechniki Warszawskiej.

Jak zaznaczył, samorząd oczekuje konkretnych działań ze strony uczelni. - Bardzo naciskam na władze, żeby się dowiedzieć, jaki mają plan, żeby takim sytuacjom zapobiegać. Chcę do końca miesiąca zobaczyć rozpisany porządny plan remontowy dotyczący nie tylko naszych akademików, ale i wszystkich budynków uczelni, które są tak samo nieprzystosowane - oznajmił przewodniczący Samorządu Studentów Politechniki Warszawskiej.

Władze uczelni zaskoczyło stanowisko samorządu

Uczelnię poprosiliśmy o odniesienie się do treści oświadczenia studentów. - Nie zgadzamy się ze stanowiskiem Samorządu Studenckiego Politechniki Warszawskiej, a jego treść jest dla nas zaskoczeniem - informuje naszą redakcję Krzysztof Szymański, rzecznik prasowy Politechniki Warszawskiej.

- Obecnie, wobec zaistniałej sytuacji, władze Politechniki Warszawskiej zadecydowały o przeprowadzeniu remontu generalnego budynku. Zakładamy, że potrwa około dwóch-trzech lat, a do jego zakończenia akademik będzie wyłączony z zasobów mieszkaniowych PW - zapowiada rzecznik.

Zapewnił jednocześnie, że mieszkańcy "Żaczka" są na bieżąco informowani o sytuacji oraz o planowanych krokach związanych ze zmianą miejsca ich zakwaterowania.

- Obecnie zbierane są informacje od osób zainteresowanych wsparciem logistycznym ze strony PW, ich potrzebach transportowych oraz o terminach, kiedy dana przeprowadzka miałaby nastąpić. Na tej podstawie jest uzgadniane kiedy i w jakiej formie ma się pojawić firma logistyczna. Wszystkie działania są prowadzone w tym zakresie wspólnie przez władze uczelni, jej administrację i Samorząd Studencki Politechniki Warszawskiej - wyjaśnia Szymański.

Z informacji zebranych przez uczelnię wynika, że wszyscy mieszkańcy "Żaczka" zainteresowani dalszym mieszkaniem w akademikach uczelni w kolejnym roku akademickim, otrzymali przydziały w nowych miejscach zamieszkania.

Czytaj także: