Fani George'a Clooneya, ale i poważne amerykańskie tytuły prasowe, żyją konfliktem gwiazdora z brytyjskim dziennikiem "Daily Mail". Laureat dwóch Oscarów stał się bowiem obiektem oszczerstw tabloidu. Gazeta wywołała prawdziwą burzę, sugerując, że matka narzeczonej George'a - prawniczki libańskiego pochodzenia Amal Alamuddin - nie życzy sobie małżeństwa córki z aktorem, z powodu różnic kulturowych i religijnych.
Sprawa nie jest błaha, jeśli na tekst o zatargach gwiazdy z prasą z powodu plotek decyduje się renomowany "The New Yorker". Rozgłos całej historii nadało być może to, że chodzi o artystę znanego z zaangażowania w politykę i działalność na rzecz pokoju na świecie (Clooney jest patronem i fundatorem satelity kontrolującej konflikty w Sudanie, ostatnio zaangażował się w konflikt na Ukrainie).
George, prócz plotkarskiego aspektu sprawy, w idiotycznym materiale "Daily Mail" widzi poważniejszy problem. Tabloid twierdzi bowiem, że zdaniem przyszłej teściowej George'a, córka powinna poślubić muzułmanina z libańskiej sekty Druze, gdzie dorastała, a której członkowie nie zawierają związków z osobami spoza grupy. Mało tego, "DM" pyta prowokacyjnie: czy piękna prawniczka ugnie się pod presją rodziny i odwoła ślub?
"Po pierwsze, to nieprawda, nie ma mowy o żadnej niechęci ze strony rodziny Amal i o żadnym konflikcie. A po drugie, trzeba być kompletnie nieodpowiedzialnym, podkreślając w dzisiejszych czasach różnice religijne między społecznościami. To nie tylko naganne, ale i niebezpieczne" - napisał gwiazdor w oświadczeniu potępiającym tekst brytyjskiego tabloidu. Redakcja przeprosiła już aktora i usunęła artykuł ze swojej strony internetowej, ale Clooney ich zlekceważył. Przeprosiny odrzucił.
"George, kochamy cię, zniszcz tę szmatę"
W sporze z brytyjskim tabloidem murem za Clooneyem stanęły amerykańskie media. W poniedziałek "The New Yorker", ubolewał nad upadkiem dziennikarskich standardów i przypominał, że George nie jest pierwszym, który wydał wojnę "Daily Mail". Jakiś czasu temu z gazetą procesował się i wygrał Hugh Grant, którego uczuciowe perypetie upodobał sobie ten tytuł szczególnie. Tyle, że Clooney jest Amerykaninem, a nie Anglikiem jak Grant.
"Kiedy 'Daily Mail' obraża gwiazdę w Wielkiej Brytanii, to antagonizuje wyłącznie jedną grupę: celebrytów. Ale kłamstwo o Clooneyu sprawia, że brytyjski tabloid obraża całą prasę amerykańską, a nawet gorzej: amerykańskie społeczeństwo" - ocenia "The New York Times". Media za oceanem chwalą aktora za odrzucenie propozycji ugody. Clooney domaga się zadośćuczynienia i zapewne osiągnie cel. Można się spodziewać, że zasili nim konto swojej sudańskiej fundacji.
Wsparcie w prywatnej wojnie z "Daily Mail" zapewniają mu tez fani na internetowych forach. "George wychował się w dobrym, inteligenckim domu. Jest autentycznym, dobrym człowiekiem, mimo wielkiej urody, bogactwa i sławy, zasługuje na wszystkie dobre rzeczy. Jedna mniej sławna plotkarska szmata na świecie to dobra rzecz. Zniszcz ją George, trzymamy kciuki" - takie opinie można przeczytać na portalach IMDb czy Wrapp.
Stworzeni dla siebie
George Clooney był żonaty tylko raz. Bardzo krótko. Ćwierć wieku temu poślubił mało znaną aktorkę Talię Balsam. Po kilku miesiącach byli już w separacji. Rozwód wzięli w 1993 roku. - Ślubuję nigdy więcej nie stanąć na ślubnym kobiercu - oświadczył wtedy Clooney. Nawet założył się z koleżankami - m.in. Nicole Kidman i Michelle Pfeiffer - że nigdy już się nie ożeni. Panie były pewne, że zmieni zdanie przed czterdziestką i przegrały po 10 tysięcy dolarów. Podwoił stawkę i przedłużył zakład o kolejne 10 lat. Wydawało się, że znowu wygrał. Wygląda jednak na to, że owe 40 tys. będzie zmuszony niebawem oddać.
W Hollywood krąży dowcip, że łatwiej sporządzić listę pań, z którymi Clooneya nic nie łączylo niż tych, z którymi przeżywał płomienne romanse. Od kwietnia br. na palcu jego wybranki, Amal Alamuddin lśni jednak pierścionek zaręczynowy, a George - wbrew zapewnieniom sprzed lat - mówi o rodzinie i domowym ognisku. - Oni są dla siebie stworzeni - zdradza Ben Affleck, bliski przyjaciel Clooneya.
Urodzona 37 lat temu w Bejrucie Amal w niczym nie przypomina wcześniejszych partnerek gwiazdora - zazwyczaj modelek, których staż u jego boku wynosił średnio 3 miesiące. Studiowała prawo w Nowym Jorku, mieszka i pracuje w Londynie. Specjalizuje się w prawie międzynarodowym, zajmuje ekstradycjami i prawem karnym. W 2011 roku była obrońcą Juliana Assange'a i walczyła przeciw jego ekstradycji do Szwecji. Jest również doradcą sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana w sprawie Syrii i Libii. Z jej porad korzystała Julia Tymoszenko.
Do tego wszystkiego jest zjawiskowo piękna.
Dwukrotny laureat Oscara i jego wybranka mają ponoć stanąć na ślubnym kobiercu na przełomie sierpnia i września Wieść niesie, że ślub zaplanowano w bajkowej Wenecji. "Daily Mail" z całą pewnością na tę uroczystość zaproszone nie zostanie.
Autor: Justyna Kobus //rzw/zp / Źródło: "The New Yorker",tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Sony Pictures, Twitter