"Elvis" Baza Luhrmanna pokazuje legendę "Króla", ale też postać jego menadżera, pułkownika Toma Parkera, człowieka, który stworzył Presleya. W zwiastunie filmu Parker, grany przez Toma Hanksa, mówi: "Elvis człowiek został złożony w ofierze, by narodził się Elvis bóg". Jaki naprawdę był pułkownik Parker?
Do kin wchodzi dziś jeden z najbardziej oczekiwanych tegorocznych filmów - "Elvis" w reżyserii Baza Luhrmanna. Poza samym Presleyem (w tej roli Austin Butler) kluczową postacią dla produkcji jest grany przez Toma Hanksa pułkownik Tom Parker. Był bezsprzecznie osobą, bez której nie wystartowałaby wielka kariera "Króla". Dzięki niej sam Parker zrobił wielki majątek, budząc przy okazji sporo kontrowersji. A jaki był naprawdę?
Kim był pułkownik Tom Parker, menadżer Elvisa?
Urodził się 26 czerwca 1909 roku w Bredzie w Holandii, jako Andreas Cornelis van Kuijk. We wczesnej młodości popłynął do Stanów Zjednoczonych, gdzie postanowił wstąpić do armii. Zrobił to, choć był imigrantem i nie miał amerykańskiego obywatelstwa. Jak podaje Wikipedia, służył w bazie na Hawajach dowodzonej przez... kapitana Toma Parkera. To po wyjściu z wojska miał sam zacząć używać tego nazwiska.
Jako Tom Parker rozpoczął swoją karierę w branży rozrywkowej od sprzedawcy hot-dogów i chłopaka rozklejającego plakaty, a z czasem stał się promotorem i menadżerem artystów. Pierwszym sukcesem Parkera było wypromowanie muzyka country Eddy Arnolda, z którym rozstał się w 1953 roku. Rok później jeden ze współpracowników Parkera dostrzegł nieznanego nikomu chłopaka z Memphis w Tennessee. 18 sierpnia 1955 Parker podpisał kontrakt z Elvisem, a pół roku później, 10 stycznia 1956 roku, Presley nagrał piosenkę, która stała się wielkim hitem - "Heartbreak Hotel".
Parker miał ogromny wpływ na całą karierę Elvisa Presleya. Od kontraktów wydawniczych i występów poczynając, na sprawach prywatnych kończąc. To on miał namawiać Elvisa, by ten wstąpił do wojska w 1958, jak też, by... poślubił w 1967 roku Priscillę.
Jak pisze w "Smithsonian Magazine" Grant Wong, historyk z Uniwersytetu Karoliny Południowej, osobista dewiza pułkownika brzmiała: "Nie próbuj tego wyjaśniać, po prostu to sprzedaj". Brał 25 proc. z dochodów Elvisa, a ze sprzedaży licencji i towarów związanych z "Królem" - aż połowę. Przy czym - jak zauważa Wong - nie przeszkadzało mu zarabiać nawet na przeciwnikach swojego klienta. Dochód czerpał zarówno ze znaczków "Kocham Elvisa", jak i "Nienawidzę Elvisa". W końcu kariery na niektórych kontraktach wychodził lepiej niż reprezentowany przez niego "Król".
Jego biznesowe podejście świetnie opisuje anegdota opisana przez "Smithsonian Magazine". Gdy prezydent Richard Nixon zaprosił Elvisa do Białego Domu, Parker miał odbyć rozmowę z jednym ze tamtejszych urzędników, w której stwierdził, że Presley poczytuje sobie zaproszenie za zaszczyt i dla prezydenta zagra za 25 tysięcy dolarów. "Pułkowniku Parker, nikt nie bierze zapłaty za granie dla prezydenta" - stwierdził urzędnik. "Nie znam się na tym za bardzo synu. Ale jedną rzecz wiem na pewno. Nikt nie prosi Elvisa Presleya, by grał za darmo" - odparł.
Co myślał o pułkowniku sam Elvis? Czy rzeczywiście był tak niezbędny w jego niezwykłej karierze? Wong przytacza słowa Presleya z początku kariery, gdy po podpisaniu pierwszego kontraktu płytowego depeszował do Parkera: "Słowa nigdy nie wyrażą, jak ja i chłopcy jesteśmy wdzięczni za to, co dla mnie zrobiłeś. (...) Kocham cię jak ojca". Jednak w końcówce życia ze sceny w Las Vegas pytał swoją publiczność: "Jest tu gdzieś pułkownik? Nie, on gra w ruletkę... Gada bzdety i pije (...)"
Po śmierci Elvisa Presleya w 1977 roku Parker prowadził batalie sądowe z byłą żoną "Króla", pracował też jako doradca do spraw rozrywki w dużej sieci hoteli. Jak pisze Wikipedia, pojawiał się też na uroczystościach związanych z Elvisem, jak rocznice śmierci "Króla Rock and rolla". Ostatni raz publicznie pokazał się w 1994 roku. Zmarł 21 stycznia 1997 roku w Las Vegas na zawał serca.
Źródło: Smithsonian Magazine, Wikipedia