Te dwa lata zmieniły i bardzo dużo, i bardzo nic - ocenił w programie "Dzień na żywo" w TVN24 dziennikarz portalu tvn24.pl Tomasz-Marcin Wrona. W październiku 2017 roku narodził się ruch społeczny #MeToo, który zmienił oblicze Hollywood i rozlał się na cały świat. Jak zauważył Wrona, choć od tamtego czasu "dokonała się kulturowa i społeczna zmiana", akcja #MeToo jeszcze się nie skończyła.
Minęły dwa lata od opublikowania przez amerykańskie media doniesień o molestowaniu seksualnym, którego miał dopuścić się ówczesny wpływowy hollywoodzki producent Harvey Weinstein. Zaczęło się od krótkiego wpisu amerykańskiej aktorki Alyssy Milano w połowie października 2017 roku. Od tamtego czasu o takie czyny Weinsteina oskarżyło prawie 90 kobiet.
Sprawa stała się początkiem ruchu społecznego #MeToo. Kobiety na całym świecie zaczęły mówić o swoich traumatycznych przeżyciach związanych z molestowaniem i wykorzystywaniem seksualnym.
Zmieniło się "bardzo dużo i bardzo nic"
Te dwa lata "zmieniły i bardzo dużo, i bardzo nic" - ocenił dziennikarz tvn24.pl Tomasz-Marcin Wrona. - Żyjemy w czasach, gdzie spora część społeczeństwa myśli, że hashtag w internecie załatwi wszystko. Tak nie jest - przekonywał.
- Jeżeli spojrzymy na statystyki, możemy patrzeć optymistycznie w przyszłość, ale wciąż jest wiele rzeczy, które stoją w miejscu lub które spotkał pewien regres - zauważył.
Jak przypomniał gość programu "Dzień na żywo", Harvey Weinstein, niegdyś "bóg Hollywood", w styczniu będzie miał proces o dwa gwałty. - Był katalizatorem potrzebnym do rewolucji - stwierdził. Dodał, że akcja #MeToo nie dotyczyła tylko słynnego producenta filmowego, ale także wiele innych gwiazd ze świata show biznesu i polityki.
Zdaniem Wrony dzięki niej "dokonała się kulturowa i społeczna zmiana", czego przykładem mogą być reformy prawne w Kalifornii, New Jersey i Nowym Jorku, gdzie zakazano ugód sądowych w sprawach związanych z przemocą seksualną. - To był ten kruczek prawny, wykorzystywany przez najbogatszych, żeby zapłacić za milczenie - wyjaśnił dziennikarz.
Wrona wskazał na istotną rolę wolnych mediów i wolnego przekazu w informowaniu o przypadkach molestowania w świecie gwiazd. Jego zdaniem jednak akcja #MeToo "jeszcze się nie skończyła".
Widmo dożywocia nad "bogiem "Hollywood"
W październiku proces byłego producenta hollywoodzkich filmów Harveya Weinsteina, oskarżonego o gwałty i nadużycia seksualne, odroczono do 6 stycznia z uwagi na pojawienie się nowych oskarżeń.
Weinstein nie przyznał się do zarzutów karnych z wcześniejszego aktu oskarżenia, w tym gwałtu i napaści na tle seksualnym. Jeżeli zostanie uznany za winnego, grozi mu dożywocie.
67-letni producent cały czas twierdzi, że stosunki odbywały się za zgodą drugiej strony. O gwałt oskarża go ponad 80 kobiet, w tym liczne celebrytki. Oskarżenia, o których doniosły jako pierwsze "New York Times" i "New Yorker", dały początek społecznemu ruchowi #MeToo skierowanemu przeciw sprawcom seksualnego wykorzystywania kobiet, w tym przede wszystkim osobom zajmującym eksponowane stanowiska w branży rozrywkowej oraz w świecie polityki i biznesu.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ:
Autor: momo//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24