Nie minął jeszcze szok po rekordzie, jaki padł na aukcji za sprawą pracy Andreasa Gursky'ego "Rhein II", a media zadają pytanie: dlaczego opuszczony, monotonny i nijaki krajobraz stał się najdroższym zdjęciem jakie kiedykolwiek sprzedano na aukcji? Skąd ten fenomen, że za gigantyczną fotografię przedstawiającą brzeg rzeki Ren kolekcjoner zapłacił ponad 4,3 mln dolarów?
Opinie na temat rekordu aukcji sztuki Christie's w Nowym Jorku sprzed trzech dni są podzielone. "The Guardian" pisze wręcz, że "zdjęcie przedstawia obraz szlamu szarego Renu pod szarym niebem" albo nazywa go "opuszczonym, bezpłciowym krajobrazem".
Nawet branżowe tytuły nie kryją zdziwienia tak dużą kwotą, jaką anonimowy kolekcjoner zapłacił za zdjęcie "Rhein II", czyli 4338500 dolarów. "Tam się nic nie dzieje, tam nic nie ma. Przez 12 lat nikt tej fotografii nie zauważał. Czemu teraz stała się tak pożądana?” - pyta Artinfo.
"Mówi wiele za pomocą minimalnych środków"
Wyjaśnić fenomen tej pracy próbuje sam autor, który twierdzi, że to jego ulubione zdjęcie. - Ono mówi wiele przy użyciu minimalnych środków. Dla mnie to alegoryczny obraz sensu życia – zapewnia w wywiadzie Andreas Gursky. Zaś Christie's opisał je jako "dramatyczne i głębokie spojrzenie na ludzką egzystencję i nasze relacje z naturą na zakręcie XXI wieku".
W rzeczywistości to starannie wyczyszczone cyfrowo przez niemieckiego artystę zdjęcie brzegu jednej z najdłuższych rzek Europy – Renu. Gursky podczas wielu miesięcy pracy usunął wszystkie uciążliwe elementy: rowerzystów, budynki fabryki w tle, rośliny. Zostawił prosty ponury krajobraz pod szarym niebem. W 1999 roku powstało sześć ujęć. Wszystkie mają gigantyczne rozmiary: 207 centymetrów wysokości i 385 centymetrów szerokości. Pozostałe odbitki wiszą w różnych muzeach, m.in. w Nowym Jorku, Londynie i Monachium.
- Ten obraz jest żywy, piękny i niezapomniany. To współczesna wariacja na temat Niemiec i ulubionego w kraju romantycznego krajobrazu oraz relacji człowieka z naturą – zachwyca się recenzentka "Daily Telegraph", nie pomijając jakości rzemiosła. Bo zdjęcia Gursky'ego to także niezwykłe osiągnięcia techniczne.
Znawcy doceniają to, co robi artysta również dlatego, że wprowadził fotografię do galerii i muzeów, dając jej równoprawne miejsce obok obrazów. Pod koniec lat 80. było to nowe i odważne. "Skalę, kolor i formę jego fotografii można odczytać jako celowe wyzwanie dla statusu malarstwa jako wyższej formy sztuki" – piszą recenzenci.
Gursky bije fotograficzne rekordy
Imponująca panorama o wielkich rozmiarach to cecha charakterystyczna twórczości Gursky'ego, który słynie z wielkoformatowych, kolorowych zdjęć o starannej kompozycji, z licznymi detalami, pozbawione jednego dominującego elementu. Na jego pracach ludzie pojawiają się jako drobne figurki – element większej układanki, np. "Tote Hosen" z 2000 roku przedstawia tłum ludzi, gęsto wypełniający cały kadr.
Ale najczęściej fotograf uwiecznia krajobraz i budynki: na zdjęciu "Paris, Montparnasse" (1993) przedstawił elewację budynku o prostopadłym układzie linii pionowych i poziomych, na "99 centów" (1999) ukazał wnętrze sklepu, w którym rytmicznie ułożone towary tworzą kolorową mozaikę.
To się bardzo podoba. Autor po raz pierwszy trafił na szczyt fotograficznych aukcji w listopadzie 2001 roku, gdy "Paris, Montparnasse" ustanowiła pierwszy w historii rynku rekord - dzięki cenie 600 tys. dolarów. Od tamtej pory Gursky jest w czołówce liderów. Ostatni jego rekord padł w 2007 roku, gdy za "99 centów" zapłacono 3,3 mln dol.
"Rhein II" stało się najdroższym zdjęciem, jakie kiedykolwiek sprzedano, zaledwie pół roku po poprzednim zwycięzcy: "Untitled # 96" Cindy Sherman, za które w maju zapłacono 3,8 mln dol.
To dowód na to, że ceny fotografii nadal będą rosły, bo coraz więcej jest chętnych do zainwestowania dużych sum niemal na równi z malarstwem.
am//kdj/k
Najdroższe zdjęcia w historii:
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Christie's