13 sypialni, 23 łazienki, 20 kuchni, jadalnia na 30 osób i 20 garaży – to tylko część rezydencji o powierzchni 8,5 tys. metrów kwadratowych, którą budował amerykański milioner na Florydzie. Wydał na nią 75 mln dolarów i splajtował. Przez kilka lat budowlanej harówki towarzyszyła mu kamera. Teraz na festiwalu w Sundance film publiczność przyjęła aplauzem.
Wzorowany na rezydencji francuskich królów – Wersalu - dom świeżo upieczony milioner David Siegel przez kilka lat budował w Windermere na Florydzie. Miał w nim zamieszkać wraz z żoną Jacquline, Miss Florydy z 1990 roku i piątką dzieci.
Rezydencja zasłynęła na świecie dzięki przepychowi. Miała mieć 30 pokoi z widokiem na jezioro (w tym 13 sypialni), 23 łazienki (każda z jacuzzi), 20 kuchni, jadalnię na 30 osób, 20 garaży, a wszędzie wielkie ręcznie robione okna za 2 mln dolarów. Rozrywki można było według założenia móc zażywać m.in. w kręgielni, sali balowej i teatrze dla dzieci, na lodowisku, boisku do baseballu, trzech basenach o olimpijskich rozmiarach i na dwóch kortach tenisowych. Do dyspozycji miały być też trzy spa z wodospadami.
Nie szczędzono wydatków na materiały, które przyleciały z całego świata, w tym marmur i granit z Turcji. Drzwi w stylu francuskim zrobiono z brazylijskiego mahoniu, co kosztowało dodatkowe 2 mln dolarów.
Na budowie była reżyserka
W realizacji ekstrawaganckiego marzenia o nowym domu towarzyszyła Siegelom na budowie reżyserka Lauren Greenfield.
- Kiedy zaczynałam kręcić mój dokument, wyobrażałam, że będzie to spojrzenie na bogactwo i przepych. W trakcie realizacji środek ciężkości z pieniędzy przeniósł się na ludzi, którzy, choć nadal wyjątkowo uprzywilejowani, muszą obudzić się ze swojego amerykańskiego snu – opowiada autorka filmu dokumentalnego "The Queen of Versailles".
Marzenie milionera rozbiło się o finansowy kryzys. Po wydaniu 75 mln dolarów jego imperium splajtowało, a niedokończony dom trafił na sprzedaż. Eksperci uważają, że potrzeba kolejnych 25 milionów dolarów, by można było w nim zamieszkać.
Film na festiwalu, bohater w sądzie
Choć 74-letni Siegel zgodził się na włączenie kamery i sam o filmie mówił jako o opowieści "od pucybuta do milionera i z powrotem do pucybuta", oskarżył reżyserkę o zniesławienie i pozwał ją do sądu. Tocząca się sprawa podgrzała atmosferę wokół premiery, która odbyła się na Festiwalu Filmowym w Sundance, największym święcie kina niezależnego w USA.
"The Queen of Versailles" okazał się sensacją – oglądano go przy szczelnie wypełnionej sali, a na koniec film dostał kilkuminutowe brawa widzów. Jest też jednym z faworytów do nagrody festiwalu, który zakończy się 29 stycznia.
Dom Siegela jest na sprzedaż. Jak podaje agent nieruchomości z Florida Lakefront, interesują się nim bogacze z Rosji i Dalekiego Wschodu, a Siegel z rodziną mieszka dziś w nowej posiadłości w Isleworth na Florydzie, gdzie jego sąsiadem jest Tiger Woods.
Źródło: Artinfo.com, "Daily Telegraph"
Źródło zdjęcia głównego: Flirida Lakefront