Swój pierwszy samodzielny koncert po ponad czteroletniej przerwie Beyoncé zagrała na ceremonii otwarcia jednego z hoteli w Dubaju. To, że artystka, będącą zadeklarowaną sojuszniczką społeczności LGBT+ wystąpiła w kraju, gdzie homoseksualizm jest uznawany za przestępstwo, oburzyło część fanów.
21 stycznia Beyoncé, po czterech latach przerwy, wróciła do koncertowania. Występ amerykańskiej gwiazdy uświetnił nieoficjalną ceremonię otwarcia luksusowego hotelu. Jak podaje "Guardian", na koncert zaproszono jedynie wybranych gości, a to, kto będzie gwiazdą wieczoru, do końca było tajemnicą. W zaproszeniu znalazła się jedynie informacja, że czeka ich "występ ich życia". Przy scenie zgromadziło się ok. 1500 osób. Teoretycznie obowiązywał je zakaz fotografowania i nagrywania koncertu, jednak jego fragmenty i tak trafiły do sieci.
"Guardian" informuje, że Beyoncé zaśpiewała w Dubaju 19 piosenek. W pewnym momencie na scenie dołączyła do niej jej 11-letnia córka Blue Ivy. Dziewczynka wykonała wraz z mamą utwór "Brown Skin Girl", piosenkę będącą częścią nagranego przez Beyoncé soundtracku do wypuszczonego w 2019 roku remake’u "Króla Lwa". W koncertowym repertuarze gwiazdy nie znalazł się za to żaden kawałek z jej ubiegłorocznej płyty. Nie tylko córka towarzyszyła w Dubaju 41-letniej piosenkarce. Z balkonu jednego z hotelowych pokojów występ obserwował jej mąż, raper Jay-Z.
Krytyka Beyoncé po koncercie w Dubaju
Z informacji cytowanych m.in. przez BBC wynika, że za zagranie koncertu w Dubaju Beyoncé mogła zarobić aż 24 miliony dolarów. Część fanów artystki, będącej zadeklarowaną sojuszniczką społeczności LGBT+, ubolewa nad tym, że gigantyczne pieniądze skłoniły ją do wystąpienia w kraju, w którym homoseksualizm jest uznawany za przestępstwo. - Wydaje się, że to był naprawdę nietrafiony wybór z jej strony. I tak jest już multimilionerką. Nie musiała tego robić, nie potrzebowała tych pieniędzy - tak koncert Beyoncé na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich skomentowała w BBC dziennikarka muzyczna Abigail Firth. Cytowany przez portal Lawrence Barton, właściciel kilku gejowskich barów w Birmingham, stwierdził, że widok amerykańskiej gwiazdy na scenie w Dubaju był "prawdziwie rozczarowujący". - Chcemy usłyszeć od samej Beyoncé, co myśli na temat sytuacji, z jaką zmaga się tam nasza społeczność - podkreślił.
BBC zaznacza, że niektórzy fani Beyoncé bronili swojej idolki, tłumacząc, iż podpisała ona umowę z prywatną firmą, a nie lokalnymi władzami, jak np. David Beckham. Były angielski piłkarz spotkał się z falą krytyki po tym, jak podjął bardzo dobrze płatną współpracę z katarskim rządem, w ramach której miał aktywnie promować zorganizowany przez ten kraj pod koniec ubiegłego roku mundial.
ZOBACZ TEŻ: Gdzie homoseksualizm wciąż uznawany jest za przestępstwo? W jedenastu krajach osobom LGBT grozi kara śmierci
Źródło: BBC, "Guardian"