Prezydent Bydgoszczy, a także wójtowie kilku podbydgoskich gmin, zakazali rolniczych protestów zaplanowanych na środę i trwających przez kolejnych 30 dni. Rolnicy odwołali się od tej decyzji w 24-godzinnym trybie do sądu okręgowego, który utrzymał zakazy w mocy. Teraz czekają na decyzję Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Na środę (20 marca) w województwie kujawsko-pomorskim zaplanowano kilkadziesiąt manifestacji, z których jednak nie wszystkie się odbędą. Prezydent Bydgoszczy oraz wójtowie podbydgoskich gmin - Białych Błot, Sicienka i Nowej Wsi Wielkiej - zakazali organizacji manifestacji.
Czytaj też: Prezydent Białej Podlaskiej nie zgodził się na protest rolników. "Chodzi o względy bezpieczeństwa" Bydgoski zakaz poprzedzony był między innymi wydaniem opinii przez zarząd dróg miejskich i komunikacji publicznej. W opinii drogowców protesty wywołają zablokowanie możliwości dojazdu do centrum tysiącom mieszkańców, uniemożliwią funkcjonowanie linii międzygminnych, sparaliżują ruch i zablokują dojazd z obwodnicy do bydgoskiego lotniska. Protesty sparaliżują również działanie bydgoskich firm, narażając je na straty finansowe.
W Bydgoszczy manifestacje nie odbędą się na ulicy Fordońskiej i Nakielskiej. To lokalizacje, które wcześniej zgłaszali rolnicy. Wiadomo natomiast, że protest odbędzie się w okolicy bydgoskiego Mostu Fordońskiego.
"Prezydent Bydgoszczy wydał decyzję zakazującą zgromadzenia rolników, które było planowane od środy (20 marca) aż do 19 kwietnia. Podobne decyzje wydali samorządowcy kilku podbydgoskich gmin. Sąd odrzucił odwołanie organizatorów protestów Protesty miały odbyć się w Bydgoszczy, drogach wlotowych do miasta i całym regionie. O zmianach i ewentualnych utrudnieniach będziemy informować na bieżąco" - czytamy w komunikacie Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
Wójtowie wydali zakazy
Podobne stanowisko prezentują wójtowie gminy Sicienko, Białe-Błota i Nowa Wieś Wielka. "Blokada węzła Bydgoszcz Południe (Stryszek) uniemożliwi jakikolwiek transport na teren gminy oraz przyległej Bydgoszczy, w tym również na teren portu lotniczego przez 30 dni towarów o charakterze krytycznym dla funkcjonowania ludzi, jakim są między innymi leki, żywność, środki higieniczne, opał" - argumentuje w wydanej decyzji Wojciech Oskwarek, wójt gminy Nowa Wieś Wielka.
Wskazuje ponadto na to, że gmina nie możliwości wytyczenia alternatywnych dróg, co w znaczącym stopniu mogłoby utrudnić dojazd na przykład służbom ratunkowym.
"Z uwagi na funkcjonującą na terenie gminy infrastrukturę drogową, gmina nie może wytyczyć objazdów, przez co nie jest w stanie wskazać różnego rodzaju służbom i mieszkańcom informacji o drogach alternatywnych. Wyłączenie z ruchu węzła drogowego utrudni ratowanie zdrowia, życia i mienia mieszkańców. Ponadto objęcie przez organizatora wskazanego w zawiadomieniu obszaru spowoduje brak możliwości swobodnego poruszania się mieszkańców i osób postronnych nie tylko własnymi samochodami, ale również komunikacją publiczną" - dodaje w piśmie Oskwarek.
Podobne argumenty ma Dariusz Fundator, wójt gminy Białe-Błota. On jeszcze dodaje aspekt związany z utworzeniem korytarza życia, z czym były duże problemy podczas jednego z ostatnich protestów.
"Zapewnienie organizatora o utworzeniu korytarza życia jest niewystarczające. Gmina odnotowała blokowanie zjazdów z węzła przez maszyny rolnicze, które były pozostawione bez opieki operatora, co uniemożliwiało Straży Pożarnej dotarcie najkrótszą drogą do miejsca zdarzenia. Wyłączenie węzła spowoduje odkładanie się potoków pojazdów, co dodatkowo spowoduje brak możliwości swobodnego poruszania się mieszkańców" - wskazuje wójt gminy Białe-Błota.
Komentarz wojewody
Do sprawy odniósł się też wojewoda kujawsko-pomorski Michał Sztybel. W nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych mówi między innymi o tym, że przestrzeń na placu przed urzędem wojewódzkim będzie otwarta dla rolników. Apeluje jednocześnie o to, by protestujący nie utrudniali życia mieszkańcom.
- Dziś miejscem podejmowania tych najważniejszych dla naszej wspólnej przyszłości decyzji jest Bruksela i negocjacje pomiędzy krajami. Dzięki obecności w Unii Europejskiej bardzo dużo zyskujemy, w tym zyskuje nasze rolnictwo, ale także dzielimy się odpowiedzialnością, podejmując wspólnie uzgodnione decyzje. Miejscem zapadania najważniejszych ustaleń nie są ulice czy węzły drogowe. Podtrzymuję poparcie dla waszych postulatów, szanuję prawo do zgromadzeń, ale proszę o uszanowanie praw pozostałych obywateli. Proszę, walcząc o słuszną sprawę, nie doprowadzajcie do tego, by chcący pracować mieszkańcy, byli zakładnikami zaistniałych sytuacji - mówi Michał Sztybel.
- Deklaruję, że niezależnie od tego, ile protestów odbędzie się 20 marca, jestem do waszej dyspozycji w dowolnym miejscu i godzinie. W pełni szanuję prawo do zgodnego z prawem protestu, apelując o jak najmniejsze przeszkody w codziennym życiu dla mieszkańców naszego województwa. Nie trzeba blokować dojazdów. Polacy są po waszej stronie i niech tak zostanie. Jeśli w czymś miałoby to pomóc, przestrzeń przed urzędem wojewódzkim pozostawiam do waszej dyspozycji - zaznacza wojewoda kujawsko-pomorski.
Rolnicy odwołali się od wyroku sądu
Kujawsko-pomorscy rolnicy odwołali się do sądu od tych decyzji. Wyrok Sądu Okręgowego w Bydgoszczy utrzymał je jednak w mocy. Ostatnią szansą jest dla nich Sąd Apelacyjny w Gdańsku, do którego złożyli apelację.
- Było zgłoszonych kilkadziesiąt zgromadzeń. W przypadku kilku spraw zostały wydane zakazy przez wójtów, burmistrzów i prezydenta Bydgoszczy. Zgodnie z prawem o zgromadzeniach publicznych przysługuje 24-godzinne odwołanie. Takie odwołania zostały wniesione w ośmiu sprawach. Cztery z nich zostały przekazane na wokandę. W niedzielę sąd oddalił odwołania rolników. Organizatorzy złożyli w trzech sprawach apelacje. Sąd Apelacyjny w Gdańsku ma 24 godziny na ich rozpatrzenie. Dziś powinniśmy poznać decyzję sądu w tej kwestii. To zamknie sprawę. Jako rolnicy uszanujemy każdy wyrok sądu - mówi w rozmowie z tvn24.p Jan Kaźmierczak z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Obrony Praw Rolników Producentów i Przetwórców Rolnych.
Kaźmierczak zapewnia, że mimo że protest był zgłoszony do 19 kwietnia, to nie miało dochodzić do ciągłej blokady. - Miało to wszystko być połączone z akcją happeningową i rozdawaniem ulotek. Nie chodziło nam też o to, że będziemy protestować przez 30 dni, tylko żeby na skórze polityków urodził się ten wydźwięk i dreszczyk. Oczywiście, służby muszą to z należytą starannością odbierać i to jest dla mnie jasne - wyjaśnia.
W województwie kujawsko-pomorskim rolnicy będą protestować między innymi na autostradzie A1 na odcinku Kowal - Włocławek, w powiecie toruńskim (Toruniu, Lubiczu, Łysomicach i Grębocinie), Żninie, Mogilnie, Strzelnie czy Nowym Ciechocinku.
Apel policji
"Wydarzenia, do jakich doszło pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów i pod Sejmem oraz ich medialny przekaz powodują, że przed kolejnymi protestami, które zostały na jutro zapowiedziane w całym kraju, Policja apeluje o zachowanie spokoju i szacunku dla innych opinii. Policja nie jest stroną w różnego rodzaju sporach społecznych, a w swoich działaniach kieruje się wyłącznie dbałością o ład i porządek publiczny. Pamiętajmy, że w obecnej sytuacji, związanej m. in. z wojną za naszą wschodnią granicą, terytorium Polski może być areną działania różnych osób, mających na celu zakłócenie przebiegu protestów i destabilizację nastrojów społecznych. Prosimy o informowanie obecnych na miejscu policjantów o wszelkich sytuacjach, które mogą wskazywać na próby prowokacji" - czytamy w informacji opublikowanej przez polską policję.
Źródło: tvm24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24