W poniedziałek w sądzie okręgowym w Krośnie ruszył proces 26-letniego Gruzina oskarżonego o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa w sylwestrową noc w Bukowinie Tatrzańskiej. Podczas śledztwa mężczyzna nie przyznawał się do winy i twierdził, że działał w obronie własnej. Podczas pierwszej rozprawy stwierdził, że grupa Polaków, wśród których znajdowali się pokrzywdzeni, była pijana. Prokuratura utrzymuje, że 26-latek działał z zamiarem zabójstwa, bo "zachowywał się w sposób prowokujący w stosunku do poszkodowanych".
Podczas pierwszej rozprawy prokurator Rafał Porębski z prokuratury rejonowej w Zakopanem stwierdził, że choć podczas śledztwa oskarżony ne przyznawał się do winy i zapewniał iż działał w obronie koniecznej, to z ustaleń śledczych wynika, że od początku działał z zamiarem zabójstwa.
- Oskarżony przed zdarzeniem w sposób prowokujący zachowywał się w stosunku do grupy Polaków, wśród których znajdowali się pokrzywdzeni. Są też inne okoliczności, przede wszystkim fakt, że oskarżony uprawia sport i jest dobrze zbudowany. W stosunku do pokrzywdzonych miał znaczną przewagę - zaznaczył prokurator.
"Byli pijani"
Oskarżony podczas poniedziałkowej rozprawy, podobnie jak w trakcie śledztwa, nie przyznał się do winy. Odmówił też udzielania odpowiedzi na pytania prokuratora i oskarżycieli posiłkowych, czyli rodziców zabitego mężczyzny i drugiego z pokrzywdzonych mężczyzn Jakuba K.; zgodził się natomiast odpowiadać na pytania sądu i obrony. Podczas przesłuchania stwierdził, że grupa Polaków, wśród których znajdowali się pokrzywdzeni, była pijana. Zaznaczył, że sam nie był pijany. - To była ciężka sytuacja, to co się stało. Od początku mi się to nie podobało - mówił.
Utrzymywał, że to on i jego towarzysze byli zaczepiani przez około 10-osobową grupę. Miały to być zaczepki na tle rasistowskim. Twierdził też, że działał w obronie własnej i swojej rodziny, a nóż odebrał jednemu z napastników.
Akt oskarżenia przeciwko 26-latkowi trafił do sądu okręgowego w Nowym Sączu pod koniec maja jednak ze względu na tzw. ekonomikę procesową sprawa została przekierowana do Krosna - większość świadków pochodzi z tamtych okolic. Mężczyzna od chwili zatrzymania przebywał w areszcie.
Nie przyznawał się do winy
- Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty. Jeden z nich dotyczy zadania śmiertelnych ciosów nożem, drugi dotyczy zadania usiłowania zabójstwa przez zadanie szeregu ciosów nożem - mówił Zbigniew Lis z zakopiańskiej prokuratury. Podejrzany został zatrzymany w Warszawie 4 stycznia b.r., trzy dni po feralnej zabójstwie sylwestrowej.
Mężczyzna nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i przedstawił swoją wersję wydarzeń. 26-latek zeznał, że on i jego towarzysze byli zaczepiani przez inną grupę bawiącą się podczas sylwestrowej nocy. Gruzin wraz z żoną i przyjaciółmi witał nowy rok na zabawie w lokalu w Bukowinie Tatrzańskiej. Zaczepki w lokalu przeniosły się na zewnątrz.
Żona oskarżonego: próbowaliśmy się bronić
Podobną wersję zdarzeń przestawiała żona Gruzina w rozmowie z "Uwagą" TVN. Kobieta twierdziła, że wraz znajomymi wybrali się na sylwestra w góry. Kłopoty - jak powiedziała - zaczęły się w restauracji. Gruzińskie rodziny wybrały się tam na kolację. Mówili po polsku, jednak z mocnym wschodnim akcentem. Jak twierdzi kobieta - to nie spodobało się grupie młodych mężczyzn z Podkarpacia. Kobieta w rozmowie z "Uwagą" zaprzeczyła, że to jej mąż wywołał konflikt. - My cały czas próbowaliśmy się bronić – mówiła. Gruzinom udało się dobiec na parking i w siedmioro próbowali uciec jednym samochodem. Według relacji żony zatrzymanego, auto otoczyli młodzi mężczyźni. Wtedy jej mąż wysiadł i zaczęła się szarpanina. Kobieta powiedziała także, że to ona wezwała policję na miejsce bójki. Jej wersję potwierdza prokurator z Zakopanego, Zbigniew Lis. Dodała, że jej mąż "bardzo przeżywa" to, co stało się w Bukowinie Tatrzańskiej i "żałuje". - Tym bardziej, że zginął człowiek i on będzie to pamiętał do końca życia - oświadczyła.
"Nie zachowywał się agresywnie"
Oskarżony 26-latek to Polak gruzińskiego pochodzenia. Mężczyzna od wielu lat mieszka w Polsce, ma polskie obywatelstwo. Z sukcesami trenował judo w jednej z warszawskich sekcji. - Podczas ćwiczeń nigdy nie spotkałem się z tym, by zachowywał się agresywnie - mówił portalowi tvn24.pl mężczyzna trenujący z 26-latkiem. - Widziałem go w różnych sytuacjach, nawet po spożyciu alkoholu. Nigdy nie zachowywał się źle, nie wplątywał się w żadne bójki - podkreślał.
Żona Gruzina w rozmowie z "Uwagą" TVN opowiedziała, co wydarzyło się tamtego dnia:
Autor: mmw/kv / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków