Wskazanie nowego, bezpiecznego terenu, na którym mogą powstać ogródki działkowe, ale i stosowne zadośćuczynienie za poniesione nakłady - to, jak mówi burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk po spotkaniu z działkowiczami, jedyne rozwiązanie problemu zapadlisk na terenie ROD "Gaj". W niedzielę w tym miejscu ponownie zapadła się ziemia.
Zgłoszenie dotyczące nowego zapadliska w Trzebini strażacy otrzymali w niedzielę przed godziną 11. Nowa - dziesiąta już w tym roku - wyrwa ma wymiary sześć na pięć metrów i około czterech metrów głębokości.
To już kolejny raz, kiedy w tej małopolskiej miejscowości zapadła się ziemia. Obszar ogródków działkowych w rejonie ul. Jana Pawła II został definitywnie zamknięty 25 lutego po tym, jak ziemia zapadła się pod budynkiem gospodarczym. Wcześniej o zakazie wstępu informowały tablice ostrzegawcze, zakaz jednak nie był respektowany. Ostatnie zapadlisko na tym obszarze pojawiło się na początku marca.
Burmistrz o możliwej wyprowadzce działkowiczów i zadośćuczynieniu
W poniedziałek rano burmistrz Trzebini Jarosław Okoczuk rozmawiał na temat zapadlisk z działkowiczami. W rozmowie z reporterem TVN24 Mateuszem Półchłopkiem samorządowiec podkreślił, że "reaktywacja miejsc, w których w przeszłości były zapadliska, zaczyna bardzo mocno dawać o sobie znać".
- Doszliśmy (z działkowiczami - red.) do wniosku, że rozwiązanie tej sytuacji jest tylko jedno: wskazanie nowego, bezpiecznego terenu, na którym mogą powstać ogródki działkowe, ale i w ślad za tym również stosowne zadośćuczynienie za poniesione nakłady - powiedział nam burmistrz.
Okolice osiedla Gaj, cmentarza i ogródków działkowych są wskazane przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK) jako miejsca, w których grunt musi zostać ustabilizowany. Prace trwają, ale działania SRK nie uspokajają do końca mieszkańców Trzebini. - Muszę mieć stuprocentową gwarancję, że działkowicze i mieszkańcy będą się czuć bezpiecznie. Dzisiaj na pytania, czy po uzdatnieniu terenu będzie on bezpieczny, otrzymuję odpowiedź "nie damy gwarancji". Więc jaki sens jest, aby to uzdatniać? - pyta Okoczuk.
Samorządowiec podkreślił, że gmina jest przygotowana na wskazanie nowej lokalizacji ogródków działkowych. Pytany, czy ogródki powinny być definitywne zamknięte, odpowiada twierdząco. - To jednak musi być poprzedzone decyzją stosownych organów, w szczególności Spółki Restrukturyzacji Kopalń - podkreśla. W najbliższych tygodniach burmistrz zamierza zwrócić się do SRK i innych organów z "konkretnymi wnioskami, propozycjami, ale i żądaniami".
Samorządowiec zaapelował też do mieszkańców o przestrzeganie zakazu wstępu na zagrożone zapadliskami obszary.
Okoczuk: zastanawiam się nad tym, czy nie będzie potrzeby przygotowania ewakuacji
Burmistrz Trzebini w rozmowie z reporterem TVN24 ocenił, że ze strony SRK panuje "chaos informacyjny". - To od mieszkańców dowiaduję się, co jest nie do przyjęcia, że (spółka - red.) wypowiada umowy dzierżawy garaży. Ja powinienem w pierwszej kolejności wiedzieć, co jest powodem podjęcia takiej decyzji, czy posiadają jakieś dokumenty, które stwierdzają, że jest to teren niebezpieczny, zagrożony, który natychmiast trzeba opuścić - powiedział samorządowiec.
Chodzi o garaże między innymi przy ulicach Grunwaldzkiej i Dyrekcyjnej. Należą one do SRK, której przedstawiciele zerwali ostatnio 27 umów dzierżawy z mieszkańcami. Budowle mają zostać opuszczone ze względów bezpieczeństwa do końca marca.
- Zastanawiam się nad tym, czy nie będzie potrzeby przygotowania ewakuacji, skoro wysiedla się garażowiczów, a przecież w bliskiej odległości są bloki - zaznaczył Jarosław Okoczuk. Dodał jednak, że według badań zabudowa mieszkaniowa nie jest zagrożona zapadliskami.
Cmentarz i stadion na liście najbardziej zagrożonych
W połowie lutego naukowcy, na podstawie badań, wytypowali w Trzebini 11 punktów zagrożonych występowaniem deformacji nieciągłych. Wśród najbardziej zagrożonych i wymagających najszybszej interwencji obszarów są: cmentarz parafialny, ogródki działkowe, stadion, ulica Górnicza.
Prace uzdatniające są już prowadzone w pobliżu garaży i terenów leśnych na osiedlu Gaj. Potrwają około 20 tygodni. Prace trwają też przy dwóch posesjach (nr 3 i 5) przy ul. Górniczej. Zamknięty został teren cmentarza parafialnego.
Przyczyną zbyt płytka eksploatacja
Problem powstawania zapadlisk ma związek z prowadzoną w tym rejonie przed laty płytką eksploatacją górniczą oraz podnoszącym się poziomem wód podziemnych.
Szkody pogórnicze są spowodowane przez dawną kopalnię węgla kamiennego "Siersza" działającą w tym mieście od połowy XIX wieku. W latach 1999-2001 kopalnia zakończyła działalność. Na początku eksploatacja prowadzona była płytko, na głębokości 20-25 metrów. Potem podziemne chodniki schodziły coraz niżej. Likwidatorzy zakładali, że pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda. Z biegiem czasu woda zaczęła podchodzić coraz bliżej powierzchni ziemi.
Źródło: PAP, tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24