Nie docierają do nich apele i ostrzeżenia ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego. Turyści wciąż chodzą, a nawet biegają i skaczą po zamarzniętej tafli Morskiego Oka. W czwartek została wezwana policja.
W środę reporter TVN24 Maciej Stasiński pokazał w swojej relacji turystów spacerujących, biegających, a nawet skaczących po zamarzniętym lodzie na Morskim Oku. Mimo że pokrywa lodowa utrzymuje się na wodzie, nie jest ona gruba, dlatego wejście na lodową taflę odradzają zarówno ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, jak i pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Czytaj też: Turyści wchodzą na zamarznięte Morskie Oko. "Jeśli lód się załamie, dojdzie do tragedii"
20 osób na zamarzniętej tafli Morskiego Oka
Jak informował Stasiński, tuż przed jego relacją po zamarzniętej tafli Morskiego Oka chodziło około 20 osób. Chwilę później ta liczba zmniejszyła się do około 10. Na lodzie widać między innymi skaczące dzieci.
- Myślę, że ludzie są, to będzie fajnie. On się chyba nie załamie raczej, pójdziemy najwyżej kawałeczek - mówił jeden z mężczyzn. Po chwili przyznał, że reporter go "przestraszył bardzo".
Inny stwierdził: - Kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije. Przeżycia są.
Jedna z turystek komentowała, że wchodzący na zamarznięte jezioro "nie mają wyobraźni". A inny z turystów podkreślał, że nie zaryzykowałby. - Raz, że nie umiem pływać. A dwa, nie wiadomo, czy ktoś by mnie uratował - stwierdził mężczyzna.
W środę prośbę o zachowanie zdrowego rozsądku ponowił Tatrzański Park Narodowy. "Przypominamy, że warstwa lodu na zamarzniętych jeziorach miejscami jest jeszcze cienka - apelujemy, aby na nią nie wchodzić!" - czytamy w komunikacie TPN. Pracownicy parku dodają, że "w Tatrach panują bardzo trudne warunki". Jest bardzo ślisko, obowiązuje też drugi stopień zagrożenia lawinowego.
Ratownik TOPR: gdy do jeziora zejdzie śnieg, lód się załamie i dojdzie do tragedii
Jak podkreślał we wtorek w rozmowie z tvn24.pl Adam Marasek, ratownik TOPR, konsekwencje lekkomyślnego zachowania turystów mogą być tragiczne.
- W ostatnich dniach mamy do czynienia z dodatnimi temperaturami. W związku z tym ten lód robi się trochę miękki, mniej wytrzymały. Nie pchałbym się na to jezioro, bardzo odradzam - mówił TOPR-owiec. Dodał, że nad Morskim Okiem znajdują się wyloty stromych żlebów, w których gromadzi się śnieg i z których zimą schodzą lawiny. - Gdy przychodzi ocieplenie, pokrywa śnieżna ulega destabilizacji, a śnieg zsuwa się żlebem aż do tafli i załamuje lód. Gdyby w tym samym czasie na jeziorze znajdywali się ludzie, doszłoby do tragedii - mówił.
Policja poucza wchodzących na Morskie Oko
- Nad słynne tatrzańskie jezioro w czwartek została wezwana policja. Interwencje zakończyły się pouczeniem – przekazał rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek. "Interwencje dotyczyły osób wchodzących na zamarznięte jezioro. Niestety niektórzy turyści nadal zachowują się bardzo nieodpowiedzialnie, wchodząc na taflę zamarzniętego Morskiego Oka. Kilkunastu z nich zostało pouczonych przez obecnych na miejscu funkcjonariuszy w związku z ich nieodpowiedzialnym zachowaniem. Tym razem interwencje zakończyły się pouczeniem, ale straż Tatrzańskiego Parku Narodowego i policjanci będą monitorować zachowanie turystów, również w tym rejonie” – zapowiedział rzecznik policji. Nad Morskim Okiem i przed tamtejszym schroniskiem pojawiły się dodatkowe tablice informacyjne o zagrożeniach, jakie mogą spotkać osoby wchodzące na lód.
Źródło: TVN24/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24