Jeden turysta zginął, wielu zostało rannych. Seria wypadków w Tatrach

Sobotnie wypadki w Tatrach
Wejście ratowników TOPR na pokład śmigłowca
Źródło: TOPR

14 osobom udzielili pomocy ratownicy TOPR w środę. Jednego turysty nie udało się uratować - około 60-letni mężczyzna zginął po upadku z grani pomiędzy Wrotami Chałubińskiego a Szpiglasowym Wierchem. "Do poważniejszych wypadków dochodziło również na szlaku prowadzącym z Giewontu do Doliny Strążyskiej" - podali ratownicy.

W Tatrach w środę (10 lipca) doszło do wielu wypadków, w których konieczna była interwencja ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Jak przekazała w komunikacie ochotnicza służba, ze względu na słoneczną pogodę w góry wyszło wiele osób, a to przełożyło się na dość wysoką liczbę wypadków. Ratownicy udzielili w ciągu jednego dnia pomocy 14 osobom.

Czytaj też: W Tatrach ruszyły wakacyjne patrole. Mandaty głównie z dwóch powodów

Śmierć turysty w Tatrach

"Można było zaobserwować częste loty śmigłowca w rejonie Hali Gąsienicowej. Były one związane ze szkoleniem kandydatów na ratowników, które odbyło się na Kościelcu. W trakcie tych lotów na Centralę TOPR dotarło zgłoszenie o upadku turysty z dużej wysokości z grani pomiędzy Wrotami Chałubińskiego a Szpiglasowym Wierchem" - poinformował w komunikacie TOPR.

Ratownicy udali się w miejsce wypadku. Niestety u około 60-letniego turysty ze Słowacji stwierdzono śmiertelne obrażenia, TOPR-owcom pozostało więc przetransportowanie ciała na lądowisko przy szpitalu w Zakopanem.

Ukąszenie żmii w Tatrach

Do poważniejszego zdarzenia doszło również na szlaku prowadzącym z Giewontu do Doliny Strążyskiej, skąd śmigłowcem ewakuowano turystkę z objawami nagłego zachorowania. Z kolei w Dolinie Jaworzynki żmija ukąsiła dziecko. 12-letni chłopiec miał po tym ugryzieniu trudności z oddychaniem, dlatego ratownicy TOPR przetransportowali go śmigłowcem do szpitala w Zakopanem.

Seria wypadków w Tatrach
Seria wypadków w Tatrach. Żmija ukąsiła 12-letnie dziecko
Źródło: TVN24

- Stan tego chłopaka dość szybko się pogarszał (...). Zgłaszał to świadek, bo rodzice byli zajęci tym dzieckiem (...). Dochodziło do różnych zmian naskórnych, dość szybko to postępowało - zrelacjonował w rozmowie z TVN24 Jacek Broński z TOPR.

Ratownik podkreślił, że akcja ta niejako "nałożyła się" z inną, śmigłowiec w tym czasie transportował inną poszkodowaną osobę. - Wracając z poprzedniej akcji, śmigłowiec przekazał jak najszybciej się dało poprzednią poszkodowaną i poleciał od razu do Doliny Jaworzynki - zaznaczył Broński.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: