Przepychanki, biegi i przewróceni nastolatkowie - tak wyglądało otwarcie galerii handlowej w Mielcu. Jej właściciele kusili klientów zniżkami w sklepach, kurczakiem za złotówkę i konkursem, w którym główną wygraną był samochód. I poskutkowało: na otwarcie centrum handlowego przybyły tłumy. Szturm na sklepy nagrano na filmikach.
Wielkie napięcie i oczekiwanie malujące się na twarzach klientów. A gdy tylko otwierają się drzwi do galerii handlowej, tłum rusza do środka. Są przepychanki, są wyścigi o to, kto będzie pierwszy.
W pewnym momencie robi się niebezpiecznie: w drzwiach do obiektu przewraca się kilku nastolatków. Kilka osób z tłumu próbuje pomóc, inni obojętnie biegną dalej. Jak pisały lokalne media, do wypadku nie doszło tylko dzięki interwencji ochrony.
Takie sceny zarejestrowali internauci i regionalne serwisy na otwarciu nowej galerii handlowej w Mielcu.
Przybycie tłumów to efekt kampanii marketingowej, którą zastosowali właściciele marketu: klientów kuszono zniżkami sklepów w dniu otwarcia, kurczakami za złotówkę w jednej z popularnych sieci fast-foodowych oraz konkursem, w którym jedną z nagród był samochód. I poskutkowało.
"Wstyd i wieśniactwo"
Sprawę skomentowali internauci. – Ktoś tam mógł zginąć – czytamy komentarz jednego z internautów na profilu galerii na jednym z portali społecznościowych. - Brawo, brawo!!! Dla wszystkich, którzy dla paru złotych zrobili z siebie żałosne pośmiewisko, nie ma to jak dla kilku groszy zrobić pajaca z siebie – brzmi komentarz pod artykułem o otwarciu opublikowanym na lokalnym portalu.
- Wstyd, żenada – piszą inni internauci.
O sprawę zapytaliśmy kierownik biura promocji i informacji miasta Mielec, Annę Karwacką. - Ta inwestycja była bardzo wyczekiwana przez mieszkańców. Skuszeni przez zniżki i promocje, czekali na otwarcie galerii - tłumaczy. Jak dodaje, nie obawia się, że taka sytuacja zaszkodzi wizerunkowi miasta. - Sądzę, że w kolejnych dniach mieszkańcy do sprawy podejdą z większym spokojem - zaznacza.
Walka o karpia
To już nie pierwsze takie zajście z okazji promocji organizowanej przez sklepy. W grudniu 2014 roku pisaliśmy o szturmie na jeden z łódzkich dyskontów. Tłumy pchały się do supermarketu po tym, jak ten wystawił karpia w promocyjnej cenie.
- Starsi ludzie wyrywają sobie tacki z karpiem, a wokół tej jedynej chłodziarki z 'promocyjnym karpiem' jest młyn. Kawałki rybiego mięsa leciały na ziemię - opisywał internauta, który na Kontakt 24 napisał do nas o zajściu.
"Ludzie mają tak na całym świecie"
Profesor Janusz Czapiński tłumaczył wtedy, że tego typu postępowanie ze strony dyskontów ma na celu "emocjonalne przywiązanie klienta do sklepu".
- Ludzie mają tak na całym świecie - mówił prof. Czapiński i dodając, że to samo działo się w czasie Black Friday w Stanach Zjednoczonych.
- To procesy związane z zachowaniem tłumu - przyznawał.
Autor: mmw/sk / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków